Dzisiaj skłóceni rodacy, obdarzając się wzajemnie i przy każdej nadarzającej się okazji tym epitetem, chyba nie zdają sobie sprawy, jak bardzo w istocie przysłużają się Putinowi. Bo jeśli ruskimi agentami mogą być wszyscy Polacy, od lewej do prawej – to znaczy że w praktyce nikomu nie można tego zarzutu postawić poważnie. A w każdym razie traci on swoją złowrogą moc, stając się tylko jednym z przekleństw ogólnopolskiej połajanki.
Dlatego nie będę się bawił w sędziego, odwołam się tylko do logiki. Może moja logika jest ułomna, może mojemu rozumowaniu czegoś brakuje – ale póki co, nie mam innego narzędzia oceny.
Jakiś czas temu poseł Grzegorz Braun przekonywał nas w sejmowych kuluarach, że nasza solidarność z napadniętymi Ukraińcami nie wyjdzie Polsce na dobre. Dlaczego? Otóż dlatego, że Ukraina z Rosją wygrać nie może. Po prostu nie może i kropka. Skąd taki aksjomat, poseł Braun nie wyjaśnił, podobnie jak nie zdradził nam, skąd zna przyszłe losy wojny. Wniosek wydaje się prosty: pomaganie przyszłemu przegranemu nie leży w polskim interesie.
Jest to rozumowanie całkowicie sprzeczne chociażby z tym, co od dwóch lat piszę na łamach „Kuriera”. Ale niech tam, skłonny byłem uznać, że poseł Braun reprezentuje logikę polskiego patrioty, choć całkowicie odmienną od mojej. Że łączy nas jedno – troska o Polskę bezpieczną.
Tak mogłem uważać do 9 marca. Tego dnia warszawską ulicą przeszedł „marsz kobiet za pokojem”. Jego organizatorem, a w każdym razie aktywnym orędownikiem był tenże sam poseł Grzegorz Braun. Tym razem tłumaczył nam że Polki nie chcą, aby ich synowie ginęli na wojnie. Wiadomo, żadna z matek tego nie chce. Ale do czego w praktyce sprowadza się takie wezwanie? Do uśpienia naszej czujności? Do zmniejszenia odsetka PKB wydawanego na obronność? Wiemy że czasy idą niebezpieczne, doskonale też wiemy skąd owo niebezpieczeństwo nadchodzi. Co więcej, z lepszym lub gorszym skutkiem próbujemy od lat skalę owego niebezpieczeństwa wytłumaczyć ludziom na sytym Zachodzie. I naraz poseł Braun mówi nam: nie trzeba straszyć widmem militaryzmu – czyli w istocie: rozbrójmy się.
Coś tu się kupy nie trzyma. Albo porzucamy z góry przegraną Ukrainę, ale w takim razie winniśmy tym bardziej się zbroić, gdyż niebawem zostaniemy sam na sam z Rosją. Albo jesteśmy „za pokojem”, lecz wtedy naszym pierwszym zadaniem jest pomagać, w całkowicie pokojowy sposób, ukraińskim uchodźcom, ofiarom wojny. Jedno wyklucza drugie, przynajmniej na poziomie logiki. Chyba że Grzegorz Braun jest rosyjskim agentem wpływu. W takim przypadku mamy do czynienia z logiką, ale już zupełnie innego rodzaju.
- Jak niedziela to... wyprzedaż garażowa pod Zamkiem. Zobacz fotorelację
- Budowa obwodnicy Nałęczowa na ostatniej prostej. Zobacz zdjęcia
- Festiwal Azjatycki oraz Kawy i Czekolady przyciągają istne tłumy. Zobacz zdjęcia
- Samorządowcy z województwa lubelskiego uhonorowani w senacie
- Droga krzyżowa przeszła ulicami Starego Miasta. Modlono się za uzależnionych. Zdjęcia
- Nowy koziołek Maciej położył się przy ul. Staszica. Zobacz zdjęcia
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?