Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ukraińcy oblegają wydział do spraw cudzoziemców w Lublinie

Sławomir Skomra
Małgorzata Genca/Archiwum
Autokary na ukraińskich numerach zwykle podjeżdżają przed Lubelski Urząd Wojewódzki już o godzinie 4 rano. Ich pasażerowie cierpliwie czekają przed gmachem do godz. 7, aż portier otworzy drzwi urzędu. Wówczas Ukraińcy ustawiają się w kolejce przy urządzeniu wydającym numerki.

To od dłuższego czasu niemal codzienny widok w Wydziale Spraw Obywatelskich i Cudzoziemców Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego. We wtorek też tak było. O gigantycznych kolejkach w urzędzie poinformowała nas jedna z Czytelniczek.

- Tak, we wtorek była duża kolejka. Przed rozpoczęciem pracy widziałem jakieś 20 osób czekających na uruchomienie systemu kolejkowego - przyznał Mariusz Kucharek, dyrektor wydziału.

Początkowo urzędnicy tłumaczyli, że winę za kolejki ponoszą... interesanci.

- Wszyscy chcą załatwić sprawę osobiście, zamiast zostawić swoje podanie w biurze podawczym - wyjaśniała Małgorzata Tatara z biura prasowego Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego. Jednak gdy zaczęliśmy drążyć temat okazało się, że wydział ds. cudzoziemców przeżywa prawdziwe oblężenie.

- To głównie Ukraińcy - przyznał dyrektor Kucharek.

Ukraińcy chcą do Polski. Tłumaczą, że uciekają przed problemami gospodarczymi, kiepskimi zarobkami czy brakiem pracy. - Przed wojskiem i wojną też - powiedział spotkany przed urzędem student z ukraińskiego Donbasu. - O tym się już nie mówi, ale u nas ciągle są czołgi i słychać strzały.

O ile do końca września 2014 roku lubelski wydział ds. cudzoziemców przyjął 317 wniosków w sprawie pracy w naszym kraju, to w analogicznym okresie tego roku było ich już 939.

W 2014 roku cudzoziemcy złożyli do końca września 1145 podań o pobyt czasowy, teraz jest 2226.

- Załatwienie sprawy w urzędzie trwa góra godzinę. Potem nasi interesanci wsiadają do autokaru. Jeszcze tego samego dnia wracają na Ukrainę i czekają na naszą decyzję - mówił Kucharek.

Według październikowego raportu Komisji Europejskiej, Polska jest krajem Unii Europejskiej, który przyjmuje niemal najwięcej imigrantów. W 2014 roku było ich 355 tysięcy.

Dodatkowe etaty są szansą na sprawniejszą pracę wydziału ds. cudzoziemców. Ale sytuację poprawi tylko normalizacja życia na Ukrainie.

- Robimy, co tylko możemy, żeby rozładować poranne kolejki i usprawnić pracę - mówi Mariusz Kucharek, dyrektor wydziału spraw obywatelskich i cudzoziemców Urzędu Wojewódzkiego. Jak piszemy na pierwszej stronie Kuriera, urząd jest oblegany głównie przez Ukraińców, którzy chcą mieszkać lub pracować w Polsce. Do tego dochodzą sprawy studentów zagranicznych, których w Lublinie jest coraz więcej.

W zeszłym roku lubelscy urzędnicy przyjęli 312 wniosków od studentów. Do 30 września tego roku było ich już 692.

Policja i ABW

- Nie możemy przeskoczyć procedur. Jeśli rozpatrujemy wniosek o pobyt czasowy, to musimy wystąpić o opinię do policji czy ABW. Te służby daną osobę muszą sprawdzić - mówi Kucharek i dodaje, że z kolejkami i załatwianiem spraw nie ma problemu, jeśli dokumenty są prawidłowo wypełnione. Jeśli nie, to często cudzoziemca trzeba wezwać na rozmowę albo poprosić o uzupełnienie dokumentów.

- Jeśli ktoś deklaruje, że chce w Polsce pracować albo otworzyć firmę, musimy mieć pewność, że to prawda. Stąd te szczegółowe rozmowy - tłumaczy dyrektor.

Odciski palców i etaty

Oblężenie wydziału ds. cudzoziemców Urzędu Wojewódzkiego zaczęło się wraz z kryzysem na Ukrainie, a właściwie z wybuchem wojny z Rosją. Wówczas Ukraińcy zaczęli przyjeżdżać do Polski. Nadal przyjeżdżają i choć w żadnym podaniu nikt nie wskazuje, że chce uniknąć poboru do wojska, to wśród interesantów przeważają młodzi mężczyźni.

Żeby sprawnie obsłużyć interesantów wprowadzono system kolejkowy. Kto ma numerek, ten ma pewność, że będzie obsłużony.

W urzędzie powstał punkt informacyjny, gdzie można sprawdzić poprawność składanego wniosku. Zakupiono dodatkowe urządzenia do pobierania odcisków palców, ale i tak urzędnicy w Lublinie pracują po godzinach.

- Mam nadzieję, że otrzymam kilka etatów do wydziału. Będą to jednak osoby młode, które do pracy trzeba przy-uczyć i poprawy sytuacji nie można się spodziewać z dnia na dzień - zastrzega dyrektor Kucharek.

Kiedy sytuacja się unormuje? Tego nie wie nikt. Zapewne wówczas, gdy na Ukrainie sytuacja wróci do normy.

Na razie się na to nie zapowiada.


Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową.
Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski