Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Między Weimarem a Wyszehradem. Felieton Jacka Borkowicza

Jacek Borkowicz, historyk, pisarz i publicysta
archiwum
W sobotę 2 marca, zaledwie w kilkanaście godzin po pogrzebie Aleksieja Nawalnego, w tureckiej Antalyi ministrowie spraw zagranicznych Węgier i Słowacji uścisnęli dłonie Siergiejowi Ławrowowi.

Słowacji premier Robert Fico przedstawia gest Juraja Blanara jako przykład „zrównoważenia” w sposobie prowadzenia polityki międzynarodowej, powołując się na fakt że w tym samym czasie trwają słowackie rozmowy, na wysokim szczeblu, z przedstawicielem NATO. Mnie więcej podobnie wyglądają tłumaczenia, padające ze strony rządu Viktora Orbana. Peter Szijjarto dobrze zrobił spotykając się ze swoim rosyjskim kolegą po fachu. Bo wszyscy przecież chcemy zakończenia tej nieszczęsnej ukraińskiej wojny, prawda? A zakończyć ją można tylko w jeden sposób – poprzez negocjacje.

Stare francuskie przysłowie głosi że ten, kto się usprawiedliwia, sam się oskarża. Zasada ta w całej rozciągłości odnosi się także do sfery dyplomatycznych komunikatów. Zarówno Budapeszt, jak i Bratysława dobrze wiedzą, że postępują źle, a świadczą o tym chociażby językowe niuanse ich oficjalnych komunikatów. Gdyby było się czym chwalić, gdyby rządy Węgier i Słowacji naprawdę wierzyły, że ich działanie przybliża perspektywę pokoju, nie trzeba byłoby wstydliwie dodawać, że spotkanie nastąpiło na prośbę nie naszą, ale Rosji. Wsadziliście, panowie, dłonie w szambo – a teraz uśmiechacie się i próbujecie tłumaczyć że nic takiego się nie stało.

Mijają 33 lata, odkąd powołano do istnienia dwie ważne europejskie instytucje: Trójkąt Weimarski oraz Grupę Wyszehradzką. Był to czas ogólnego optymizmu, czas gdy w Europie wszyscy solidaryzowali się ze wszystkimi. Omal nie uwierzono wówczas nawet, że możliwe jest pełne oswojenie rosyjskiego niedźwiedzia. Mijały lata, polityczne realia, wypełnione sprzecznościami wzajemnych interesów, stopniowo anulowały tę politykę powszechnej, acz deklaratywnej miłości. Spotkania przedstawicieli zarówno trójkąta Weimarskiego, jak i Grupy Wyszehradzkiej, odbywane na coraz niższym poziomie – od głów państw po ministrów i ambasadorów – powoli stawały się dyplomatycznym rytuałem. W końcu prawie właściwie zamarły, gdyż urządzano je coraz rzadziej, o ile w ogóle.

Wojna na Ukrainie dała tu impuls ponownego ożywienia. Ostry konflikt na wschodnich granicach Unii Europejskiej miał wymusić, jak się wydawało, nową politykę polaryzacji. Bo gdzie jest twardy przeciwnik, tam muszą pojawić się i twardzi sojusznicy.

Rzeczywistość weryfikuje te oczekiwania. Dziś cztery państwa członkowskie Grupy Wyszehradzkiej dzieli fundamentalna niezgoda w kwestii stosunku do rosyjskiego agresora. Para Budapeszt-Bratysława odwróciła się plecami do pary Warszawa-Praga. I nic nie wskazuje na to, aby w najbliższym czasie miało się to zmienić.

Tymczasem współpraca Warszawy z Paryżem i Berlinem jakby lekko ruszyła do przodu, po ostatnich latach kompletnego zastoju (zresztą nie tylko z winy PiS, zaniedbania zaczęły się już za „poprzedniego Tuska”). Nasz premier w lutym spotkał się z prezydentem Macronem i kanclerzem Scholzem, cała trójka potwierdziła niezmienne poparcie dla walczącej Ukrainy.

Powiedzmy wprost: Grupa Wyszehradzka to dzisiaj już tylko uschnięta gałązka. Pora ją odciąć od żywego pnia. A jednocześnie chuchać i dmuchać na Trójkąt Weimarski.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski