Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stracili Gieresza, a potem pięć goli

Marcin Puka
Wojciech Białek zmniejszył w Łodzi rozmiary porażki.
Wojciech Białek zmniejszył w Łodzi rozmiary porażki. Karol Wiśniewski
Aż siedem goli padło w meczu ŁKS z lubelskim Motorem. Niestety, gospodarze aż pięć razy trafili do lubelskiej bramki, a goście odpowiedzieli tylko i aż dwoma trafieniami Wojciecha Białka.

- Przyjechaliśmy do Łodzi po punkty, lecz mecz ułożył się dla nas pechowo - mówił na pomeczowej konferencji prasowej Mirosław Kosowski, trener Motoru.

I tym razem trudno nie przyznać mu racji. Gospodarze wygrali zasłużenie, ale wynik jest za wysoki w stosunku do przebiegu gry. Już w 24 min boisko z powodu kontuzji opuścił Łukasz Gieresz. Miejsce w bramce musiał zająć 17-letni Mateusz Oszust, dla którego był to dopiero drugi występ na tym szczeblu rozgrywek.

Wydawało się, że lublinianie nie mają szans na osiągnięcie dobrego wyniku z doświadczonym rywalem. W ostatecznym rozrachunku tak się stało, co nie znaczy, że Motor nie istniał. Co więcej, trzy minuty po zamianie bramkarzy lublinianie stanęli przed ogromną szansą na objęcie prowadzenia. Piłkarską głupotą wykazał się Piotr Klepczarek, faulując w polu karnym Kamila Oziemczuka. Niestety, piłkę po strzale Michała Maciejewskiego z 11 m ręką na słupek sparował Bogusław Wyparło. Za kilka minut żółto-biało-niebiescy przegrywali 0:2. Najpierw do siatki po kontrze trafił Świątek. Wynik podwyższył przepięknym uderzeniem z rzutu wolnego Marcin Adamski, po którym piłka wylądowała w okienku lubelskiej bramki.

Druga połowa rozpoczęła się od strzału w poprzeczkę Łukasza Gikiewicza. W 53 min bliski kontaktowego trafienia był Białek, ale "Bodzio W." ponownie okazał się lepszy. Motor nie poddawał się i po akcji Kamila Oziemczuka z Wojciechem Białkiem, ten drugi wreszcie znalazł sposób na pokonanie bramkarza ŁKS. Gdy wydawało się, że goście doprowadzą do wyrównania, błąd popełnił Oszust i Przemysław Żmuda ratował zespół wybiciem piłki ręką, po strzale Świątka. "Władek" musiał opuścić boisko, a Mariusz Mowlik "jedenastkę" zamienił na gola.

Gospodarze grając z przewagą jednego zawodnika, szybko podwyższyli prowadzenie. Najpierw do siatki głową trafił niepilnowany Hajto, a za chwilę kolejny błąd lubelskiej defensywy wykorzystał Janusz Wolański. Na pocieszenie, po minięciu się z piłką Adamskiego, Białek sprytną podcinką nie dał szans Wyparle.

ŁKS Łódź - Motor Lublin 5:2 (2:0) Bramki: Świątek 31, Adamski 39, Mowlik 74 z karnego, Hajto 76, Wolański 77 - Białek 70, 85. Widzów: 4000 (w tym 250 z Lublina). Sędziował: Tomasz Cwalina (Gdańsk)

ŁKS: Wyparło 7 - Woźniczka 5, Hajto 6, Adamski 5, Klepczarek 5 - Nawrocik 6 (84 Marciszko), Sierant 5 (57 Mowlik 5), Mączyński 6, Świątek 7 (79 Freidgeimas) - Gikiewicz 7, Wolański 5. Trener: Grzegorz Wesołowski.

Motor: Gieresz 4 (24 Oszust 3) - Syroka 4, Maciejewski 4, Żmuda 3, Kalinowski 4 - Oziemczuk 6, Kursa 5 (67 Hempel 4), Król 4, Niemczyk 4, Wojdyga 4 (67 Popławski 4) - Białek 6. Trener: Mirosław Kosowski.

***

Mógł zagrać w lubelskim Motorze

Łukasz Gikiewicz jesienią strzelił dla ŁKS Łódź sześć goli i jest drugim strzelcem swojego zespołu.

To bardzo dobry wynik 22-latka, który do Łodzi trafił w trakcie obecnego sezonu. Dziś chcą go najlepsze kluby ekstraklasy, ale niewiele zabrakło, żeby ten piłkarz zdobywał bramki dla lubelskiego Motoru. Najpierw był na sprawdzianach w Górniku Łęczna i mimo że spisał się dobrze, nie znalazł tam zatrudnienia (Górnik gorzko tego niedawno pożałował, przegrywając z ŁKS 2:4, po dwóch trafieniach Gikiewicza). Pojawił się więc temat Motoru, a piłkarz za grę przy Al. Zygmuntowskich chciał ok. 4 tys. zł miesięcznie. Bardzo chciał pozyskać tego zawodnika Mirosław Kosowski, szkoleniowiec Motoru, ale sternicy lubelskiego klubu z różnych przyczyn postawili weto. O rezygnacji nie zadecydowały chyba postawione warunki finansowe, bo w tym czasie nie zawahano się przecież podpisać kontraktu (raczej nie niższego) z Robertem Mioduszewskim.

Szkoda, tym bardziej że lublinianie mają sporo problemów ze zdobywaniem goli, a nie zawodzi praktycznie tylko Wojciech Białek, sprowadzony z trzecioligowej... Avii Świdnik.

Gikiewicz w poprzednim sezonie w ekstraklasie grał w barwach Polonii Bytom. W sześciu meczach strzelił gola, a co najważniejsze, miał kartę na ręku, więc nie trzeba było za niego płacić. W starciu z Motorem był jednym z najlepszych graczy na boisku. Co prawda gola nie strzelił, ale miał asystę przy pierwszej bramce dla łodzian. Poza tym kilka razy groźnie strzelał na bramkę Mateusza Oszusta, raz stemplując lubelską poprzeczkę. Gikiewicz imponował nie tylko strzałami, ale też przyjęciem piłki czy umiejętnym ustawianiem się na boisku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski