W pierwszej połowie XIX wieku na ziemie polskie napłynęła znaczna liczba imigrantów z krajów niemieckich. Migracja miała przede wszystkim powody ekonomiczne. Ziemie polskie dawały przybyszom - rolnikom, rzemieślnikom, przedsiębiorcom, uprawiającym wolne zawody – szanse bogacenia się i awansu społecznego. Mniejszość niemiecka stanowiła w XIX wieku około 5% ludności Królestwa Polskiego.
W tej grupie znalazła się także rodzina Liedtke. Dziadek Juliana, Johann Friedrich pochodził z miejscowości Pillau (Piława), znajdującej się w ówczesnych granicach Prus Wschodnich (dziś Bałtyjsk w obwodzie Kaliningradzkim). Jego rodzice zamieszkali w Warszawie, ojciec, Krystian Benjamin trudnił się garbarstwem, czyli przygotowywaniem skór zwierzęcych do dalszego wykorzystania rzemieślniczego czy przemysłowego. Rodzina szybko asymilowała się z polskim otoczeniem i stawała coraz zamożniejsza. Juliana stać było na podjęcie studiów na uniwersytecie w Dorpacie (dziś Tartu), wyjątkowej uczelni mieszczącej się w granicach Cesarstwa Rosyjskiego, w Estonii, która bardzo długo, także w okresie planowej rusyfikacji tego kraju, cieszyła się znaczną autonomią. Polscy absolwenci uczelni, tzw. Dorpatczycy, lekarze, prawnicy, literaci, przyrodnicy należeli do elity społecznej.
O samym przebiegu edukacji Juliana nie zachowały się bliższe informacje, wiadomo natomiast, że był wszechstronnie wykształcony. Interesował się literaturą, historią Polski, ekonomią i rozwijającymi się wówczas naukami społecznymi.
Z Lublinem J. Liedtke związał się poprzez to, że po zdobyciu doświadczenia w zawodzie buchaltera (księgowego) został dyrektorem przedsiębiorstwa handlowego reprezentującego lubelskich i sandomierskich ziemian. Następnie prowadził własną firmę, zajmująca się handlem i spedycją. W krótkim czasie zżył się z naszym miastem. Utworzenie lokalnego pisma, za pomocą którego można będzie modernizować stosunki społeczne w duchu, który w kilka lat później nazwano pozytywistycznym uważał za swoje powołanie. W połowie XIX wieku prasa była jedynym środkiem „masowego” komunikowania się, choć oczywiście ta „masowość” ograniczała się właściwie do środowisk elitarnych.
W zaborze rosyjskim na wydawanie pisma trzeba było uzyskać zgodę. Zatwierdzona przez władze musiała zostać osoba redaktora i linia periodyku. Przed trafieniem do Czytelników wszystkie artykuły musiały przejść przez cenzurę. Nie mogły zawierać treści, które w jakiś sposób godziłyby (faktycznie, czy tylko w uznaniu cenzora) w dynastię Romanowów czy interesy Imperium Rosyjskiego, dotyczyły historii Polski, obrażały niektóre zaprzyjaźnione z Romanowami rodziny panujące. W niektórych latach zakazywano używania konkretnych, wcale nie obraźliwych słów. Warunki wydawania prasy były więc niełatwe do spełnienia. Jednak z drugiej strony według obowiązujących przepisów w każdym mieście gubernialnym, a takim był Lublin, powinno było ukazywać się pismo lokalne, m.in. po to, by na jego łamach władze mogły publikować nowe obwieszczenia i przepisy. Ten drugi wzgląd
przeważył w przypadku inicjatywy Juliana Liedtke, do którego prośby gubernator szybko odniósł się przychylnie.
Pod redakcją założyciela pismo ukazywało się od 1865 do 1868 r. Można było je zakupić w Lublinie, w firmie K. Wejnberga przy ulicy Kowalskiej, zapewne dostępne było w księgarni S. Arcta (która podobnie jak w innych miastach w tamtych czasach pełniła również funkcję czytelni) oraz w Warszawie, w składzie papieru K. Wojczyńskiego. Powszechną praktyką była także prenumerata. Pismo utrzymywało się z wpływów ze sprzedaży oraz być może także z subwencji przedsiębiorstwa, którego Liedtke był dyrektorem.
„Kurier Lubelski” miał układ dwuszpaltowy. Nakład czasopisma wynosił 200 egz. Układ treści był następujący: na pierwszej stronie zamieszczano obwieszczenia urzędowe, dalej wiadomości miejscowe, wiadomości z innych miast Lubelszczyzny, na końcu znajdował się dział publicystyczny, w którym drukowano reportaże i felietony.
Założyciel „Kuriera Lubelskiego” był przekonany, że wszyscy mieszkańcy Lublina powinni żywo interesować się tym, co dzieje się w lokalnej społeczności. Na łamach pisma zachęcał do angażowanie się w rozwój gospodarki, analizował plusy i minusy lubelskich przedsiębiorstw (zarzucił na przykład właścicielom fabryki mydła i świec Karolowi Scholtz i Augustowi Vogt niechęć do unowocześnienia zakładu), zamieszczał szczegółowe informacje przydatne handlowcom. Próbował animować życie społeczne, krytykując dość często prowincjonalne stosunki. W odpowiedzi otrzymywał polemiki od urażonych bądź popierających go Czytelników, należących do miejscowej inteligencji, ziemiaństwa czy burżuazji.
W połowie 1867 r. Julian Liedtke znalazł się w trudnej sytuacji finansowej, z powodu spowodowanej dużymi stratami konieczności zamknięcia własnej firmy handlowo-spedycyjnej. Próbował ratować pismo apelując do mieszkańców Lublina o zwiększenie liczby prenumeratorów, jednak w następnym roku musiał je odsprzedać. Wyjechał do Petersburga, gdzie podjął prace w towarzystwie ubezpieczeniowym. „Kurier Lubelski” ukazywał się do 1878 r.
Jak większość żyjących w Królestwie polskim osób pochodzenia niemieckiego Julian Liedtke był luteraninem, bardzo zresztą zaangażowanym w życie zboru, wspierającym działalność dobroczynną. W księgach metrykalnych parafii ewangelicko-augsburskiej św. Trójcy w Lublinie zachowały się zapisy świadczące o tym, że jego rodzina związana była z Lublinem przynajmniej do połowy lat 80. XIX wieku.
Julian Liedtke zmarł 15 czerwca 1870 r. w Warszawie i został pochowany na cmentarzu ewangelicko-augsburskim.
„Kurier Lubelski” wydawany przez J. Liedtke to nie jedyne pismo o takim tytule ukazujące się w Lublinie. Oprócz dziennika, który właśnie trafił do Państwa rąk tytuł ten nosiły także gazety ukazująca się w czasie powstania listopadowego, w okresie rewolucji 1905 r. oraz w latach 30 XX wieku.
- Zobacz kibiców Lublinianki na Arenie. Przyszli wesprzeć klub
- Święto Chleba w Muzeum Wsi Lubelskiej [ZDJĘCIA]
- Za nami pierwsza część Dni Świdnika 2022! Zobacz jak mieszkańcy miasta pożegnali lato
- Tak kibicowaliście w Toruniu! Zdjęcia lubelskiego sektora
- Marsz Równości po raz czwarty przeszedł ulicami Lublina - przebiegł bez incydentów
- Lublin świętuje ogólnopolską akcję Narodowego Czytania [ZDJĘCIA]
Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?