„Z przykrością dowiaduję się, że w akcie zemsty za ujawnienie wypowiedzi Pana dra hab. Artura Góraka, dotyczącej „strzelania do bydła”, która naraziła UMCS na poważne straty wizerunkowe, koledzy Pana doktora z Instytutu Historii UMCS piszą na mnie donosy” – czytamy w liście dra hab. Piotra Tafiłowski z Uniwersytetu Warszawskiego, skierowanym do władz UMCS i lubelskich mediów.
CZYTAJ TEŻ: Naukowiec z UMCS o pikietujących: "Ja bym kazał strzelać do tego bydła". Jest stanowisko uczelni
To właśnie dr. hab. Piotr Tafiłowski, w ubiegłym miesiącu, zwrócił uwagę uczelni i mediów na wypowiedź dra. hab. Artura Góraka z UMCS. Przypomnijmy, że po fali antyrządowych protestów, które wówczas przetoczyły się przez kraj, na jednym z portali społecznościowych pracownik UMCS napisał o manifestujących, że "ja bym kazał strzelać do tego bydła". O sprawie szybko zrobiło się głośno w mediach. Obecnie, zajmuje się nią rzecznik dyscyplinarny uczelni.
WIĘCEJ: Naukowcem piszącym o „strzelaniu do bydła” zajmie się rzecznik dyscyplinarny
Zdaniem Tafiłowskiego, jego problemy zaczęły się po ujawnieniu kontrowersyjnego komentarza. „Redaktor naczelny wydawanego przez IH (Instytut Historii – przyp. red.) czasopisma „Res Historica”, poinformował łódzki „Przegląd Nauk Historycznych” o rzekomo popełnionym przeze mnie autoplagiacie” – informuje naukowiec z UW.
Chodzi o tekst, który Tafiłowski złożył do publikacji w „Res Historica”, a który został przez redakcję odrzucony. Jak dowiedzieliśmy się na uczelni, powodem takiej decyzji było wcześniejsze opublikowanie tego samego tekstu w innym wydawnictwie. W związku z tym, część recenzentów wystawiła publikacji negatywne noty.
„Interesującym faktem jest, że o nieprzyjęciu artykułu do publikacji poinformował mnie mailowo Pan Latawiec (red. naczelny pisma - przyp. red.), pisząc, że mój tekst otrzymał dwie negatywne recenzje, odmawiając równocześnie mojej prośbie o umożliwienie zapoznania się z nimi. Recenzje nie są również dostępne na platformie elektronicznej czasopisma. Artykuł do dziś ma tam status „W recenzji”. Można zatem domyślać się, że żadne jego recenzje w rzeczywistości nie powstały, a redakcja być może dopuściła się w tej sprawie matactwa” – twierdzi Tafiłowski. Dodaje, że o swoich wątpliwościach poinformował już Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego.
„Szanowni Państwo, czy nie dość już strat wizerunkowych? Czy Państwa koledzy z Instytutu Historycznego nie rozumieją, że za każdym razem, gdy będę zmuszany tłumaczyć, o co chodzi z tymi donosami, będę musiał także opowiadać o tym, jak pracownik naukowy UMCS „kazałby strzelać do bydła”? Rozsyłane przez IH donosy przyniosą więcej szkody Państwu niż mnie, ponieważ ja żadnego wykroczenia nie popełniłem i wobec adresatów tych pism muszę tłumaczyć się nie tyle z własnych uczynków, co z niedojrzałego zachowania kolegów z UMCS” – grozi naukowiec.
Do zarzutów naukowca ustosunkowała się lubelska uczelnia. - W sposób nieuprawniony zostały połączone dwie kwestie, które należy traktować odrębnie – zaznacza Katarzyna Kozielewicz z biura prasowego UMCS.
- Jedną zajmują się obecnie organy dyscyplinarne UMCS, natomiast bieg sprawy dotyczącej działalności naukowej dra hab. Piotra Tafiłowskiego rozpoczął się jeszcze w ubiegłym roku kalendarzowym. Sprawa zakończyła się obecnie, ponieważ wiązało się to z zamknięciem (pod koniec lipca br.) tomu czasopisma Res Historica, w którym pierwotnie miał się pojawić artykuł doktora – wyjaśnia Kozielewicz.
ZOBACZ TEŻ: Demonstracja przed Pałacem Prezydenckim
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?