MKTG SR - pasek na kartach artykułów

O „samokrytycyzmie redakcyjnych kolektywów”, czyli 65 lat powojennego „Kuriera Lubelskiego”. Felieton redaktora naczelnego

Wojciech Pokora
Wojciech Pokora
Fot. Malgorzata Genca / Polska Press
Wolność słowa jest wtedy, gdy w przestrzeni informacyjnej może się pojawić każda informacja. To zasada, którą usłyszeli moi starsi koledzy, kiedy w okresie transformacji spotkali się z holenderskimi dziennikarzami, którzy przyjechali do Polski z wizytą studyjną.

Po latach funkcjonowania mediów w Polsce w warunkach cenzury i dyspozycyjności wobec zaleceń wydziału KC PZPR, było to świeże i odkrywcze. Dla dziennikarzy kwestia wolności prasy, długo po 1989 roku była jeszcze przedmiotem rozważań filozoficzno-teoretycznych. Przede wszystkim dlatego, że przez dziesięciolecia nie mieliśmy wolnej prasy, niewiele o niej wiedzieliśmy i byliśmy w stanie przyjąć, że wolność to brak cenzury.

65 lat temu, 24 marca 1957 roku, ukazał się pierwszy numer reaktywowanego tytułu „Kurier Lubelski”. Jak napisano we wstępniaku, redakcja po wielu perypetiach podjęła piękną tradycję lubelskiej prasy, mając nadzieję, że nowe pismo spełni oczekiwania czytelników:

„Dziś oddajemy w Wam do ręki, Drodzy Czytelnicy, pierwszy, pachnący jeszcze farbą drukarską numer naszej gazety, której nazwa ma bogatą tradycję w Lublinie. Za kilka lat, kiedy okrzepniemy już i wrośniemy w życie kulturalne naszego miasta i regionu, z uczuciem pewnego rozrzewnienia sięgniemy po ów pierwszy numer naszej gazety, wspominający te czasy, gdy „Kurier” dopiero raczkował. Perypetii było z tym niemało i nie bez powodu krążyło po redakcji powiedzenie, że „Kurier” będzie noworodkiem, który nielekko przychodził na świat. (…) Czy nowa gazeta zaspokoi Wasze wymagania, czy spełni wszystkie życzenia, czy sprosta pokładanym w niej nadziejom - ocenicie sami, Drodzy Czytelnicy. Wierzymy, że będziecie sprawiedliwymi, ale nie nazbyt surowymi sędziami.”

Kurier Lubelski powstał w miejsce ukazującej się od marca 1947 roku mutacji „Życia Warszawy” pt. „Życie Lubelskie”. Była to raczej wkładka do gazety centralnej, niż samodzielny tytuł, zatem nie dziwi, że redaktorzy zatęsknili za swoim własnym pismem. Sięgnęli do sprawdzonych wzorców i zaczerpnęli z długiej tradycji. Piszą o tym wprost w pierwszym powojennym wydaniu „Kuriera Lubelskiego” w tekście pt. „Protoplasta naszej gazety. Kurjer Lubelski - A.D. 1830”:

„W schyłku r. 1830 firmament prasy polskiej, gdy na cały Lublin jedynym dystrybutorem jednego tylko dziennika lokalnego był księgarz p. Streybel nie rozgorzał jeszcze tylu gwiazdami i efemerydami rozmaitej wielkości - jak w najbliższych nam dziesięcioleciach. Pisma prowincjonalne w Polsce wtedy można było liczyć na palcach. Nie było ani uczelni dziennikarskich ani instytutów prasoznawczych, ani pomysłowych ankiet uzupełniających luki w samokrytycyzmie redakcyjnych kolektywów. Było tylko mieszkanie prywatne i gabinet patrona przy Trybunale, biurko zapewne empirowe, pióro chyba gęsie itd. (…) Wyszło tych numerów „Kuriera Lubelskiego” - z grudnia 1830 i stycznia 1831 r. zaledwie 40. Dalej Czyński wydawać „Kuriera” już nie mógł. Przeszkodziło mu wtargnięcie na Lubelszczyznę wojsk carskich. Na długo „Kurjer” przestał wychodzić. I dopiero po wielkiej fali rewolucji 1905 roku powstały warunki ponownego wydania podobnego pisma. W roku 1906 ukazuje się gazeta nosząca nie tylko taki sam tytuł, ale świadomie sięgająca do tamtych pięknych tradycji. W pierwszym numerze „Kuriera Lubelskiego” pisał bibliofil i erudyta lubelski Hieronim Łopaciński (…)”. I tyle historii. Coś pominięto? Ależ oczywiście i zrobiono to świadomie.

Historia „Kuriera Lubelskiego” nie urywa się nagle na początku XX wieku, by znaleźć swoją kontynuację w latach 50. Mamy przecież najbardziej romantyczny okres istnienia „Kuriera”, czyli lata 30. XX wieku, gdy tytuł przekazywali sobie z rąk do rąk lubelscy poeci. 1 stycznia 1932 roku ukazał się pierwszy numer wznowionego „Kuriera Lubelskiego”, który nie zamierzał odcinać się od swojej tradycji. Ukazał się zatem z zachowaniem dawnej numeracji, jako X rocznik. Do tradycji nawiązywał także artykuł wstępny dr. Mieczysława Biernackiego, który był poprzednim redaktorem naczelnym gazety. W artykule pt. „Zmartwychwstanie Kuriera” dr Biernacki przypomniał, że gazeta była „ośrodkiem życia umysłowego Lublina” i to na łamach „Kuriera Lubelskiego” „powoli rosło i wypracowywało się hasło niepodległości narodu”.

No to jeszcze raz. Wolność słowa jest wtedy, gdy w przestrzeni informacyjnej może się pojawić każda informacja. W 1957 roku oczywiście mogła ukazać się informacja o powstaniu listopadowym. Można było, a nawet należało wspominać też ruchy rewolucyjne z początku wieku. Nawet to „wypracowywanie się hasła niepodległości narodu” wpisałoby się w warunki Polski Ludowej. Nie można było jednak zrobić jednego. Wspominać o istnieniu Józefa Łobodowskiego, bowiem był on zakazany w PRL jako wróg komunizmu. I nie ma znaczenia, że w 1932 roku „Kurier Lubelski” reaktywował inny lubelski poeta - Józef Czechowicz, skoro prace nad gazetą prowadził on wspólnie z Łobodowskim. Gdyby wspomniano o tym okresie istnienia gazety, ktoś mógłby się doszukać informacji, że „Kurier” w latach 30. dwukrotnie był kierowany przez autora tertalogii lubelskiej, a to było zbyt niebezpieczne i wówczas jeszcze zbyt świeże. Równo rok przed kolejnym wznowieniem naszej gazety, 28 marca 1956 roku Andrzej Kuśniewicz w „Biuletynie Rozgłośni Kraj” sformułował opinię, która spowodowała tzw. „zapis” cenzury na nazwisko Łobodowskiego, obowiązujący do 1980 roku. W artykule „Ataman, dziedzic czy po prostu faszysta” Kuśniewicz oczerniał Łobodę nazywając go sanacyjnym agentem i faszystą. Zatem rok później sprawa była przesądzona, można wspominać każdy okres funkcjonowania „Kuriera” poza tym, gdy wpadł w łapy skazanego na zapomnienie antykomunisty.

Tak więc świętujemy dziś 65-lecie „Kuriera Lubelskiego”, nie zapominając o jego 192-leciu, i o jego 116-leciu ale także o jego 90-leciu. I nie zapominajmy jeszcze o jednym. „Kurier” w swoim ostatnim 65-leciu także miał przerwę wydawniczą! 13 grudnia 1981 roku zawieszono wydawanie dziennika na dwa miesiące. Wrócił dopiero 24 lutego 1982 roku i od tej pory wychodzi już bez przerwy. Zatem w tym roku obchodziliśmy także 40. rocznicę ostatniego wznowienia „Kuriera Lubelskiego, który służy Wam Drodzy Czytelnicy, po wielu przemianach, do dziś.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Katastrofa śmigłowca z prezydentem Iranu. Co dalej z tym krajem?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski