Pierwsze bociany, źrebaki na Roztoczu. A co słychać w zamojskim zoo?

- Pierwszy raz zobaczyłem bociana już 9 marca. Przyleciał do Ludwina koło Łęcznej. Następnie pojawiły się w Przybysławicach, Prawiednikach i w Radawcu Dużym, gdzie zaczęły siadać na gniazda - wylicza Kamil Piwowarczyk ze stowarzyszenia "Szansa dla bociana".

W poprzednim roku pojawiły się tydzień później. Jak wyjaśnia nasz rozmówca wynika to z tego, że bociany zimują coraz wcześniej. - Nie dolatują koniecznie do Afryki. A zostają np. w Bułgarii czy Turcji, gdzie też jest stosunkowo ciepło. Spora część bocianów zostaje np. w Niemczech czy Holandii. Dlatego bociany mają bliżej do nas i krócej trwa ich lot do Polski - tłumaczy Piwowarczyk. - Także pogoda sprzyjała w tym roku szybkiemu przetransportowaniu się do Polski. Bociany są szybownikami. Poruszają się ciepłymi korytarzami powietrza, które unoszą się nad ziemią - dodaje specjalista.

Źrebaki na Roztoczu

Natomiast na Roztoczu przyszło na świat już jedenaście koników polskich: 5 w hodowli rezerwatowej oraz 6 w hodowli stajennej.

- Pierwszy z nich urodził się pod koniec stycznia. To bardzo wcześnie, ale myślę, że wynika to z łagodnej zimy. Jak widać ocieplenie klimatu ma swoje odzwierciedlenie w przyrodzie. Natury się nie oszuka. Czekamy jeszcze na kolejne źrebaki. Mamy jedną klacz źrebną w hodowli rezerwatowej oraz sześć w hodowli stajennej - wyjaśnia Jan Słomiany, kierownik Ośrodka Hodowli Zachowawczej RPN.

W zamojskim zoo jeszcze śpią

Póki co wiosny nie widać jeszcze w zamojskim zoo. Zwierzęta nie przebudziły się z zimowego letargu. - Ich zegar biologiczny jeszcze nie odpalił, mimo, że mieliśmy kilka dni cieplejszych w zeszłym tygodniu. Dla naszego niedźwiedzia trwa jeszcze zima, siedzi w gawrze, przekąsi jakieś jabłko, ewidentnie nie ma jeszcze apetytu - mówi Łukasz Sułowski, zastępca dyrektora w ogrodzie zoologicznym w Zamościu.