Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polaków portret własny. Z nutką humoru. "Kram z piosenkami" w Teatrze im. J. Osterwy

Sylwia Hejno
Adrian Tomczyk
Leon Schiller to z jednej strony twórca idei teatru monumentalnego, z drugiej autor zupełnie innej wizji.Jej wyrazem jest „Kram z piosenkami.Obrazki śpiewające”, spektakl w reżyserii Jerzego Jana Połońskiego, który zobaczymy premierowo w Teatrze im. J. Osterwy.

Jeden z najwybitniejszych polskich reżyserów teatralnych był zbieraczem piosenek. W rodzinnym domu, na półce stały tomy Kolberga, a także „Krakowiacy i Górale” Jana Nepomucena Kamińskiego. Jak wspominał, śpiewali wszyscy i wszędzie: śpiewała cała rodzina, śpiewał Kraków i śpiewano pod Krakowem. Dawnymi pieśniami Schiller nasiąkał więc od najmłodszych lat.

Wykonywał je, jak i te własnego autorstwa w Zielonym Baloniku jeszcze w czasach szkolnych. Następnie studiował we Francji, gdzie od podszewki poznał stare francuskie pieśniarstwo, kabarety i ich najjaśniejsze gwiazdy z muzą Lautreca, szansonistką Yvette Guilbert na czele.

- Wszystko to zrodziło pokusę wskrzeszenia dla teatru prawie nieznanych, a uroczych i efektownych ludowych i pseudo-ludowych śpiewów naszych - notuje Schiller.

„Obrazki śpiewające”, przedstawienia oparte na piosenkach staropolskich, ludowych, żołnierskich czy biesiadnych cieszyły się popularnością podobną to tej, co wielkie widowiska na scenach Teatru im. Bogusławskiego czy Teatru Polskiego. Patos, misteryjność, chęć wpłynięcia na rzeczywistość poprzez teatr ustępowały w tych utworach czemuś innemu. Jak pisał Edward Csató w tekście „Staroświecczyzna i kabaret artystyczny”: „Szlachcic pojawiający się na scenie pozostawiał za kulisami wszystko, co mogłoby być aluzją do dramatu narodowego, historii, walki klas; szedł krokiem polonezowym w swoim barwnym stroju, śpiewał kurdesze, kurzyło mu się z czupryny, porywał panny w wir tańca”. Do tej krainy nie przedostały się społeczne krzywdy, metafizyczne bolączki, a to, co złe ulatnia się w melodii.

„Kram z piosenkami” doczekał się czterdziestu wystawień. Po raz pierwszy oglądali go dipisi - zdemobilizowani żołnierze i Polacy wypuszczeni z oflagów i stalagów w w 1945 roku w niemieckim Lingen, w wykonaniu objazdowego teatru złożonego z aktorów: eks-żołnierzy, eks-jeńców i eks-więźniów. „Krzewił propagandę powrotu do Ojczyzny”, jak wspominał sam Schiller. „Kram...” miał sprawić, że: „Weselej żyć przecież temu, kto wie, co ukochał, co kształt jego duszy wypracowało, pozornie tylko odeń odeszło i że w każdej chwili dawność, której dziedzictwa zapierać się nie warto, może stanąć przed nami jak żywa - ku przestrodze lub pociesze”.

Czy piosenki ze śpiewnika Schillera pozostają aktualne? Pewnie nie wszystkie, w wielu pod warstwą humoru kryją się rozmaite m.in erotyczne czy historyczne tropy. Przede wszystkim jednak mamy szansę ujrzeć w nich siebie, gdyż to, jak zapowiadają twórcy spektaklu: - Polaków portret własny w piosence. Tak powstał zbiór utworów naiwnych, prościutkich, garściami czerpiących z ukochanej przez Schillera staropolszczyzny, z późniejszych epok historycznych aż do lat międzywojennych. Wodewile, piosenki i tańce, które niesłusznie kojarzą się dziś z pojęciem lżejszej muzy, a które są kwintesencją teatru.

Teatr im. J. Osterwy w Lublinie. „Kram z piosenkami. Obrazki śpiewające”. Reż. Jerzy Jan Połoński, premiera: 15 września o godz. 19.00, bilety na premierę - 80 zł. Pozostałe spektakle: 16 oraz 20-23 września, godz. 19.00; bilety 10-45 zł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski