Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lubelskie i kijowskie cukierki na kaszel rodziny Semadeni. Felieton Kresowy Pawła Bobołowicza

Paweł Bobołowicz

Główną arterią Kijowa jest ulica Chreszczatyk, do którego oczywiście wciąż powracam w swoich naddnieprzańskich opowieściach. Przez wieki był on traktem, który łączył górne miasto z nadbrzeżną dzielnicą Padołem, ale jako handlowa, a z czasem reprezentacyjna ulica faktycznie ukształtował się w XIX wieku. Przy nim mieścił się miejski ratusz i dziesiątki, a może nawet setki sklepów i domów kupieckich. To Chreszczatykiem maszerowały polskie i ukraińskie wojska po wyparciu bolszewików w 1920 roku i tędy podążają wojskowe parady w niepodległej od 1991 roku Ukrainie. Jednak dzisiejszy Chreszczatyk ma niewiele obiektów, które przetrwały wojnę. Jego współczesny wygląd, ze słynnym Majdanem Niepodległości, to powojenna zabudowa w duchu monumentalnego socrealizmu. Niektórzy go uwielbiają, inni nienawidzą, widząc w nim odhumanizowany, nawet w rozwiązaniach architektonicznych, duch bolszewizmu. Jeszcze inni, akceptują tę sowiecką spuściznę, ale wciąż poszukują pozostałości przedwojennej ulicy, przy której m.in. mieściły się okazałe i piękne gmachy z luksusowymi i najlepszymi w mieście hotelami, na czele z Europejskim zlokalizowanym pod numerem 2 i Grand Hotelem, przy numerze 20.

Należę do tej ostatniej kategorii i oczami wyobraźni widzę nieistniejący budynek miejskiego ratusza a naprzeciwko niego pierwszorzędną restaurację i cukiernię (bo były także restauracje drugorzędne i garkuchnie) Bernardo Otto Semadeni, która była też ośrodkiem polskiego życia intelektualnego w Kijowie. Ponoć nawet kelnerzy w restauracji Semadeni posługiwali się obowiązkowo językiem polskim. O polskim patriotyzm Bernardo Semadeni świadczy fakt, że w 1864 roku spędził on dwa tygodnie w rosyjskim areszcie w Sosnowcu za posiadanie portretów przywódców powstania styczniowego.

Restauracja Semadeni miała bilard (ponoć najlepszy w mieście), obsługiwała bale i bankiety dla zamożnych i wpływowych kijowskich rodów, a nawet można było tam kupić „karmel na kaszel KETTY-BOSS”, który był oficjalnie zatwierdzony jako lekarstwo przez odpowiedni departament zdrowia. W lokalu spotykali się zamożni kupcy i gracze giełdowi, tam przeżywając swoje biznesowe triumfy i porażki. I chociaż rodzina Semadeni wywodziła się ze Szwajcarii, to ojciec kijowskiego restauratora mieszkał w Lublinie, gdzie również pod tą nazwą funkcjonowała kawiarnia przy Krakowskim Przedmieściu 27, a fabryka ich słodyczy, była przy ulicy Królewskiej. Zapewne i w Lublinie, i w Kijowie według tej samej receptury powstawały ich sławne ciasta i torty (a może też i cukierki na kaszel).

W czasach sowieckich Otto, syn Bernardo musiał w Kijowie wynajmować na potrzeby cukierni pomieszczenia, które wcześniej należały do ich rodziny, a przez bolszewików, zostały „znacjonalizowane”, czyli mówiąc wprost – złupione i zabrane. Według źródeł ukraińskich, ci którzy z rodziny Samedeni dotrwali do czasów polityki NEP (Nowa Polityka Ekonomiczna) w latach 30 ubiegłego wieku opuścili Kijów wyjeżdżając do Szwajcarii, skąd przed stuleciem przybyła ich rodzina. Rodzinne groby Samedeni jednak pozostały na kijowskim Cmentarzu Bajkowa. Opisy i reklamy ich kijowskich restauracji można czytać i oglądać w cudownym przewodniku „Kijów i jego pamiątki” napisanym przez Wacława Ciechowskiego i wydanym przez księgarnie Leona Idzikowskiego w 1901 roku. To ten przewodnik, a także kolejny z roku 1911 pozwalają mi na przechadzaniem się Kijowem, którego fizycznie już nie ma, ale który w metafizyczny sposób, tak jak słynne mieszkanie w powieści Mistrz i Małgorzata, wciąż istnieje pod sowiecką skorupą. Przewodniki domu wydawniczego Idzikowskich są takim portalem do tego równoległego świata.

Zresztą księgarnia i dom wydawniczy Leona Idzikowskiego, to też część tego przedbolszewickiego Kijowa. Znajdowały się one nieopodal restauracji Semadeni, na Chreszczatyku pod numerem 29. Zapewne restaurację Samedeniego odwiedzał sam Leon Idzikowski, a być może także jego żona Hersylia, która po śmierci męża przez ponad 30 lat prowadziła firmę tworząc z niej największe

wydawnictwo na terenie Ukrainy. Książki Idzikowskiego pewnie stały też na półkach mieszkań rodziny Samedeni. A jedna i druga firma miały charakter rodzinny. Dom wydawniczy Leona Idzikowskiego z czasem trafił w ręce jego syna Władysława, który dokupił kolejne pomieszczenia na Chreszczatyku tworząc potężną czytelnię i wypożyczalnię. Wydawnictwo i księgarnia Idzikowskich wydawała literaturę polską, w tym zapomnianych dzisiaj autorów szkoły ukraińskiej polskiego romantyzmu. W księgarni można było nabyć m.in. życiorysy sławnych Polaków - Kopernika, Mickiewicza, Chopina, ale też Michała Czajkowskiego (czyli niezwykłego Sadyka Paszy, którego życie powinno stać się kanwą hollywoodzkiego filmu), czy też Józefa Bohdana Zaleskiego, który jest genialnym twórcą wspomnianej szkoły ukraińskiej polskiego romantyzmu. Każdy tomik z życiorysem wielkich Polaków kosztował 30 kopiejek i jak głosi reklama wydawnictwa, „zawierał portret”. Kres firmie Idzikowskich przyniosły czasy bolszewickie.

Marzy mi się, żeby ten przedbolszewicki Kijów mógł na nowo powrócić do przestrzeni publicznej, by znów móc ujrzeć szyldy Semadeni, Idzikowskiego, czy firmy Kerntopf i Syn, sprzedającej i wynajmującej fortepiany i pianina (Chreszczatyk 33, a w Warszawie na Miodowej 12). Może niedługo pomogą w tym technologie cyfrowe. Dzisiaj każdy z nas ma szansę trochę odczuć atmosferę „tamtego Kijowa” czytając publikacje wydawnictwa Idzikowskich. Można to zrobić pobierając ich elektroniczne wersje z biblioteki cyfrowej Polona, do czego serdecznie zachęcam.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Tanie linie trują! Ryanair i Wizz Air na czele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski