- Nad torem zbierają się czarne chmury. Mieszkańcy wysyłają skargi do różnych instytucji i urzędów, bardzo często mam kontrole głośności, a kilka spraw jest w sądach. No i ta opłata za użytkowanie wieczyste - wylicza Waldemar Czerniak, prezes PZMot.
Funkcjonujący od 1978 roku obiekt stał się przedmiotem sporu między środowiskami motorowymi a mieszkańcami okolicznych bloków, którzy narzekają na hałas.
Oprócz toczących się spraw sądowych oraz kilkuset skarg do różnych instytucji i urzędów, pojawiła się kwestia opłaty rocznej od użytkowania wieczystego, która według nowej wyceny miałaby wzrosnąć o 400 procent.
Lubelski ratusz, jeszcze za kadencji prezydenta Adama Wasilewskiego, zdecydował o zaktualizowaniu opłat za użytkowanie wieczyste. PZMot zakwestionował to postanowienie i sprawa trafiła do sądu. Obecne władze miasta chcą polubownie zażegnać ten konflikt. - Nie chcemy, by ta podwyżka była aż tak rażąca i dążymy do zawarcia ugody. To musi jednak potrwać ze względu na trwające już w sądzie postępowanie - mówi Katarzyna Mieczkowska-Czerniak, rzeczniczka prezydenta.
To nie koniec nieporozumień wokół toru, ponieważ mieszkańcom okolicznych bloków przeszkadza hałas.
Skarg mieszkańców nie rozumieją ci, którzy korzystają z toru na co dzień. - To tak, jakby ktoś kupił sobie mieszkanie przy ul. Sikorskiego i o godz. 22 postawił szlaban zamykając ulicę, bo przeszkadza mu hałas - mówi Artur Lis, organizujący szkolenia dla motocyklistów.
Tor kartingowy powstał jeszcze w czasach, gdy w okolicy nie było zabudowań, a tzw. "strefa hałasu" obejmowała jedynie okoliczne budynki magazynowe. Pod koniec lat 90. lubelski ratusz zgodził się na postawienie kilku bloków. Osiedle "Słoneczny Dom" rozrastało się z roku na rok i w efekcie tor znalazł się około 100 metrów od bloków.
Odgłosy dobiegające z obiektu szybko zaczęły przeszkadzać mieszkańcom. - W Lublinie nie prowadzi się pomiarów głośności i w związku z tym jeździ tutaj kto chce - skarżył się w 2009 roku Dariusz Malon ze Stowarzyszenia Przyjaciół Dzielnicy Wrotków.
Na torze kilka razy w roku pojawiają się kontrolerzy badający poziom hałasu. - Dopuszczalny poziom 55 decybeli jest przekroczony, ale nie za często. Nie są to duże przekroczenia, tak naprawdę odczuwalne w taki sam sposób, jak przejeżdżający ulicą głośniejszy samochód. Przecież z toru korzystają pojazdy, które są dopuszczone do ruchu - mówi Waldemar Czerniak, prezes lubelskiego PZMot.
Zarówno obecny operator obiektu przy ul. Zemborzyckiej, jak i lubelski ratusz zastanawiają się nad lokalizacją zastępczą. Najczęściej w tym kontekście wymienia się tereny byłego wysypiska śmieci w Jawidzu, a także niedoszłego lotniska w Niedźwiadzie. Co pewien czas pojawiają się doniesienia o planowanych rozmowach z władzami samorządów, ale do dziś nie poznaliśmy konkretnych rozstrzygnięć w tej sprawie.
Kalendarz imprez na torze obowiązuje jedynie do końca roku. Co będzie dalej? Nie wiadomo.
Jakie jest Wasze zdanie w tej sprawie? Czy tor przy ul. Zemborzyckiej to miejsce, które powinno zniknąć z mapy Lublina? KOMENTUJCIE
Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową. Zapisz się do newslettera!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?