Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ratusz prowadzi kontrolę finansową w DPS Betania

Monika Fajge
archiwum
Po niepokojących informacjach od mieszkańców Domu Pomocy Społecznej Betania lubelski ratusz postanowił sprawdzić, czy dyrektor tej placówki dobrze gospodarował majątkiem pensjonariuszy. To nowy wątek w aferze, która wybuchła wokół tego DPS-u.

W Betanii pojawiło się dwóch kontrolerów: pracownik Ratusza i Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie. - Sprawdzają, jak były dyrektor placówki zarządzał dobrami majątkowymi pensjonariuszy. Czy ich konta i depozyty były zabezpieczone. Jeśli tak, to w jaki sposób i kto miał do nich dostęp - informuje Anna Morow, dyrektor Wydziału Audytu i Kontroli Urzędu Miasta Lublin.

Kontrola finansowa to efekt afery jako wybuchła wokół Betanii niecałe dwa tygodnie temu. Kilkunastu mieszkańców DPS-u przy al. Kraśnickiej poskarżyło się do ratusza, że Jerzy Chojnowski, dyrektor DPS-u wyzywa podopiecznych i szykanuje tych, którzy mu się sprzeciwiają. Chojnowski zrezygnował ze stanowiska, a ratusz przekazał sprawę prokuraturze.

Okazuje się, że lista zarzutów pod adresem byłego szefa Betanii może być dłuższa. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, może chodzić o przyjmowanie korzyści majątkowych od pensjonariuszy. "Możliwość zamieszkania w DPS-sie, albo załatwienie tzw. jedynki (pokój jednoosobowy), to nor-ma" - napisał do naszej redakcji pracownik Betanii, który chce pozostać anonimowy. "Nagminne jest przenoszenie mieszkańców z pokoju do pokoju, tylko dlatego, że ktoś dał więcej niż poprzednik" - precyzował.

Jego słowa potwierdził Karol Olender, 79-letni mieszkaniec DPS-u przy al. Kraśnickiej: - Jeszcze zanim trafiłem do Betanii, słyszałem pogłoski, że za dobry pokój trzeba na dzień dobry zapłacić kilka tysięcy złotych. Wtedy jest się traktowanym po królewsku.

- To była tajemnica poliszynela. Na własne oczy widziałam dokument dotyczący gospodarstwa leżącego gdzieś pod Lublinem. Dyrektor dostał je lub kupił za półdarmo od jednej z pensjonariuszek. Starsza pani długo cieszyła się szczególnymi względami dyrektora. Mieszkała w jednoosobowym pokoju, zabierał ją nawet na week-endy - stwierdziła Elżbieta Sawicka, była kucharka Betanii, zwolniona w 2009 roku po powrocie z rehabilitacji ręki.

Jerzy Chojnowski nie ma sobie nic do zarzucenia. - To jakaś bzdura. Nigdy nie pobierałem żadnych profitów od mieszkańców DPS-u, wszystkich traktowałem równo - zapewnił. - Decyzje o ulokowaniu pensjonariusza w tzw. jedynce podejmuje zespół ludzi, nie sam dyrektor. Pod uwagę bierze się dobro i bezpieczeństwo mieszkańców - wyjaśniał Chojnowski. I zaraz dodał: - Cieszę się z kontroli finansowej. Skończą się pomówienia i idiotyzmy. Tylko kto mi zwróci dobre imię?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski