Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polityczna awantura o rozsypane w Dorohusku zboże

Jakub Sarek
Jakub Sarek
Rafał Mekler/Facebook
Policja wyjaśnia okoliczności incydentu, do którego doszło w niedzielę na polsko-ukraińskim przejściu granicznym w Dorohusku (pow. chełmski). Protestujący rolnicy wysypali część zboża z trzech ukraińskich tirów. Do zdecydowanej reakcji na ten incydent wezwał polskie władze ambasador Ukrainy w RP, Wasyl Zwarycz.

Protest rolników na przejściu granicznym w Dorohusku trwa od piątku. Jak ustaliła policja, w niedzielę na prowadzącym do niego odcinku drogi krajowej nr 12 osoby uczestniczące w proteście otworzyły naczepy trzech ukraińskich ciężarówek, które wjechały po odprawie na terenie Polski, przez co doprowadziły do częściowego wysypania zboża na jezdnię.

Na incydent zareagował ambasador Ukrainy w Polsce, Wasyl Zwarycz.

- Ambasada i konsulat generalny Ukrainy w Lublinie niezwłocznie zwróciły się do polskiej policji o wszczęcie sprawy w związku z tym haniebnym przestępstwem - powiedział dyplomata cytowany przez portal Ukraińska Prawda (tłum. za PAP).

Zwarycz stwierdził też, że podobne działania protestujących „nie powinny być tolerowane w cywilizowanym kraju europejskim, nie mówiąc już o moralnym aspekcie tej prowokacji”. Zwrócił się też z apelem o zdecydowaną reakcję na to przestępstwo „obraźliwe dla Ukraińców i większości Polaków”.

W podobnym tonie wypowiedział się również mer Lwowa Andrij Sadowy, który nazwał polskich rolników protestujących na granicy z Ukrainą „prorosyjskimi prowokatorami”.

- Ukraińcy dosłownie przelewają krew na polach, na których rodzi się to ziarno. Zbieranie pszenicy na polu, które widziało wojnę, jest jak praca sapera. Takie działania (Polaków) to małość i hańba - ocenił mer cytowany przez PAP.

Na antenie Polsat News przepraszał - "jeśli kogoś uraził" - za swoje słowa o "rosyjskich prowokatorach".

- Musicie zrozumieć moje emocje, 30 tysięcy mieszkańców Lwowa jest teraz na froncie - wskazywał.

Z-ca komendanta wojewódzkiego policji w Lublinie, mł. insp. Olgierd Oleksiak podał, że aktualnie gromadzony jest materiał dowodowy w sprawie rozsypanego zboża.

- Po jego zebraniu - mam nadzieję, że nastąpi to dzisiaj - przekażemy te wszystkie materiały do prokuratury, która oceni je pod kątem prawno-karnym - poinformował na wczorajszej konferencji prasowej mł. insp. Oleksiak. I dodał, że sprawcy zdarzenia są poszukiwani.

Według zgłaszających zdarzenie osób, z każdego z trzech tirów wysypano ok. tony zboża.

- Po tych ustaleniach oczekujemy, żeby ukraińscy kierowcy tych ciężarówek zgłosili się do nas. Musimy przeprowadzić postępowanie celne - przekazał w poniedziałek nadinsp. Bogusław Gromadzki, z-ca dyrektora lubelskiej Izby Administracji Skarbowej ds. cła i granicy.

Jak mówi mł. insp. Oleksiak, napięcie na przejściu w Dorohusku jest duże. Zarówno ze strony zarówno po stronie rolników, jak i kierowców oczekujących w kolejce.

- W niedzielę grupa ok. 100 ukraińskich kierowców chciała rozmawiać z naszymi rolnikami. Wynegocjowaliśmy, żeby pięcioosobowa delegacja udała się do naszych rolników. Tematem rozmów była przepustowość samochodów ciężarowych w kierunku granicy z Ukrainą.

W poniedziałek o godz. 10 rozpoczął się protest rolników na polsko-ukraińskich przejściach granicznych w Zosinie i Dołhobyczowie (pow. hrubieszowski). Oba zgromadzenia mają potrwać do 26 lutego.

- Wszystkie przejścia graniczne z Ukrainą są zatem zablokowane - przekazał podczas poniedziałkowej konferencji prasowej Dariusz Działo, dyr. Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego.

Przypomnijmy, że od piątku rolnicy blokują także przejście graniczne w Hrebennem (manifestację zgłoszono do 10 marca) i Dorohusku. W ten sposób sprzeciwiają się bezcłowemu importowi produktów rolnych i żywności z Ukrainy oraz założeniom unijnego Zielonego Ładu.

W wywiadzie dla Studia PAP wiceminister rolnictwa i rozwoju wsi Michał Kołodziejczak zapowiedział, że jeszcze w poniedziałek wyda polecenie o zbadaniu całego zboża tranzytowego na granicy z Ukrainą.

- Będę dzisiaj wnioskował na spotkaniu z różnymi służbami o to, aby wszystkie transporty zboża, które jadą na eksport, jest nałożone na nie embargo, były w Polsce badane. Przeforsuje te przepisy, to jest być albo nie być Polski, polskiego rolnictwa i mojej osoby - zaznaczył Kołodziejczak.

I sprecyzował:

- Dziś pójdą dokładne polecenia, że badamy całe zboże na granicy (z Ukrainą - red.), które podlega plombowaniu, podlega eksportowi, jest tylko zbożem tranzytowym.

Niewykluczone, że do protestujących na granicy rolników dołączą niebawem przewoźnicy. Przypomnijmy, że od 8 listopada do 16 stycznia blokowali oni przejście graniczne w Dorohusku. Po podpisaniu porozumienia z rządem zawiesili protest do 1 marca.

Polityczna awantura o rozsypane w Dorohusku zboże
Wojtek Jargiło/PAP

- Rozważamy możliwość powrotu na granicę – powiedziała przewodnicząca zawieszonego protestu Edyta Ozygała podczas konferencji prasowej w poniedziałek, cytowana przez PAP. Jako przyczynę wznowienia blokady podała zatrzymanie polskiej ciężarówki na Ukrainie. Jak wskazała, 20 grudnia auto z pomocą humanitarną wjechało na Ukrainę. Kiedy w ostatnią sobotę kierowca chciał wrócić do Polski został zatrzymany wraz z pojazdem.

- W tej chwili pracujemy ze stroną rządową polską. Czekamy na informacje, wyjaśnienia ze strony ukraińskiej – powiedziała.

I dodała:

- To jest ewidentne złamanie warunków porozumienia, które zawarliśmy z rządem, gdzie jednym z warunków było właśnie wydłużenie tego terminu przebywania. Jest to kolejny przypadek złamania warunków porozumienia. Na poprzednie nie reagowaliśmy, staraliśmy się dać czas na jakieś rozwiązania, aczkolwiek nasza taryfa ulgowa zaczyna się kończyć - oceniła Ozygała.

Członek Komitetu Obrony Przewoźników i Pracodawców Transportu i jednocześnie działacz Konfederacji Rafał Mekler poinformował, że kierowca został zatrzymany przed wjazdem do Polski przez przejście w Dołhobyczowie.

- Polski przewoźnik dowiedział się, że jego pojazd przebywał powyżej 20 dni (na Ukrainie) w związku z czym służby ukraińskie ten pojazd rekwirują. W tym momencie ten samochód stoi we Lwowie na parkingu strzeżonym, jest zarekwirowany. Przewoźnik ma wyznaczoną sprawę w sądzie, na której prawdopodobnie zostanie zasądzona grzywna - powiedział. W jego opinii, ukraińscy przewoźnicy w Polsce nie są poddawani takim rygorom i domaga się symetrii w traktowaniu obu stron.

- Jesteśmy zdeterminowani, żeby w jak najbliższej perspektywie czasu stanąć tutaj ramię w ramię z rolnikami – i tak z nimi stoimy – w zupełnie innej skali, oficjalnie i zerwać porozumienie, jeżeli do takich sytuacji będzie dochodziło, jeżeli ta sytuacja nie będzie rozwiązana - zapowiedział Mekler.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski