Problemy sieci Alma. Sklepy upadają, a pracownicy czekają na odprawy

- Firma zalega mi ok. 2800 zł netto - mówi nasza Czytelniczka, ale przyznaje, że inni są w jeszcze gorszej sytuacji. - Koleżanki zostały bez pieniędzy, nie mają na rachunki i opłaty. Ci, którzy są na urlopach macierzyńskich i zwolnieniach też nie dostali wypłat - dodaje była pracownica sklepu Alma w Lublinie.

Podobne komentarze można znaleźć w internecie. Byli pracownicy powinni dostać wypłaty za ostatni miesiąc pracy i odprawy. Zamiast pieniędzy otrzymali informację, że firma nie ma im z czego zapłacić.

- Zdajemy sobie sprawę, że położenie, w którym znalazła się spółka i wszyscy jej pracownicy jest bardzo trudne. Bardzo Państwa za nie przepraszamy - czytamy w oświadczeniu zarządu Alma Market SA.

Ostatni sklep Almy w Lublinie mieścił się w Tarasach Zamkowych. Lokal od ponad miesiąca stoi pusty. Wcześniej sieć zamknęła market w centrum handlowym Olimp. Siódmego listopada zawiadomiła o zwolnieniach kolejnych 383 pracowników w całej Polsce.

- Obecnie spółka stara się o wypłatę środków z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych. Spółka w najwcześniejszym możliwym proceduralnie terminie złożyła odpowiednie dokumenty w tej sprawie do marszałka województwa małopolskiego - informuje zarząd Almy, której siedziba mieści się w Krakowie.

Wyraźne sygnały o kłopotach sieci delikatesów pojawiły się w lecie br. Niepokój klientów zaczęły budzić puste półki w sklepach. Później wyszło na jaw, że spółka ma poważne problemy finansowe.

We wrześniu Alma złożyła wniosek o otwarcie postępowania restrukturyzacyjnego, którego sąd nie rozpatrzył do dziś. Dlatego władze firmy bronią się, że częściową odpowiedzialność za wstrzymanie wypłat ponosi Sąd Rejonowy w Krakowie, który w październiku postanowił o zabezpieczeniu majątku dłużnika.

W związku z tym, Alma nie była w stanie wypłacić pensji za październik. Obecnie władze firmy czekają na ogłoszenie upadłości lub zgodę na restrukturyzację.