Nie jestem najbardziej odpowiednią osobą, która powinna pisać wspomnienia o tym wyjątkowym artyście. Z pewnością są tacy,
którzy znali go lepiej i spędzili z nim więcej wspaniałych chwil. Trudno jednak po takiej stracie jest zachować milczenie.
Moja droga do poznania się z panem Jerzym była przepięknie kręta i jak najbardziej muzyczna. Zaczęło się od przypadku.
Trzy late temu zadzwonił do mnie Radek Kopeć z zespołu Voda. Zajmowałem się wtedy organizowaniem koncertów w lubelskim Rider's Pubie.
- Cześć. Ruszamy w trasę z promocją naszej płyty „Onerare”. Dzwonię z propozycją koncertu - usłyszałem.
Szczerzę muszę przyznać, że nie wiele wtedy mówiło mi jego nazwisko ani nazwa zespołu. Po kilku rozmowach telefonicznych omówiliśmy szczegóły i dograliśmy termin koncertu.
14 maja usłyszałem ich na żywo. To było zauroczenie od pierwszych dźwięków. Okazało się, że muzycznie żyjemy w tym samym świecie.
Po koncercie przyszedł czas na rozmowy i już wtedy czuło się w powietrzu, że to nie jest nasze ostatnie spotkanie.
Z dziwnym uczuciem, pewnym niedosytem pożegnaliśmy się i umówiliśmy na kolejny koncert w Lublinie. Już wtedy wiedziałem, że poznałem nie tylko świetnych muzyków, ale kogoś bardzo mi bliskiego.
Zanim Voda powróciła w październiku do Rider'sa przegadaliśmy z Radkiem przez telefon kilka dobrych godzin. Tak dowiedziałem się, że poza swoją kapelą gra również w jazzowym bandzie Magdy Bożyk.
Tym sposobem zaczęły płynąć we mnie takie utwory jak Outside, Words czy jeden z moich najbardziej ulubionych You Are My Body.
Chyba łatwo już się domyśleć, jak dalej potoczyła się ta muzyczna wędrówka. Pewnego dnia w moje ręce trafiła płyta "Drive" Magdy i Jerzego Bożyka.
I tak od Vody, przez Magdę, pan Jerzy zagościł w moim sercu.
W maju ubiegłego roku miałem przyjemność usłyszeć go na żywo w Lublinie w Whisky Cafe. To był wyjątkowy wieczór.
Szkoda tylko, że to było moje ostatnie spotkanie z panem Jerzym.
Gdy kilka tygodni temu rozmawiałem z Magdą miałem nadzieję, że jeszcze wszystko się ułoży. W końcu to Jerzy Bożyk. Uparty i bezkompromisowy.
Niestety tak się nie stało.
...
- Jeśli go nie znałeś, to nie żałuj. Jeśli go nie znałeś, to nie żałuj, nie! Bo przyjaciela straciłbyś - śpiewał Ryszard Riedel.
Jedynie czego ja żałuję, to że poznałem pana Jerzego zbyt późno.
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?