Zaczęło się dwadzieścia lat temu od wędrówki palcem po mapie Lubelszczyzny. Piotr Kotowski, późniejszy rektor i założyciel LAF szukał miejsca na imprezę filmową. Chciał, żeby była zupełnie inna od wszystkich.
- Letnie wydarzenia filmowe powstawały niemal w każdej wsi, wydawało się to wręcz najtańszym i najprostszym sposobem na promocję danej miejscowości. Jednocześnie w tych mniejszych ośrodkach kina były zamknięte, w Zwierzyńcu kino nie działało od dziesięciu lat. Pojawiła się tęsknota, żeby było gdzie te filmy oglądać - wspomina.
Potrzebna była miejscowość niezadeptana przez turystów, w dodatku taka, w której jest, choćby nieczynne, kino z potrzebną infrastrukturą. - Gdyby nie Zwierzyniec, to nie wiem gdzie, chyba nigdzie - przyznaje po latach Piotr Kotowski. Burmistrza Jana Skibę przekonał do swojego pomysłu w piętnaście minut.
Wieść rozeszła się szybko. Za pierwszym razem udało się zapełnić cała salę kina Skarb, publiczność kina nocnego ledwo zmieściła się na dziedzińcu browaru. Na tę pierwszą edycję przyjechali reżyser Janusz Morgenstern i Gieni Smoliwąs, czyli aktorka Lidia Fiedosiejewa-Szukszyna. Po paru latach nikt już nie pytał gdzie jest Zwierzyniec.
Widowni przybywało jak na drożdżach, trzeba było adaptować nowe miejsca - sale lekcyjne i gimnastyczne. Do dziś pełnią funkcję prowizorycznych kin. Choć czasem ktoś ponarzeka na twarde krzesło, nie widać, aby gościom polowe warunki specjalnie przeszkadzały. Małe, spokojne miasteczko rządzi się swoimi prawami i ma pozostać takie, jakie jest. „Tu nie ma spinania się”, „Impreza bez zadęcia”, „Fajnie, trochę swojsko” - takie opinie często słychać.
- Nigdy nie chcieliśmy, żeby ta impreza przerosła możliwości Zwierzyńca, jeśli chodzi o ruch, liczbę osób. Fakt, czasem goście zajmują miejsca stojące, leżące lub wiszące i trzeba powtarzać seanse, ale ludzie się w Zwierzyńcu mieszczą. Gdybyśmy zwiększyli liczbę uczestników np. dwukrotnie, byłby to horror - uważa Piotr Kotowski.
Kacper Marcin Wójtowicz przyjeżdża na wolontariat przy Akademii od siedmiu lat. Studiuje medycynę. Można go spotkać w Jowicie. Pochodzi z Głogowa na Dolnym Śląsku. Nie on jeden odbywa taką podróż, wolontariusze zjeżdżają się z najodleglejszych zakątków Polski. - Tu jest inaczej, spokojniej, wręcz rodzinne. Nie ma takiej gorączki jak np. przy Nowych Horyzontach, gdy od rana trwa walka o bilety. Zawiera się przyjaźnie, te same osoby przyjeżdżają od lat. Pracujemy na zmiany, więc jest też czas, żeby odpocząć, pochodzić do kina - opowiada.
Choć Zwierzyniec trudno dojrzeć na globusie, od lat można w nim oglądać filmy z całego świata. Oryginalne przeglądy, wyłuskiwanie mniej znanych kinematografii odróżnia Letnią Akademię Filmową od innych imprez. Z takich wyjątkowych zdobyczy Piotr Kotowski jest szczególnie dumny.
- Szukam nie tylko na największych festiwalach, ale i na średnich czy całkiem małych. Po latach pracy mam też swoje sposoby na odnajdywanie tych najciekawszych filmowych zjawisk - zdradza - Na LAF pierwszy raz pokazaliśmy większy wybór kina z RPA, przez wiele lat obłożonego anatemą z powodu apartheidu, ale też wiele innych filmów np. z rejonu Karaibów. Odkrywaliśmy nawet te kinematografie, które oficjalnie nie istnieją - walijską, palestyńską czy kurdyńską - dodaje.
W malutkim Zwierzyńcu bawili goście ze świata, m.in. współtwórca Dogmy Søren Kragh-Jacobsen, Jos Stelling, Alekandr Sokurow, Walerij Todorowski czy Pupi Avati. Ten ostatni reżyser, spadkobierca i kontynuator najlepszych tradycji włoskiego kina, na spotkaniu z publicznością w 2009r., z pewnym zdziwieniem odnotował, że podróż z Rzymu do Warszawy zajęła mu dwie godziny, a z Warszawy do Zwierzyńca cztery…
Od ubiegłego roku organizatorem LAF jest Fundacja Filmowa Warszawa, Akademia ma także nowego dyrektora artystycznego, jest nim Ryszard Jaźwiński. Na konferencji prasowej zapewnił, że w Zwierzyńcu wciąż będzie miejsce na filmowe klasyki i oryginalne poszukiwania, że pozostanie „akademią” , która z nikim o nic się nie ściga.
Piotr Kotowski komentuje: - Pewien zakręt po dwudziestu latach jest czymś naturalnym, żeby zapobiec rutynie i utrzymać zainteresowanie widzów. Powinni ciągle odnajdowali coś nowego. Wciąż pozostało tyle do odkrycia, nie wiem czy ktoś kręci filmy na Antarktydzie, może tak?
Co w tym roku?
20. Letnia Akademia Filmowa zaczyna się 9 sierpnia. Oranizatorzy przygotowali trzysta projekcji, z czego ponad siedemdziesiąt stanowią premiery. Akademię otworzy polska komedia „Na bank się uda” w reżyserii Szymona Jakubowskiego, a po seansie odbędzie się spotkanie z Marianem Dziędzielem i Lechem Dyblikiem, którzy grają główne role.
Spotkamy w Zwierzyńcu Janusza Kondratiutka, Igę Cembrzyńską, Xawerego Żuławskiego, Magdalenę Łazarkiewicz, Katarzynę Figurę czy islandzkiego reżysera Baldvina Zophoniassona. Zasmakujemy kina m.in. z Francji, Izraela, Urugwaju i naturalnie z Polski. Będą festiwalowe hity, perły sprzed lat i dzieła tak oryginale, że pozostaną w pamięci na długo.
Letnia Akademia Filmowa w Zwierzyńcu, 9-18 sierpnia, karnety 200 zł
POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:
- Lublin miejsko-wiejski. Bloki i domy wśród pól i zboża
- Atmosfera była super! Kibice na meczu żużlowców (ZDJĘCIA)
- Pielgrzymi ruszyli z Lublina na Jasną Górę
- Budowa S17. Obwodnica Ryk coraz bliżej otwarcia
- Najbogatsze powiaty województwa lubelskiego. Sprawdź ranking
- Kobiety chcą tu rodzić. Zobacz porodówkę przy Staszica
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?