- Jestem sekretarką medyczną w jednym z lubelskich szpitali. Pracuję w zakładzie diagnostyki obrazowej, który obsługuje pacjentów z całego szpitala oraz osoby z zewnątrz. Pracujemy przy bezpośredniej obsłudze pacjentów, co wyklucza dystans społeczny. Zdarza się, że badania muszą być wstrzymane, bo w pracowni był przypadek covid. Wtedy cała frustracja, żale i złość oczekujących wyładowywane są na nas. Praca na rejestracji to też setki telefonów dziennie. Czasami przez osiem godzin marzę, żeby pójść do toalety, albo coś zjeść lub wypić. Staramy się robić przerwy, ale są takie dni, kiedy się nie da - relacjonuje kobieta.
Personel pomocniczy zwraca uwagę, że nie jest w żaden sposób zauważany lub doceniany podczas pandemii, mimo, że "nie zszedł z pokładu".
- Pracujemy ramię w ramię z lekarzami i pielęgniarkami, ale czujemy się tak, jakbyśmy nie istnieli. O nas się nie mówi, pomimo, że pracujemy na pierwszej linii ognia. Nie uwzględniają nas nawet w statystykach umieralności na COVID-19, ale to już nie chodzi o pandemię. Chodzi o szacunek i naszą przyszłość - wyjaśnia sekretarka medyczna.
O sobie przypominają również sanitariusze, którzy mają kontakt z zakażonymi. Do ich obowiązków należy m.in. transport wewnątrzszpitalny, dostarczenie próbek z krwią, przewożenie zwłok do chłodni, uzupełnianie magazynów, pomoc pielęgniarkom przy toalecie pacjenta. - Cały czas mam kontakt pacjentami zakażonymi i również pracuję w kombinezonie. A mimo to w polskich placówkach nie ma żadnych dodatków finansowych dla zawodów niemedycznych, bo ministerstwo uważa, że nie mamy styczności z pacjentem covidowym - mówi sanitariusz Krystian Krasowski, który jest inicjatorem ogólnopolskiej akcji na Facebooku: Personel Pomocniczy w Ochronie Zdrowia.
W polskich szpitalach pracownicy niemedyczni, a więc np. salowe, sanitariusze, sekretarki medyczne, rejestratorki, stanowią nawet 40-50 proc. załogi. Ich zarobki wynoszą średnio około 2400 złotych na rękę. - Z zebranych przeze mnie informacji wynika, że niektórzy zarabiają nawet poniżej 2 tys. zł miesięcznie plus do tego dostają premie - dodaje sanitariusz.
Aktualnie w tej sprawie zbierane są podpisy pod listem otwartym do ministerstwa zdrowia. Pracownicy niemedyczni domagają się przede wszystkim wzrostu wynagrodzeń.
- Zależy nam na dodatkach covidowych, bo ministerstwo wciąż uważa, że nie jesteśmy narażeni na wirusa. Jeśli nie uda się wywalczyć dodatków covidowych, to będziemy dalej upominać się o swoje przyszłe wynagrodzenia i polepszenie warunków pracy - dodaje sekretarka medyczna z jednego z lubelskich szpitali.
O docenienie personelu pomocniczego apeluje również w swojej interpelacja posłanka Lewicy Monika Pawłowska. – Bez tych ludzi, często pracujących w tle, na tyłach placówek medycznych, nie moglibyśmy funkcjonować. Regularnie pomijani i często niedoceniani nie wychodzą strajkować na ulice, gdyż nie mają na to czasu. Pracy w szpitalach czy zagrożonych koronawirusem DPS-ach jest obecnie zbyt wiele. Niesprawiedliwość finansowa dotyka personel niemedyczny szczególnie mocno, nie tylko w obliczu pandemii – pisze w interpelacji Monika Pawłowska.
Więcej o pracy personelu pomocniczego w dobie pandemii będzie można przeczytać w piątkowym wydaniu Kuriera Lubelskiego.
- „Bicie pałą to nie praca”. Gorąco na proteście kobiet. Zobacz zdjęcia i wideo
- Spacer po Czubach. Zobacz zdjęcia z malowniczego wąwozu
- Dla nich im zimniej, tym lepiej. Morsy znowu w Zalewie
- Fotograficzny spacer po lubelskiej Wieniawie. Zobacz jesienne kadry
- Lublin: Na koniec utrudnień pod wiaduktami kierowcy jeszcze poczekają
- Ponad 12 milionów na 40 pomysłów mieszkańców. Zobacz zwycięskie projekty
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?