Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Premiera „Małych zbrodni małżeńskich” na zamknięcie sezonu w Osterwie

Klaudia Olender
Klaudia Olender
Małgorzata Genca
Małgorzata Genca
W ostatnim dniu lipca Teatr im. J. Osterwy w Lublinie przygotował dla widzów prawdziwą niespodziankę. Na zamknięcie przedłużonego przez pandemię sezonu teatralnego 2020/2021 zobaczymy premierę „Małych zbrodni małżeńskich” E. E. Schmitta w reżyserii Marka Pasiecznego. A zaraz po spektaklu widzowie będą mogli przenieść się tanecznym krokiem na podwórko prosto na popremierową potańcówkę w klimacie tanga milonga.

Teatr im. J. Osterwy w Lublinie tegoroczny sezon 2020/2021 pożegna premierą. Na Dużej Scenie zobaczymy w sobotę „Małe zbrodnie małżeńskie” Erica-Emmanuela Schmitta w reżyserii Marka Pasiecznego, pełnomocnika dyrektora ds. programowych lubelskiego teatru. „Małe zbrodnie małżeńskie” to intrygujący i przewrotny dramat o miłości, jej doświadczeniach i granicach. I choć w tym roku sztuka osiągnęła pełnoletność, to mimo upływu czasu, jej treść pozostaje nadal niezwykle aktualna.

– Jak jest mężczyzna i kobieta to zawsze są problemy, tylko każdy czas rozwiązuje je inaczej. Zaproponowaliśmy taką wersję, którą da się przeżyć i po prostu ocalić, tak najprościej powiedziałbym o tym przedstawieniu – opowiadał podczas środowej próby medialnej reżyser Marek Pasieczny.

To, co zwraca uwagę to minimalistyczna scenografia, niezwykle radykalna koncepcja artystyczna. Niemal na pustej scenie dwoje aktorów i rozstawione dwa krzesła, gdzieś z boku walizka, a w głębi fortepian, kontrabas i bandoneon wraz z trzyosobową orkiestrą. Bez wątpienia muzyka odgrywa tu kluczową rolę, a szczególnie tango, te burzliwe argentyńskie, bo „Małe zbrodnie małżeńskie” to dramat sceniczny oparty właśnie na jego idei. Ta dramaturgia i namiętność, towarzysząca tańcu staje się metaforą życia małżeńskiego.

– Tango jako gatunek muzyczny ma na celu ukazanie namiętności pomiędzy kobietą mężczyzną, namiętności nieskonsumowanej. W naszym przedstawieniu wykorzystujemy tanga przedwojenne. „Ta ostatnia niedziela”, „Kogo nasza miłość obchodzi” w wykonaniu Marty Ledwoń, aktorki wcielającej się w postać żony głównego bohatera – Lisy, są dopowiedzeniem tego, czego nie mówi nam wprost tekst dramatu – przyznaje reżyser i tłumaczy, że Lisa śpiewa o tęsknocie za miłością, której brakuje jej w małżeństwie.

Spektaklowi towarzyszy muzyka na żywo pod kierownictwem Grzegorza Frankowskiego, a obok Marty Ledwoń na scenie pojawia się Marek Szkoda w roli Gilles'a Sobiri, pisarza kryminałów, którego poznajemy, kiedy po wypadku zapada na amnezję i wraca do domu. – I wtedy zaczyna się historia tego małżeństwa z dużym, bo 15-letnim stażem. Widzimy ich w bardzo ekstremalnej, trudnej sytuacji. Okazuje się, że po 15 latach przychodzi do domu obcy facet i zaczyna się rozmowa, która może doprowadzić do wielu różnych zakończeń – opowiada aktor. Spektaklowi towarzyszy muzyka na żywo pod kierownictwem Grzegorza Frankowskiego, prekursora stylu tango nuevo w Polsce.

„Kiedy widzicie kobietę i mężczyznę w urzędzie stanu cywilnego, zastanówcie się, które z nich stanie się mordercą” – przestrzegał w swojej sztuce E. E. Schmitt. A jak zakończą się lubelskie „Małe zbrodnie małżeńskie”? O tym dowiemy się już m.in. w najbliższą sobotę o g. 19.

Oprócz sobotniej premiery, odbędą się jeszcze dwa pokazy przedpremierowe 29 i 30 lipca o g. 20.

Bilety do nabycia w kasie teatru, rezerwacji można dokonywać telefonicznie oraz na stronie internetowej placówki.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski