MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nowoczesna medycyna nuklearna coraz lepiej dostępna. Co to takiego i kto może z niej skorzystać?

OPRAC.:
Anna Chlebus
Anna Chlebus
mat. prasowe
Słowo "nuklearna" budzi skrajne emocje i miewa raczej negatywne konotacje. Tymczasem okazuje się że radioaktywne związki wynoszą badania i leczenie na zupełnie nowy poziom.

Nie ma się czego bać

W ramach trwającej od początku czerwca kampanii świadomościowej „Miesiąc medycyny nuklearnej” eksperci przybliżają społeczeństwu dziedzinę i najczęściej wykonywane badania z tego obszaru.

- Medycyna nuklearna zajmuje się używaniem izotopów radioaktywnych w diagnostyce i leczeniu. Początki tej dziedziny sięgają okresu II wojny światowej, kiedy to po raz pierwszy podano pacjentom radioaktywny jod do leczenia choroby tarczycy. Pionierem tej terapii był dr Saul Hertz, którego rodzice wyemigrowali do Bostonu z polskiego Golubia-Dobrzynia - tłumaczy prof. dr hab. n. med. Rafał Czepczyński z Katedry i Kliniki Endokrynologii, Przemiany Materii i Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinowskiego w Poznaniu, reprezentujący Polskie Towarzystwo Medycyny Nuklearnej.

Jak to działa?

Rozwój fizyki jądrowej, chemii oraz technologii sprawił, że obecnie medycyna nuklearna to dziesiątki procedur, które wspomagają działanie diagnostyczne i terapeutyczne w wielu specjalnościach medycznych.

- Najczęściej dotyczy to onkologii i endokrynologii, ale bez dziedzin medycyny nuklearnej trudno też myśleć o współczesnej kardiologii, urologii czy neurologii. Są to najczęściej procedury nieinwazyjne sprowadzające się do podania odpowiedniego środka radioaktywnego przez wkłucie dożylne, czasem doustnie. Następnie nowoczesne skanery rejestrują promieniowanie wychodzące z organizmu pacjenta. Specjaliści medycyny nuklearnej analizują dane z uzyskanych w ten sposób obrazów, umożliwiających uzyskanie szybkiej i precyzyjnej diagnozy.

Promieniowanie jest wszędzie

- Promieniowanie jonizujące jest wszechobecne i nasze organizmy są do niewielkich dawek promieniowania przystosowane. Promieniowanie to pochodzi z kosmosu i z wnętrza Ziemi - tłumaczy specjalista. - Nawet nasze organizmy zawierają duże ilości potasu, którego część to radioaktywna forma. W ciągu naszego życia nawet bez stosowania jakichkolwiek medycznych procedur otrzymujemy więc pewną dawkę promieniowania.

Okazuje się, że dawka promieniowania, którą otrzymuje pacjent w związku z badaniem lub leczeniem z użyciem izotopów promieniotwórczych z zakresu medycyny nuklearnej jest całkowicie bezpieczna i nie powoduje żadnych problemów zdrowotnych. Udowodniono to na podstawie wieloletnich obserwacji setek tysięcy pacjentów.

- Nie zaobserwowano częstszego występowania chorób nowotworowych ani innych problemów zdrowotnych w porównaniu do ogółu ludności. Badania i terapie z użyciem izotopów promieniotwórczych można w razie potrzeby wielokrotnie powtarzać. Jednak - jak w każdej dziedzinie medycyny - należy zachować umiar i korzystać z nich tylko wtedy, kiedy przyniosą one jednoznaczną korzyść, na przykład ułatwią rozpoznanie jakiejś choroby czy pomogą w podjęciu decyzji o dalszym leczeniu - zwraca uwagę profesor.

Analizy prowadzą nie tylko lekarze, ale i zewnętrzne instytucje takie jak Państwowa Agencja Atomistyki czy Inspektorat Sanitarny.

Jak to działa?

- To bardzo proste - zastosowanie radioaktywnych związków, które gromadzą się w konkretnych komórkach lub tkankach, pozwala na dokładne prześledzenie rozmieszczenia tych komórek w organizmie. Ma to ogromne znaczenie w chorobach nowotworowych, gdzie lekarze (onkolodzy, chirurdzy i inni specjaliści) muszą wiedzieć, jakie jest zaawansowanie choroby przed podjęciem leczenia. Później potrzebna będzie także wiedza, czy nie doszło do nawrotu choroby nowotworowej - tłumaczy doktor.

Podawane pacjentom związki radioaktywne „wyszukują” więc nieprawidłowe komórki na podstawie cech różniących je od komórek zdrowych.

Skorzystają nie tylko pacjenci onkologiczni

- W wielu innych dyscyplinach medycznych diagnostyka z użyciem związków radioaktywnych jest konieczna, by wykazać zaburzenia czynności narządów, które wymagają leczenia. W ostatnich latach pojawiły się nowe metody rozpoznawania różnych chorób neurologicznych (choroby otępienne, parkinsonizm), na podstawie rozmieszczenia podawanych choremu radioaktywnych substancji w odpowiednich strukturach mózgu. Jest to niezwykłe uproszczenie procesu diagnostycznego. Podobnie jest w chorobach serca, nerek i oczywiście w endokrynologii. Terapia izotopowa dotyczy często chorób tarczycy - zarówno nadczynności, jak i raka tego narządu. Rzadziej stosuje się leczenie chorób stawów, czy też przerzutów do kości.

Kobiety w ciąży muszą uważać

Część badań z zakresu medycyny nuklearnej nie wymaga żadnego przygotowania, jednak jeżeli na badanie kierowana jest kobieta w wieku prokreacyjnym, to powinna mieć pewność, że nie jest w ciąży. Co nie szkodzi osobie dorosłej, niekoniecznie będzie bezpieczne dla płodu.

- Ta zasada dotyczy wszystkich naszych procedur, stąd niekiedy konieczne może być wykonanie testu ciążowego w domu lub w szpitalu - mówi doktor.

Czy po takim badaniu jest się samemu radioaktywnym?

- Przyjęciu izotopu promieniotwórczego pacjent przez jakiś czas może emitować ze swojego organizmu niewielkie ilości promieniowania. Również jego wydaliny, przede wszystkim mocz, będą zawierać substancje promieniotwórcze. Zapewniam, że są to bezpieczne ilości promieniowania i nie zrobią one krzywdy ani pacjentowi, ani jego bliskim - mówi profesor. - Jednakże z uwagi na to, że w otoczeniu pacjenta może się znaleźć kobieta ciężarna lub małe dziecko, dla których powinniśmy w sposób szczególny ograniczać ekspozycję na promieniowanie i generalnie nie chcemy niekontrolowanego jego rozprzestrzeniania, to po zastosowanej procedurze polecamy ograniczyć kontakty z ludźmi, przede wszystkim z młodymi osobami.

Podejście jest indywidualne w zależności od wykonanej procedury. Izotopy radioaktywne stosowane w badaniach diagnostycznych działają krótko (szybko się rozpadają) i ograniczenie kontaktów nie musi trwać dłużej niż kilka godzin, maksymalnie jeden dzień.

- W przypadku terapii chorób tarczycy używamy jodu radioaktywnego, który ma okres półrozpadu około 8 dni - dlatego ci pacjenci proszeni są o zachowanie „dystansu społecznego” przez dłuższy czas – na przykład przez jeden lub dwa tygodnie (zależy to także od podanej dawki i różnych innych czynników) - zwraca uwagę. - W bardzo nielicznych przypadkach (terapia raka tarczycy) pacjenci muszą pozostać w izolacji w obrębie specjalistycznego oddziału szpitalnego przez kilka dni. Ale, jak wspomniałem, przy najczęstszych naszych badaniach to naprawdę kwestia kilku godzin.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Upalne dni bez stresu. Praktyczne sposoby na zdrowe lato

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski