Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Małe zwierzęta nie są bezpieczne

Joanna Biegalska
Leczenie pogryzionego Kubusia kosztowało 150 złotych
Leczenie pogryzionego Kubusia kosztowało 150 złotych Joanna Biegalska
Niedawno agresywny pies dostał się na posesję Ryszardy Motysi. - Za ogrodzeniem mam pole, gdzie uprawiam grządki. Kopałam coś w ziemi, kiedy usłyszałam przeraźliwy skowyt. Odwróciłam się i zobaczyłam, że mojego Kubusia trzyma w pysku pies sąsiadki - relacjonuje Ryszarda Motysia. I zaraz dodaje: - Na szczęście udało mi się go odgonić. Dosłownie w ostatniej chwili, mój pies był już ledwo żywy.

Pani Motysia wezwała policję. Funkcjonariusz z Komisariatu Policji w Niemcach spisał protokół. Na koniec obie właścicielki psów ukarał mandatem po 200 złotych.

- Do zdarzenia doszło na ziemi pani, której pies został pogryziony. Niemniej pole nie było ogrodzone. Czworonogi biegały bez kagańca i smyczy - wyjaśnia podkomisarz Renata Laszczka-Rusek z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.

Pani Ryszarda z pokorą przyjęła mandat, chociaż bardzo nadwyrężył jej skromną emeryturę. Nie starczyło na leczenie psa. 150 złotych na ten cel musiała pożyczyć. Zwróciła się z prośbą do właścicielki psa, który zaatakował jej kundelka, żeby zwróciła jej koszty leczenia. Sąsiadka nie chciała nawet rozmawiać na ten temat i odesłała ją do swojej firmy ubezpieczeniowej. Tam roszczenie pani Motysia odrzucono, gdyż pies wskazany jako sprawca znajdował się poza posesją. Poza tym nie posiadał kagańca i smyczy.

Inni mieszkańcy Rudnika również twierdzą, że pies cane corsa od trzech lat biega swobodnie po okolicy i atakuje małe zwierzęta. - Mój synek bawił się w piaskownicy przed domem. Wyjrzałam przez ok- no i zamarłam ze strachu. Zobaczyłam ogromnego czarnego psa ociekającego krwią. Przeraziłam się, bo od razu pomyślałam o swoim dziecku - relacjonuje pani Monika. - Na szczęście synkowi nic się nie stało, a pies sąsiadki chwilę wcześniej zagryzł małego szczeniaka.

Pan Piotr, inny mieszkaniec Rudnika, był świadkiem podobnego zdarzenia przed pobliskim sklepem.

Właścicielka cane corsa zaprzecza wszystkiemu. - To nie- prawda, że mój pies biega po-za posesją bez opieki i poluje na inne zwierzęta. Pogryzienie kundelka pani Motysi to była incydentalna sprawa. Nie zamierzam płacić za czyjeś błędy i leczenie obcych psów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski