Lubelscy radni przeciw podwyżce cen biletów komunikacji miejskiej

Głośnym echem odbijają się zapowiedzi Zarządu Transportu Miejskiego o planach podwyżek cen biletów. Sprawa ma stanąć na sesji 19 listopada. Jeśli radni będą za, zmiany wejdą w życie od lutego. Wszystko staje jednak pod znakiem zapytania, bo kolejni rajcy krytykują pomysł podwyżek.

Czytaj także: ZTM sięga do naszych kieszeni. Chce podwyżek cen biletów

Sprzeciw wyrazili w czwartek przedstawiciele klubu PiS w Radzie Miasta. - Plan podwyżek nieprzypadkowo został przedstawiony dwa dni po wyborach. Pytałem, wcześniej, nie było o nim mowy - irytuje się Sylwester Tułajew, radny PiS. - Nie zgadzamy się na drenowanie kieszeni mieszkańców. Podwyżki tylko zniechęcą ich do korzystania z miejskiej komunikacji - dodaje Tułajew.

Nie dla podwyżki mówi też Marcin Nowak ze Wspólnego Lublina. Właśnie skierował w tej sprawie interpelację do prezydenta. Radny Nowak uważa, że ZTM zbyt późno ogłosił założenia korekty cennika biletów. - Powinno być zorganizowane spotkanie z radnymi, na którym zostaną nad przedstawione wszystkie szczegóły na ten temat - proponuje Nowak.

Obaj radni tymczasem krytykują pomysł likwidacji biletów 30-minutowych i zastąpienia ich kosztującymi tyle samo biletami 20 - minutowymi. Podnoszą, że w tak krótkim czasie pasażer nie jest w stanie dojechać z osiedla-sypialni do centrum miasta.

- To cios w Lublin akademicki. Nie rozumiem również jednego: jeśli zmienia się ceny biletów jednorozowych, to dlaczego podwyżka ma dotyczyć też biletów okresowych? Pasażerowi nie zostawia się w ten sposób żadnej alternatywy - dodaje radny Nowak.

Zarząd Transportu Miejskiego chce znaleźć w kiszeniach pasażerów około 10 milionów złotych, potrzebnych na nowe wozokilometry. ZTM tłumaczy, że potrzebuje pieniądze na rozbudowę sieci komunikacji miejskiej.

- Jeżeli jest potrzeba przedstawienia bardziej szczegółowych informacji dotyczących projektu, to jesteśmy w pełni dyspozycyjni- odpowiada Justyna Gódź, rzeczniczka ZTM w Lublinie. - Tradycyjnie komisje odbywają się w tzw. tygodniu sesyjnym, jest więc sporo czasu na merytoryczną dyskusję - zaznacza.