Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skansen zagrał wieś z lat wysiedleń

Agata Wójcik
Przez dwa dni ekipa filmowa kręciła w Muzeum Wsi Lubelskiej sceny do dokumentu o wysiedleniach z Żywiecczyzny podczas II wojny światowej. Premierowy pokaz ,,W domu...” już w sierpniu na Letniej Akademii Filmowej w Zwierzyńcu.

Chcemy pokazać dramat mieszkańców Żywiecczyzny. Przedstawić historię wielu tysięcy ludzi z perspektywy opowieści jednej osoby. Zdecydowałem się na taki krok, bo podczas dokumentowania historii wysiedleń zauważyłem, że losy dotkniętych nią osób są bardzo podobne - mówi Szymon J. Wróbel, reżyser filmu dokumentalnego ,,W domu...”. Warto dodać, że temat, który podejmuje, jest mu bliski, bo sam pochodzi z Jeleśni, miejscowości w powiecie żywieckim.

Skansen zagrał Żywiecczyznę z lat wysiedleń

Na pomysł nakręcenia filmu o tych wydarzeniach wpadł na początku listopada ubiegłego roku podczas Zaduszek Jeleśniańskich poświęconych pamięci Władysława Skórzaka, który był wysiedleńcem. Reżyser uznał wówczas, że to zapomniana historia, którą warto zekranizować i pokazać szerszej publiczności.

W Muzeum Wsi Lubelskiej ekipa pracowała w środę i czwartek. Powstała tam jedna z finałowych scen dokumentu. Teren przy młynie zagrał wieś z lat czterdziestych. Krajobraz skansenu, zdaniem filmowców, doskonale obrazuje miejsce, do którego zostali wysiedleni mieszkańcy. Nic dziwnego, w ramach Akcji Saybusch (inaczej Akcji Żywiec), przeprowadzonej przez niemieckie wojska i hitlerowską policję, o której opowiada film, nawet do 50 tys. mieszkańców powiatu żywieckiego wysiedlono na tereny Generalnego Gubernatorstwa, czyli na Lubelszczyznę. Ich domy zajęli niemieccy osadnicy.

Główną osią narracyjną filmu dokumentalnego będzie rozmowa 10-letniego Karola z Janem Suchoniem z Jeleni, który jest świadkiem wydarzeń i który był wówczas w tym samym wieku, gdy wysiedlono jego rodzinę.

- Przygotowując się do kręcenia filmu, prześledziłem dokumenty i różne historie. Saybusch była jedną z najlepiej zorganizowanych akcji niemieckich i bardzo dobrze udokumentowaną. Bohater dokumentu ,,W domu...” pochodzi z Jeleśni i jest moim dalszym wujkiem. Mieszkańcy naszej miejscowości byli wypędzani jako pierwsi i nie wiedzieli w ogóle, co ich czeka - opowiada reżyser.

Historia ciągle aktualna
- Będzie to film naszpikowany symboliką. Wbrew pozorom pokazujemy w nim ciągle aktualny temat. Ludzie i teraz muszą opuszczać swoje domy z różnych powodów - politycznych, religijnych czy ekonomicznych - mówi Szymon Wróbel. Z tym problemem zetknął się podczas podróży po Rosji, Turcji czy Ukrainie.

- Nie trzeba zresztą szukać daleko. Na Opolszczyźnie stoi wiele pustych budynków. Ich mieszkańcy byli zmuszeni do wyjazdu za granicę za pracą - opowiada filmowiec. I dodaje, że dla wysiedleńców w czasach II wojny światowej przymus opuszczenia domu był szczególnie dotkliwy. Dom zabezpieczał bowiem ich byt, dzięki ogrodowi i polom nie musieli martwić się o jedzenie.
Z elektroniką w tle
W jego filmie pokazana zostanie chociażby postać Ericha von dem Bach-Zelewskiego, który nie tylko tłumił powstanie warszawskie, ale także rozpoczął wysiedlenia mieszkańców Żywiecczyzny i sam brał w nich udział.

- Na przykładzie generała będziemy chcieli pokazać, jak, kolokwialnie mówiąc, żołnierze mieli wyprane mózgi. Pomimo okrutnych rzeczy, których się dopuszczali naiwnie powtarzali, że Hitler był niewinny - mówi reżyser. Archiwalnych zdjęć jednak nie zobaczymy. Zdaniem reżysera, byłoby to bowiem pójście na łatwiznę. Ma swój pomysł na przedstawienie tej historii, ale wszystkiego nie chce zdradzać.

Muzyka także będzie inna od tej, do której przyzwyczailiśmy się, oglądając filmy dokumentalne. Jej stworzenie Wróbel powierzył bowiem Maćkowi Szymonowiczowi z zespołu „Psio Crew”, z którym występuje znany szerszej publiczności Mateusz Górny, czyli Gooral. Szymonowicz był pierwszą osobą, która przyszła reżyserowi do głowy, gdy szukał prawdziwego pasjonaty i osoby, która ma niekonwencjonalne pomysły. A takie na pewno będzie trzeba mieć, by połączyć folk z muzyką elektroniczną.

- Pierwsze próbki już słyszałem. Jestem bardzo zadowolony - mówi Szymon Wróbel.

To przede wszystkim ukłon w stronę młodego widza, do którego chce skierować swój dokument.

Z premierą na Lubelszczyznę
Pierwszy klaps padł w styczniu, a zdjęcia do dokumentu ,,W domu...” ekipa będzie kręcić do końca czerwca. Przedpremierowy pokaz będzie można obejrzeć na Lubelszczyźnie, podczas 17. Letniej Akademii Filmowej w Zwierzyńcu (5 - 15 sierpnia). - Tworząc ten obraz, celowaliśmy właśnie w festiwale filmowe. Poza tym będzie można go obejrzeć w kinach studyjnych - zapewnia Wróbel.

W jego filmie zagrają m.in. Artur Dziurman i Bartosz Galner.

***
Akcję Saybusch rozpoczęto 22 września 1940 r. Dotkniętych nią zostało od 20 do 50 tys. mieszkańców powiatu żywieckiego. Niemieccy policjanci otoczyli wieś, a potem funkcjonariusze wchodzili do domów i kazali mieszkańcom niezwłocznie je opuścić. Zabrać ze sobą mogli jedynie jedzenie i odzież. Nazwa akcji pochodzi od niemieckiej nazwy Żywca - Saybusch.

Zakończyła się 12 grudnia 1940 r.

***
Szymon J . Wróbel (na zdjęciach w kraciastej koszuli) reżyser m.in. filmu „Jego oczami” poświęconego postaci ks. prof. Józefa Tischnera. Jest także autorem książki o tym samym tytule.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski