Złoty słabnie, więc kredyty zdrożeją

Wczoraj złoty osłabił się o ok. 1 proc. Za euro inwestorzy płacili na rynku walutowym 4,55 zł, za dolara - 3,26 zł, a franka szwajcarskiego - nieco ponad 3 zł. Równolegle z polską walutą spadki odnotowała również warszawska giełda. Indeks największych spółek WIG20 stracił ponad 2 proc. Duży wpływ na tak słaby wynik miały notowania PKO BP. Eksperci są zdania, że najbliższe dni upłyną najprawdopodobniej pod znakiem spadków złotego i notowań giełdowych.

- Wydaje się, że największe wzrosty na polskim rynku mamy na razie za sobą - uważa Grzegorz Mielcarek, doradca inwestycyjny Investors TFI. - Zarówno złoty, jak i giełda w ostatnich tygodniach bardzo szybko rosły, ale wydaje się, że optymizm inwestorów się skończył - dodaje. Jego zdaniem największy wpływ na osłabienie polskiej waluty mają w tej chwili spekulacje dotyczące ewentualnej nowelizacji budżetu na początku lipca. Do tego wszystkiego dochodzi kwestia zawirowań gospodarczych w krajach nadbałtyckich, co powoduje odwrót inwestorów z naszego regionu.

- Do czasu przedstawienia przez rząd nowelizacji budżetu złoty będzie w bardzo trudnej sytuacji. Nadal może się osłabiać do innych walut - uważa Piotr Kuczyński, główny analityk Xeliona. - Po nowelizacji, jeśli rząd przekona inwestorów, że plan łatania dziury budżetowej jest realny, złoty może się umocnić. Jeśli nie, jego zapaść może być głębsza i szybsza - dodaje.

Spadek wartości złotego to zła wiadomość dla kredytobiorców, którzy spłacają zobowiązania hipoteczne w walutach obcych, przede wszystkim frankach. Skok szwajcarskiej waluty powyżej poziomu 3 zł oznacza dla nich wzrost miesięcznych rat o kilkadziesiąt złotych. Tym bardziej że kursy walut stosowane przez banki są jeszcze bardziej niekorzystne od tych z rynku walutowego czy średnich kursów NBP. Ma się to zmienić od 1 lipca. Wtedy wchodzi w życie nowa rekomendacja KNF, która umożliwi kredytobiorcom spłacanie swoich zobowiązań walutą kupioną w kantorze. To pozwoli im płacić mniejsze raty.