Topolowa: fałszywe zarzuty przybite do pni drzew
- To skandal. Pamiętam, jak przed laty sadziliśmy te drze wa, aby odgrodzić mieszkania od ulicy - opowiada Czytelniczka.
O zamieszaniu związanym z drzewami przy ul. Topolowej pisaliśmy na początku listopada. Wówczas na pniach pojawiły się tabliczki z napisami "Drzewo do ścięcia, usycha dzięki "opie ce" ADM Bronowice - Maki PSM Kolejarz". Andrzej Łyk, kierownik administracji, zapewniał wówczas, że nic nie wie o planowanej wycince. Twierdził, że nikt z administracji nic złego drzewom nie robił. Po naszej interwencji topole obejrzał Marcin Cebula z Wydziału Ochrony Środowiska UM Lublin. - Byłem na miejscu i dokładnie obejrzałem te drzewa. Na pewno są stare i mają częściowo spróchniałe korzenie. Na pewno nie można jednak mówić, że są uschnięte - relacjonował w listopadzie.
Sytuacja zmieniła się bardzo szybko. Czwartkowa wycinka to efekt decyzji urzędników z 26 listopada 2010 r. - Wyraziliśmy zgodę na wniosek SM Bro no wice Maki - mówi Józef Piotr Wrona, kierownik działu zieleni w Wydziale Ochrony Środowiska lubelskiego Urzędu Miasta. Urzędnicy stwierdzili, że topole mają nie tylko uszkodzone korzenie. Zdiagnozowali także, że zamierają im korony.
Mieszkańcy są wściekli na spółdzielnię. Twierdzą, że wycinka topól to skutek błędów popełnionych w czasie przycinania drzew. W piątek kierownik administracji Bronowice Maki był dla nas nieuchwytny.
W dokumentach urzędników nie ma wzmianki na temat ewentualnych błędów administracji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
