Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po słabym meczu piłkarki Górnika Łęczna przegrały z KKS Czarni Sosnowiec

AG
Gabriela Grzywińska i Sylwia Matysik były w sobotę najlepszymi zawodniczkami Górnika na boisku
Gabriela Grzywińska i Sylwia Matysik były w sobotę najlepszymi zawodniczkami Górnika na boisku Łukasz Kaczanowski/archiwum
Mistrzynie Polski, piłkarki nożne Górnika Łęczna, przegrały w sobotę na własnym boisku 0:2 z aspirującą do srebrnych medali drużyną KKS Czarni Sosnowiec.

GKS Górnik Łęczna - KKS Czarni Sosnowiec 0:2 (0:1)

Bramki: Suskova 44, Hmirova 77.

Górnik: Palińska - Rogalska, Guściora, Grzywińska, Jelencić (43 Meterek), Matysik, Zdunek, Jędrzejewicz (84 Karpińska), Kamczyk, Zawistowska (46 Kłoda), Jaszek.

Czarni: Szymańska, Zdechovanova (89 Smidova), Operskalska, Horvathova, Wycisk, Fischerova, Matla, Hmirova, Grad, Suskova (85 Wieczorek), Cichosz.

Przed sobotnim, przedostatnim w tym sezonie, meczem ligowym trener łęcznianek, mógł mieć spory ból głowy. Piotr Mazurkiewicz w starciu z Czarnymi Sosnowiec nie mógł bowiem skorzystać z podstawowych zawodniczek: kapitan Nataszy Górnickiej, którą zmogła choroba oraz kontuzjowanej Dominiki Grabowskiej. W miejsce tej pierwszej na środku obrony zagrała więc Gabriela Grzywińska, drugą natomiast zastąpiła Agnieszka Jędrzejewicz.

Brak obu piłkarek był widoczny od pierwszych minut spotkania. Górniczki zaliczały sporo strat, a także niecelnych podań, szczególnie w środku pola. Mimo to, miały kilka szans na wyjście na prowadzenie. Jedną z nich była ta z 9. minuty, kiedy Dżesika Jaszek popisała się swoją szybkością i przeprowadziła ładną akcję prawą stroną boiska, centrując ostatecznie do Eweliny Kamczyk, której strzał trafił prosto w ręce bramkarki rywalek. To w zasadzie była jedyna w tym meczu dobra okazja najskuteczniejszej zawodniczki Ekstraligi, która w kolejnych minutach była kompletnie niewidoczna.

Gdyby problemów kadrowych było mało, w 43. minucie kontuzji barku doznała prawa obrończyni Górnika, Ana Jelencić i od tej pory GKS musiał grać trójką w defensywie. Kiedy zaś wydawało się, że do szatni obie ekipy zejdą z bezbramkowym remisem, piłkę do bramki strzeżonej przez Annę Palińską na 1:0 dla przyjezdnych wpakowała Suskova.

Druga część gry, mimo że GKS wciąż zaliczał dużo niepotrzebnych strat, była w wykonaniu podopiecznych Piotra Mazurkiewicza znacznie lepsza od pierwszej. Na pochwałę zasługuje szczególnie Weronika Kłoda, która po przerwie zmieniła na placu gry narzekającą na uraz Weronikę Zawistowską. Właśnie Kłoda miała udział w kilku akcjach, po których GKS miał szansę na wyrównanie. Raz nawet futbolówka wpadła do siatki, ale sędzia odgwizdała pozycję spaloną Dżesiki Jaszek. Najlepszą okazję do strzelenia na remis łęcznianki zaprzepaściły zaś w 73. minucie, kiedy z rzutu wolnego uderzała Gabriela Grzywińska. Futbolówka odbiła się wtedy od poprzeczki, a dobitkę Sylwii Matysik wybroniła Anna Szymańska.

Te niewykorzystane sytuacje zemściły się w 77. minucie, gdy po ograniu Agaty Guściory, pięknym trafieniem popisała się Patricia Hmirova, ustalając tym samym wynik spotkania na 2:0 dla Czarnych.

- Wiedzieliśmy, że nasze rywalki przyjadą tu walczyć, bo wciąż mają szansę na srebrny medal. Zawodniczki z Sosnowca były dziś po prostu bardziej zdeterminowane w dążeniu do celu. My jednak stworzyliśmy sobie kilka sytuacji, jak chociażby fantastyczny strzał z rzutu wolnego, który mógł dać nam remis. Chwilę później to jednak my straciliśmy gola na 2:0. Taki już urok piłki nożnej. Niestety, dziś to my przegraliśmy - podsumował Piotr Mazurkiewicz.

- Naszym problemem była przede wszystkim krótka ławka, przez co trener musiał rotować składem. Z pewnością, jeśli chcemy w przyszłym sezonie walczyć o najwyższe cele, musimy się wzmocnić w tym aspekcie - przyznała natomiast po końcowym gwizdku najlepsza zawodniczka Górnika w sobotnim starciu, harująca zarówno w obronie, jak i ataku, Gabriela Grzywińska.

- Ten mecz był dziwny. W każdym poprzednim spotkaniu stwarzałyśmy sobie sytuacje, a dzisiaj tak naprawdę, szczególnie w pierwszej połowie, to był nasz mankament. A skoro nie miałyśmy sytuacji, to nie mogłyśmy też strzelić gola. To zaważyło na naszej przegranej. Mam nadzieję, że ta porażka będzie dla nas kubłem zimnej wody przed starciem z Czarnymi w finale Pucharu Polski - stwierdziła pomocniczka Sylwia Matysik.

Wspomniany finał zaplanowano na 31 maja w Łodzi. - Wiemy, po co tam jedziemy. Chcemy podnieść to trofeum, a jak będzie, zobaczymy. Piłka uczy pokory i należy pamiętać, że szanse to 50/50 - skwitował szkoleniowiec GKS.

W rozgrywkach Ekstraligi mistrzyniom Polski pozostał już zaledwie jeden mecz, z ustępującym mistrzem Medykiem Konin. Starcie, po którym Górniczki otrzymają medale i puchar za triumf odbędzie się w niedzielę, 27 maja o godz. 17.30 w Łęcznej.

ZOBACZ TEŻ: Tak zawodniczki Górnika Łęczna cieszyły się ze zdobycia mistrzostwa Polski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski