- Z jednej strony byłoby świetnie, gdyby była opera, z drugiej, przykład Białegostoku nakazuje ostrożność, bo tam mamy operę, która jest nominalnie, ale tak jakby jej nie było. A zatem jeśli opera miałaby być taka, jak w Białymstoku to jestem na nie – zaznacza Krzysztof Cugowski.
Na casus Białegostoku zwraca uwagę również były dyrektor Filharmonii Lubelskiej, Wojciech Rodek: - Powstanie Opery Podlaskiej spowodowało niemalże całkowite zaprzestanie funkcjonowania filharmonii w tym mieście. Oprócz Białegostoku nikt w Polsce nie zdecydował się na łączenie tak różnych instytucji – wskazuje Rodek.
Ale to właśnie do tej opery, na nagraniu którym dysponujemy, odwoływała się Kamila Lendzion w rozmowie ze związkowcami. Robiła to omawiając chociażby kwestie zarobków. - To jest informacja, którą mi udzielono w Białymstoku, bo tam nas wysłał marszałek, bo tam jest podobna instytucja na zasadzie funkcjonowania, więc średnia pensja w Białymstoku to jest 4,4 tys. brutto – mówiła Lendzion.
Suchej nitki na pomyśle utworzenia w Lublinie opery nie zostawia Jerzy Kornowicz, pianista, kompozytor, dyrektor Warszawskiej Jesieni i kurator festiwalu KODY w Lublinie:
- Zamiar utworzenia Opery Lubelskiej jest tyleż groteskowy, co upiorny. Trzy zasadnicze w regionie instytucje kultury trafione jednym granatem odłamkowym – zaznacza Kornowicz i apeluje: - Marszałku Lubelski nie idź tą drogą! Nie twórz koszmarka Opery Lubelskiej, nie niszcz tego, co działo się przez lat kilkadziesiąt. Nie takie miasta się na operach wykładały. Jerzy Kornowicz apeluje także do „wyższej instancji”: - Panie ministrze kultury: proszę ostudzić gorące i słabe głowy marszałkowskich działaczy od kultury. Dyrektor Warszawskiej Jesieni ze swoistym apelem zwraca się również do dyrektorki Teatru Muzycznego. - Pani Lendzion mieniąca się przyszłym dyrektorem opery niech nas darzy swoim głosem, a nie snami godnymi powiatowej Lady Makbet w nowoczesnym mieście o intensywnym ruchu kulturowym.
Z tego co mówiła związkowcom Kamila Lendzion wynika, iż powstanie opery spowoduje, że przestanie istnieć Centrum Spotkania Kultur. Fakt, ten niepokoi Krzysztofa Gradziuka, perkusistę tria RGG i wiceprezesa Polskiego Stowarzyszenia Jazzowego: - Grając wielokrotnie w CSK i dotykając klimatu tego miejsca, całym sercem je wspieram, a próba zniszczenia tego dorobku jest w tym momencie niedopuszczalna. Tam gdzie polityka spotyka się ze sztuką, nigdy nic dobrego nie powstaje - uważa Gradziuk.
O losy CSK martwi się również wybitny trębacz jazzowy, Piotr Schmidt: - Ta informacja bardzo mnie zasmuciła, gdyż z CSK wiąże się wiele ciepłych wspomnień. To w Klubie Muzycznym CSK gościłem z różnymi zespołami cztery razy na przestrzeni ostatnich kilku lat i przyznam, że za każdym razem było to niezwykle przyjemne doświadczenie.
- Pierwszy dzień koncertów za nami! Juwenalia przyciągnęły tłumy studentów [ZDJĘCIA]
- Kolorowy korowód studentów przeszedł ulicami Lublina w rytmach lat 80. [ZDJĘCIA]
- [AKTUALIZACJA] Piesek odebrany od chłopaka żebrzącego z akordeonem
- Budowa dworca metropolitalnego łapie kolejny poślizg [ZDJĘCIA]
- Odmień być! Egzamin dojrzałości z języka angielskiego już za nimi [ZDJĘCIA]
- Słynna kaplica „Na Wodzie” w Radecznicy [ZDJĘCIA]
iPolitycznie - Szynkowski o zaangażowaniu filmu Holland w kampanię
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?