Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pacyfikacja Szczecyna

Dr Rafał Drabik, IPN Warszawa
Pomnik Ofiar Szczecyna
2 lutego 1944 r. doszło do największej pacyfikacji na okupowanych ziemiach polskich. Tego dnia oddziały niemieckie (SS, Wehrmacht, żandarmeria, policja) oraz własowców (Rosjan i Ukraińców służących dla Niemców) okrążyło, spaliło oraz wymordowało ponad 1100 mieszkańców kilku wsi. W ciągu kilku godzin przestały istnieć wsie: Borów (gm. Annopol), Szczecyn, Wólka Szczecka, Łążek, Łążek Zaklikowski, Łążek Chwałowski i Karasiówka. Zamordowano, często w okrutny sposób, ponad 1100 mieszkańców tych wsi.

Przez okres PRL o pacyfikacji tych miejscowości nie wolno było mówić. Przyczyną takiego stanu rzeczy było poparcie ludności tych miejscowości dla struktur Narodowych Sił Zbrojnych. Dziś można już bez ingerencji cenzury opisać tragizm tamtego dnia.

Pogoda tamtego dnia nie zapowiadała niczego złego. Panowała typowa przedwiosenna pogoda. Kilka stopni powyżej zera i przebłyski słońca spowodowały, że lokalne i polne drogi stały się trudno przejezdne z powodu roztopów. Nie przeszkodziło to jednak w przeprowadzeniu pacyfikacji. Rozpoczęła się 2 lutego rano i trwała do wieczora dnia następnego (3 lutego). Była bardzo dobrze przygotowana i rozpracowana. Wszystkie wymienione wsie zostały otoczone przez jednostki niemieckie i współpracujące z nimi jednostki własowców. Schemat pacyfikacji był wszędzie podobny. 2 lutego od godzin porannych słychać było samochodów. Mieszkańcy szybko powiązali to z samolotem, który dzień wcześniej krążył nad tym regionem. Część mieszkańców próbowała uciekać. Wg zachowanych relacji mieszkańcy Szczecyna uciekali w różne kierunki, za wszelką cenę próbując przebić się przez okrążenie. Niestety udało się to tylko nielicznym. Niemcy i Ukraińcy rozpoczęli mord od wschodniej strony wsi. Wchodzili do każdego domu, najpierw mordując wszystkich napotkanych mieszkańców a następnie grabiąc domostwa by na końcu podpalić zostawiając same zgliszcza.

Tak opowiada o tym dniu Genowefa Flisek:

„Miałam piętnaście lat. Tego dnia byłam na podwórku z mamą i starszym bratem. Właśnie rano wynosiliśmy pościel. Nagle przyszedł Niemiec od strony sąsiadów, których prowadził przed sobą (byli t o ojciec z synem), wziął również i mojego brata. Wszystkich trzech wyprowadził na drogę. Bez ostrzeżenia, z zimną krwią zaczął strzelać do nich. Tamci dwaj zginęli na miejscu. Pociski z karabinu przeszyły twarz mojemu bratu. Widok był okropny.”

Wielu mieszkańców Szczecyna miało przygotowane schrony, w których nieraz ukrywali się przed łapankami. Te stały się dla nich pułapkami, bowiem dym momentalnie wypełniał schron i wszyscy w nim przebywający się dusili.

Po początkowym okresie morderstw Niemcy i Własowcy zmienili taktykę. Na miejscu rozstrzeliwali „tylko” starców, osoby niepełnosprawne oraz wszystkich tych, co uciekali. Pozostałych przeganiali do punktu zbornego, który wyznaczyli w centrum wsi. Przez kilka godzin trwało przeczesywanie wsi w poszukiwaniu żywych jeszcze Polaków. Gdy akcja miała się ku końcowi z grupy mieszkańców wyselekcjonowano wszystkich starszych chłopców. Odprowadzono ich na skraj wsi i kazano uciekać do pobliskiego lasu, po czym otworzono do uciekających ogień z karabinów maszynowych. Z kilkudziesięciu osób przeżyło jedynie 3 chłopców, którzy schronili się wśród drzew. Część matek z dziećmi, głośno płaczących nad losem swoich zamordowanych przed chwila synów, została wyprowadzona w innym kierunku i puszczona wolno. Był to jedyny znany przypadek w Szczecynie, gdy napastnicy darowali mieszkańcom wsi życie.

Tuż przed wyjazdem część jednostek pacyfikujących Szczecyn dokonała obławy poza wsią, mordując wszelkich napotkanych mieszkańców. Część z nich uciekła w trakcie pacyfikacji i ukryła się w polu. Dobijano także znalezionych rannych.

Wieś płonęła do wieczora. Wraz z domostwami spaliło się większość zwierząt domowych. W powietrzu cały czas unosił się swąd spalonych domostw, ludzkich ciał i zwierząt.

Po zakończonej akcji pacyfikacyjnej zebranych mieszkańców, oczywiście tych co przeżyli, Niemcy popędzili w stronę Gościeradowa. Ci, którzy nie mogli utrzymać tempa byli zabijani na miejscu. Tak wspomina ten dzień Zofia Danielewicz: „Droga usłana była ciałami zastrzelonych. Starsze osoby nie mogły iść. Tamci jednak strzelali, bili ludzi kolbami karabinów. Nie patrzyli czy to kobieta czy dziecko. Pamiętam Marianne Kuśmierz, nie mogła iść, bo miała na sobie jedynie prześcieradło. Niemiec kazał jej usiąść i zastrzelił ją. Krew bryzgała na dzieci, które przeraźliwie piszczały.”

W ten sposób zamordowano większość starców i osoby niepełnosprawne. Kobiety z dziećmi miały być przewiezione do obozu na Majdanku. Dzięki interwencji pracowników Polskiego Czerwonego Krzyża i mieszkańców Gościeradowa udało się wyperswadować Niemcom zmianę decyzji. Część osób wyjechała na roboty przymusowe do Niemiec, część została rozmieszczona po okolicznych wsiach. Mężczyźni trafili do niemieckiego aresztu w Kraśniku. Tam byli przesłuchiwani na okoliczność współpracy z partyzantami. Świadkami byli dwaj Ukraińcy, którzy wcześniej przez krótki okres mieli być w jednym z oddziałów. Wszystkich przesłuchiwanych wskazywali jako partyzantów. Za pomocą tortur Niemcy wymuszali na mieszkańcach Szczecyna przyznanie się do członkostwa w oddziałach partyzanckich. Następnie wszyscy mężczyźni zostali osądzeni i wiosną 1944 r. wywiezieni w nieznane miejsce i rozstrzelani.

3 lutego Niemcy ponownie wrócili do Szczecyna, gdzie natrafili na grupę mieszkańców. Wszystkich rozstrzelali. Zginęło ponad 10 osób. W kolejnych dniach Ci, co przeżyli ukradkiem chowali swoich krewnych. Ciała pozostałych ofiar zostały po kilku dniach złożone przez mieszkańców Salomina w zbiorowej mogile. Dziś na jej miejscu znajduje się pomnik poświęcony pomordowanym mieszkańcom wsi.

Ci z mieszkańców Szczecyna którzy przeżyli wojnę, do jej końca musieli się ukrywać w innych miejscowościach i nie mogli odbudować swoich domostw.

Wg danych Głównej Komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu podczas pacyfikacji Szczecyna zginęło 368 osób, w tym 71 dzieci.

od 12 lat
Wideo

Niedzielne uroczystości odpustowe ku czci św. Wojciecha w Gnieźnie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski