MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Trener Stolarski: „Mam nadzieję, że historia dopiero się napisze, w niedzielę”

Kamil Wojdat
Kamil Wojdat
(Mateusz Stolarski w niedzielę poprowadzi Motor w meczu, którego stawką będzie powrót lublinian do Ekstraklasy po 32 latach przerwy)
(Mateusz Stolarski w niedzielę poprowadzi Motor w meczu, którego stawką będzie powrót lublinian do Ekstraklasy po 32 latach przerwy) fot. Motor Lublin/motorlublin.eu
Fortuna 1. Liga. Motor Lublin pokonał Górnika Łęczna po rzutach karnych w półfinale baraży o awans do PKO BP Ekstraklasy i w niedzielę zagra w Gdyni z Arką. – Mam nadzieję, że historia dopiero się napiszę i wierzę, że uda nam się zrobić to w niedzielę – zapowiada Mateusz Stolarski, trener Motoru Lublin.

W czwartkowym półfinale jego drużyna mierzyła się u siebie z Górnikiem Łęczna. Derby Lubelszczyzny z wysokości trybun obejrzało 15110 kibiców, co jest frekwencyjnym rekordem w tym sezonie.

– Komplet i rekord frekwencji, więc jeśli chodzi o atmosferę, była to „topka”. Na pewno jedno z lepszych wydarzeń z moim udziałem w roli trenera Motoru – uważa Mateusz Stolarski.

Tylko początek spotkania był wyrównany. Szybko wyraźną przewagę osiągnęli gospodarze.

– Ten zespół pokazał dziś, że się cieszy grą. Zagrał ofensywnie, bez kalkulacji, stwarzał sytuacje w meczu przeciwko bardzo dobrej drużynie Górnika. My na tle rywali wyglądaliśmy dużo lepiej i naciskaliśmy do końca – chwali drużynę Mateusz Stolarski. – Motor był od nas zespołem lepszym. Gratuluję awansu do finału i życzę wymarzonej Ekstraklasy – mówi Pavol Stano, szkoleniowiec Górnika.

Mimo lepszej postawy żółto-biało-niebiescy nie potrafili zdobyć gola. Albo brakowało celności, albo na ich drodze stawał niesamowity tego wieczoru Maciej Gostomski. Tuż przed przerwą obronił rzut karny wykonywany przez Piotra Ceglarza. To w żaden sposób nie podłamało jednak gospodarzy.

– Jeżeli chcemy grać o wielkie rzeczy, to nietrafiony karny nie może nas wybijać z rytmu. Nic szczególnego w szatni się nie działo – zauważa trener.

Motor na drugą odsłonę wyszedł usposobiony jeszcze bardziej ofensywnie i zasługiwał, aby wygrać w regulaminowym czasie gry. Ale nic nie chciało wpaść do sieci.

– Można grać baraż i wyjść, żeby go nie przegrać. A dzisiaj ten zespół był po prostu sobą. To dla mnie najważniejsze, żeby w momencie, gdy dochodzisz do miejsca, w którym chciałeś być pozostać sobą – komentuje Mateusz Stolarski, który na pierwszą zmianę zdecydował się dopiero w 68. minucie.

– Zwlekałem ze zmianami, bo widziałem, że nie były one potrzebne. MIeliśmy rytm, naciskaliśmy. Podszedł do mnie też kapitan Piotr Ceglarz, który powiedział, że nie potrzeba jest póki co zmian, bo idzie. Na tym też buduję drużynę. Często trenerzy próbują być najważniejsi, a dla mnie najważniejsi są piłkarze i to, jakie odczucia mają oni – tłumaczy szkoleniowiec.

Motor „uderzał głową w mur”, a zwłaszcza Samuel Mraz, który dwukrotnie trafił w słupek. Miał też inne okazje, lecz strzelał niecelnie lub bronił je Gostomski. Skończyło się jednak 0:0, a co więcej, w 118. minucie gola na wagę zwycięstwa mógł zdobyć Górnik. Świetnie zachował się jednak Kacper Rosa.

– Nic się nie działo przez całe spotkanie, ale koncentrację trzeba było zachować do samego końca. Przy tej interwencji zadziałał instynkt. Z perspektywy bramkarza takie mecze są najtrudniejsze, ale z tym wiąże się bronienie w Motorze. W ciągu całego meczu można mieć do obrony tylko jedną sytuację i dziś mi się udało ją wybronić, dlatego jestem szczęśliwy – komentuje Rosa, który w serii jedenastek zatrzymał Daniela Dziwniela, zapewniając Motorowi awans. – Mieliśmy rozpracowanego pod tym kątem Górnika, tylko że wielu z rozpracowanych piłkarzy nie było już na boisku. W tej nowej sytuacji pomógł mi trener bramkarzy. Dodatkowo przed konkursem jedenastek wszyscy nasi gracze chcieli strzelać, byli pewni, co było czuć. To też dało mi komfort psychiczny – dodaje bohater gospodarzy.

Miałem poczucie, że nie możemy przegrać i musi to się skończyć na naszą korzyść. Byliśmy gotowi do gry w dogrywce, do zarządzania nią, do rzutów karnych. Wiedziałem, że Kacper Rosa napisze swoją historię. Podobnie, jak Łukasz Budziłek w zeszłym. Tak się tworzy team – podkreśla z kolei trener Stolarski.

Trzy dni po barażu z Górnikiem Motor czeka najważniejszy mecz od ponad 30 lat (ostatni raz Motor grał w najwyższej klasie rozgrywkowej w sezonie 1991/1992). Lublinianie zmierzą się w Gdyni z Arką, która w drugim półfinale pokonała Odrę Opole 4:2. Czy 120 minut w nogach i daleka podróż na Pomorze będą kłopotem?

– Adrenalina jest tak wysoka, że zmęczenie będzie mniejsze. A po drugie nasz proces regeneracji jest na najwyższej jakości. Lubimy grać co trzy dni – uspokaja trener. – Mam nadzieję, że historia dopiero się napiszę i wierzę, że uda nam się zrobić to w niedzielę – kończy.

Finał rozpocznie się o godzinie 18. Transmisje w Polsacie Sport 1.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

STUDIO-EURO ODC-3 PRZED MECZEM POLSKA - AUSTRIA

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski