Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Andrzej Piaseczny 28 października da koncert w Lublinie

Paweł Franczak
Andrzej Piaseczny wiele zyskał na współpracy z Krajewskim
Andrzej Piaseczny wiele zyskał na współpracy z Krajewskim Sony Music
W wywiadzie dla "Existence" Andrzej Piaseczny mówił, że "życie jest jak elektrokardiogram". Trzymając się tego porównania, linia kariery "Piaska" od czasu współpracy z Sewerynem Krajewskim wystrzeliła niemal pionowo w górę. I pewnie pozostanie tak przez jakiś czas, bo duet szykuje na 13 listopada nowy album "Zimowe piosenki". Dwa tygodnie wcześniej Piaseczny da koncert w Lublinie.

Pozostańmy jeszcze przez chwilę przy efektownej analogii między wykresem pracy serca a pozycją Piaska na rynku muzycznym. Na elektrokardiogramie ta wyglądałaby niczym pochylona litera "N".

Krajewski, kompozytor ze znakomitym wyczuciem melodii i upodobaniem do stonowanych aranżacji, wydawał się wymarzonym partnerem muzycznym dla profesjonalisty, jakim jest Piaseczny

Nagrany z Mafią album "Mafia" w 1993 roku światem nie zatrząsł, ale już jego następca, "Gabinety" z 1995 r. trafił na najwyższe miejsca list przebojów, a artyści na okładki i plakaty pism typu "Bravo" i "Popcorn". Polska lat 90. była głodna swoich gwiazd, nastoletnie dziewczyny potrzebowały idoli - czarujący blond grzywką Piaseczny wydawał się do tego idealny. Na szczyt Piasek wjechał z Robertem Chojnackim, za sprawą płyty "Sax & Sex", a potem pikował w dół. Kolejne krążki albo słabo się sprzedawały (jak "Saxophonic", czy "Andrzej Piaseczny"), albo nie zyskiwały przychylności krytyków (np. "Jednym tchem").

Zmieniła to dopiero współpraca z byłym liderem Czerwonych Gitar. Panowie pracowali już na "Jednym tchem", przy numerze "…i jeszcze", choć dziwne, że nie odnaleźli się wcześniej. Krajewski, kompozytor ze znakomitym wyczuciem melodii i upodobaniem do stonowanych aranżacji, wydawał się wymarzonym partnerem muzycznym dla profesjonalisty, jakim jest Piaseczny.

Obydwaj zdają się cenić etos amerykańskiego swingu spod znaku Franka Sinatry, z jego dewizą "elegancja ponad wszystko", może też mniej ekstatyczne wydania soulu i, rzecz jasna, pop. Obydwaj przeszli swoje na estradzie. Obydwaj, nauczeni doświadczeniem, starali się unikać tzw. "warszawki" (jak mówi o niej Piaseczny).

Efektem było sześć wspólnych albumów, wliczając w to nieopublikowany jeszcze "Zimowe piosenki". Najchłodniej przyjęty został "W blasku światła" ze śpiewanymi z Stanisławem Soyką interpretacjami wierszy Karola Wojtyły. Za to pozostałe nagrania: sukces za sukcesem.

Platyna stała się tradycyjnym kolorem, jakim pokrywały się krążki, a duet - wzorcem polskiego popu, dzierżącym magiczną receptę na sukces. A recepta jest całkiem prosta. Konieczna jest dopracowana produkcja, znakomici współpracownicy, perfekcyjnie nagrane wokale. Rzemiosło, rzemiosło i jeszcze raz, rzemiosło. A do tego nieco emocji, choć odbiorca nie uświadczy tu dramatów, ani ekstazy.

To zresztą żadne novum, podobne wytyczne obowiązują u większości amerykańskich muzyków popowych z, nazwijmy to, starszej generacji głównego nurtu. Od Philla Collinsa, przez Roda Stewarta i Barry’ego Manilowa - wszyscy utrzymują status gwiazd dzięki filozofii: "mało eksperymentów, dużo wysokiej jakości". W ten sposób może i łatwo stać się przewidywalnym, ale równie łatwo - przewidywalnie dobrym.

Andrzej Piaseczny, Centrum Kongresowe UP, 28 października, bilety 70-100 zł


Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową.
Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski