4 sierpnia ukazał się raport, w którym AI zarzuca armii ukraińskiej, wykorzystywanie obiektów cywilnych. W raporcie czytamy: „Taka taktyka narusza międzynarodowe prawo humanitarne i zagraża ludności cywilnej, ponieważ przekształca obiekty cywilne w cele wojskowe. Wynikające z tego rosyjskie uderzenia w zaludnione obszary zabiły cywilów i zniszczyły cywilną infrastrukturę”.
Nie jest tajemnicą, że Rosja posiada miażdżącą przewagę w artylerii i mniejszą, ale widoczną w ilości czołgów czy transporterów. Jej armia ma jednak kłopoty w zdobywaniu miast, w których osobiste męstwo i determinacja ukraińskich żołnierzy, nieco wyrównują tę dysproporcję. Wystarczy choćby przez kilka godzin posłuchać ukraińskie media, aby zobaczyć z jaką determinacją płyną wezwania do opuszczania przez mieszkańców terenów potencjalnych walk, oraz jak ważnym tematem jest ewakuacja ludności cywilnej z miejsc walk.. Można powiedzieć, że w obecnej wojnie Rosjanie walczą o ziemię, a Ukraińcy o swoich obywateli…
Raport AI spotkał się z ostrą krytyką na Ukrainie. Część swojego tradycyjnego wystąpienia poświęcił mu prezydent Zełeński, wskazując, że raport „…próbuje objąć amnestią państwo będące terrorystą i przerzucić odpowiedzialność z agresora na ofiarę…”, oraz, że „Nie ma i nie może być nawet hipotetycznie żadnego warunku, który usprawiedliwiałby jakikolwiek rosyjski atak na Ukrainę”. Powszechność krytyki raportu (szczególnie w Polsce) zwalnia z dalszej dyskusji nad jego nonsensownością, ale prowadzi nas do pytań o ideologicznej kondycji zachodniego świata. Wydaje się, że paradygmat za pomocą jakiego główny nurt zachodniej, liberalno-postmodernistycznej lewicy, próbuje opisać rzeczywistość, jest właśnie teraz, na naszych oczach, kompromitowany przez trwającą na Ukrainie wojnę.
Świat zachodu jest podzielony. Po jednej stronie mamy świat tradycyjnych wartości oparty o: klasyczną rodzinę, naród i religię, po drugiej świat kulturowej rewolucji - pole walki o prawa seksualnych mniejszości, o multikulturowe (ponadnarodowe) społeczności, o obalenie „patriarchalnego” modelu kultury; To właśnie takie hasła kryją się za tęczową flagą. W Polsce (chociaż mamy ciekawe różnice narracyjne), to poparcie dla Ukrainy obejmuje oba bieguny. Odbywają się przecież wydarzenia, w których tęczowa flaga miesza się z narodowymi barwami Ukrainy. Jednak na Ukrainie tak nie jest. Tutaj, na wojskowych pojazdach można (oprócz narodowych) zobaczyć różne emblematy i barwy, ale ani razu nie widziałem tęczowej. Krytyczna sytuacja, wywołuje selekcję w świecie wartości. Przydrożne bilbordy są pełne odwołań do wiary i religii, a kolory narodowe są wszechobecne. Obrońcy ukraińscy (zarówno kobiety jak i mężczyźni) mają prawdopodobnie różne upodobania seksualne, ale to nie za nie narażają swoje życie.
Oksana Pokalczuk - szefowa ukraińskiego oddziału AI podała się do dymisji protestując przeciw treści raportu swojej centrali, ale jeszcze kilka tygodni temu widziała niebezpieczeństwo rosyjskiej agresji w tym, że ukraińskie kobiety otacza kultura „patriarchalna” i będą one przez to zagrożone - tak jakby życie cywilnych mężczyzn było mniej warte, a poparcie agresywnej polityki Kremla nie dotyczyło rosyjskich kobiet. Nie szukajmy w takich głosach moskiewskiej agentury. Pani Oksana jest szczera zarówno w swoim aktualnym oburzeniu, jak i we wcześniejszej analizie. Jej postawa jest skutkiem specyficznego ideologicznego kolonializmu jakim zachodnie organizacje pozarządowe i uniwersytety objęły „dzikie” tereny centralnej i wschodniej Europy. Sformowały one swoimi grantami i programami całe pokolenie ukraińskiej, ale też naszej elity (czy też „elity” jeśli ktoś woli). Była szefowa ukraińskiego oddziału AI naukowo badała prawo „tożsamości płciowej” i bez sprawdzenia, możemy być pewni, że granty na te badania płynęły z zachodnich instytucji. Taka formacja intelektualna zwyczajnie uniemożliwia inny opis świata…
Polskie AI - nie znajdując się pod wojenną presją - wydało „salomonowe” oświadczenie próbujące okazywać wsparcie Ukrainie i jednocześnie nie krytykować swojej centrali, ale trwająca wojna będzie mnożyła niewygodne pytania i nierozwiązywalne ideowe problemy.
Często mówimy o tym, że Ukraina walcząc o swoją niepodległość zasłania także nas. Może się jednak okazać, że obecna wojna ma jeszcze inne - ważniejsze dla nas - znaczenie. Na naszych oczach działa społeczno-polityczne laboratorium unieważniające (a przynajmniej poddające w wątpliwość) dominujące paradygmaty współczesnej zachodniej humanistyki. Być może próba szybkiego zakończenia wojny na koszt broniącej się Ukrainy, albo redukcja odpowiedzialności za wojnę do Władimira Putina i jego najbliższego otoczenia (zamiast Rosji w szerszym znaczeniu) jest rozpaczliwą próbą demontażu tego laboratorium, zanim doszczętnie zrujnuje ono szereg postaw i biografii. Przecież w kolejce za AI stoją inne instytucje…
- Święto botaniki w Ogrodzie Botanicznym. Zobacz zdjęcia
- Dzień otwarty w schronisku dla bezdomnych zwierząt. Tu możesz adoptować przyjaciela!
- „Meeting of styles”. Trwa festiwal graffiti! [ZDJĘCIA]
- Trwają Międzynarodowe Zawody Balonowe w Nałęczowie. Zobacz zdjęcia z nocnego pokazu!
- Firma mówi: nie zrywajcie konopi teraz, zaczekajcie, aż zakwitną. I zaprasza na żniwa
- Pielgrzymi po raz 44. wyruszyli z Lublina na Jasną Górę [ZDJĘCIA]
Najlepsze atrakcje Krakowa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?