Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Noworodka włożyła do kosza na śmieci. Nadia K. czeka na proces w areszcie

Piotr Nowak
Piotr Nowak
Małgorzata Genca
Urodziła w zakładowej toalecie. Dziecko przeżyło dzięki szybkiej interwencji koleżanek z pracy. Do Sądu Okręgowego w Lublinie wpłynął akt oskarżenia przeciwko 38-letniej Nadii K. Obywatelka Ukrainy jest oskarżona o usiłowanie zabójstwa i spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu u swojej nowo narodzonej córki.

Przed lubelskim sądem toczyć się będzie proces Nadii K. Kobieta pochodzi z nadgranicznego regionu jaworowskiego w obwodzie lwowskim. Do Polski przyjechała 12 czerwca 2018 r. za namową siostry Viery B.

13 czerwca Ukrainki znalazły za pośrednictwem agencji pracę w zakładzie przetwórczym w Milejowie, gdzie zajmowały się sortowaniem owoców. Mieszkały w przyzakładowym hotelu pracowniczym. Wówczas Nadia K. była w ósmym miesiącu ciąży. Jak wyznała później śledczym, ukrywała to przed lekarzami i rodziną.

25 lipca Nadia K. rozpoczęła pracę o godz. 18. Godzinę później odczuła bóle porodowe. O godz. 19.30 udała się do toalety. Weszła do jednej z dwóch kabin. Zachowanie 38-latki zaniepokoiło jej siostrę.

„Kiedy po chwili do toalety weszła Viera B. ujrzała swoją siostrę, która poprawiała na sobie ubranie robocze. Na podłodze w kabinie widoczne były świeże ślady krwi. Nadia K. nie odpowiadała na pytania, co się stało” – czytamy w akcie oskarżenia.

POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:

Ukrainka poinformowała współpracowniczki, Beatę G. i Ewę K., o porodzie siostry. Kobiety wbiegły do toalety. Beata G. minęła milczącą Nadię K. i weszła do kabiny. W plastikowym koszu znalazła dziecko.

„Dziecko nie było niczym okryte, było ułożone w pozycji jakby złożonej tj. twarzą, rękami i nogami skierowane w dół, od góry widoczne były plecy i tył głowy” – ustaliła prokurator.

Beata G. wyjęła dziecko z kosza. Noworodek nie ruszał się, miał zamknięte oczy i buzię.

„Kobieta palcami rozchyliła dziecku buzię i dwukrotnie wdmuchnęła powietrze, po czym dziecko zaczęło się krztusić i otworzyło oczy. Noworodka owinęła w fartuch roboczy, inna pracownica zakładu wytarła buzię dziecka” – czytamy w akcie oskarżenia.

Pracownice udały się do pokoju socjalnego i położyły dziecko na stole. Z ust noworodka wydobywał się płyn, więc zadzwoniły po pogotowie. W oczekiwaniu na przyjazd karetki i zgodnie z instrukcją operatora Ewa K. zawinęła opaską uciskową pępowinę. W takcie całego zajścia Nadia K. stała, nie odzywała się i obserwowała sytuację.

Na miejsce przyjechali policjanci z Łęcznej. Dziecko i matka zostały przewiezione karetką do szpitala w Świdniku. Badania wykazały, że dziewczynka urodziła się w 41 lub 42 tygodniu ciąży i ważyła 2580 g. Zdaniem lekarzy, była zdolna do życia poza organizmem matki, ale miała wrodzone zapalenie płuc. Stan jej zdrowia medycy ocenili jako ciężki. Dziewczynce groził zgon z powodu niewydolności oddechowej, narażenia na wykrwawienie i wyziębienie organizmu. Uratowała ją szybka interwencja pracownic przetwórni i lekarzy.

"Nie chciałam nikogo martwić"

Śledztwo wszczęła Prokuratura Rejonowa w Lublinie. W toku postępowania przesłuchano 12 świadków, biegłych z zakresu medycyny, psychiatrii, psychologii i podejrzaną. Oskarżona miała na sobie zakrwawioną odzież i nożyczki. Na ostrzach biegli stwierdzili DNA dziecka.

Nadia K. nie przyznała się do winy. Śledczym wyjaśniła, że dziecko włożyła do „wiaderka”, bo nie chciała go kłaść na podłodze.
W opinii biegłych Nadia K. jest w pełni poczytalna. Psychiatrzy i psycholodzy nie stwierdzili u niej zaburzeń świadomości lub innych zaburzeń psychicznych. Zapytana o poród odpowiedziała, że „nie chciała nikogo martwić, wstydziła się tego co miało się wydarzyć”.

Nadia K. zostawiła na Ukrainie trójkę dzieci. Najmłodsze ma 9 a najstarsze 17 lat. Psychiatrom powiedziała, że nie chciała urodzić w swoim kraju z powodu obawy na reakcję matki. Poród pamiętała. Stwierdziła, że był szybki i nie miała czasu na przemyślenie „jak zareagować”.

Zdaniem biegłych, 38-latce brakuje realistycznego podejścia do rzeczywistości i umiejętności wyciągania wniosków z własnych doświadczeń. Ma obniżoną tolerancję na stres i niskie poczucie winy.

„Podejmując pracę w zakładzie (w Milejowie – przyp. red.) zdawała sobie sprawę, iż na czas jej zatrudnienia przypada termin porodu. Kobieta ukrywała ciążę, bała się reakcji rodziny na kolejne dziecko” – utrzymuje prok. Małgorzata Korczak-Woźniak z Prokuratury Rejonowej w Lublinie.

Nadia K. obecnie przebywa w areszcie śledczym w Lublinie. Po kilkumiesięcznym leczeniu w szpitalach jej 10-miesięczna córka została skierowana do rodziny zastępczej.

Za usiłowanie zabójstwa kobiecie grozi dożywocie.

POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski