Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielkie „sprawdzam” dla dominujących na zachodzie wartości. Felieton Grzegorza Zadnieprzańskiego

Grzegorz Zadnieprzański
pxhere.com/zdjęcie ilustracyjne
Raport Amnesty International dotyczący wojny na Ukrainie, jaki ujrzał światło dzienne kilka dni temu, może wywoływać oburzenie, ale nie powinien nas dziwić. Może stanowić ciekawy przyczynek do bardziej fundamentalnej refleksji nad stanem debaty w społeczeństwach zachodu.

4 sierpnia ukazał się raport, w którym AI zarzuca armii ukraińskiej, wykorzystywanie obiektów cywilnych. W raporcie czytamy: „Taka taktyka narusza międzynarodowe prawo humanitarne i zagraża ludności cywilnej, ponieważ przekształca obiekty cywilne w cele wojskowe. Wynikające z tego rosyjskie uderzenia w zaludnione obszary zabiły cywilów i zniszczyły cywilną infrastrukturę”.

Nie jest tajemnicą, że Rosja posiada miażdżącą przewagę w artylerii i mniejszą, ale widoczną w ilości czołgów czy transporterów. Jej armia ma jednak kłopoty w zdobywaniu miast, w których osobiste męstwo i determinacja ukraińskich żołnierzy, nieco wyrównują tę dysproporcję. Wystarczy choćby przez kilka godzin posłuchać ukraińskie media, aby zobaczyć z jaką determinacją płyną wezwania do opuszczania przez mieszkańców terenów potencjalnych walk, oraz jak ważnym tematem jest ewakuacja ludności cywilnej z miejsc walk.. Można powiedzieć, że w obecnej wojnie Rosjanie walczą o ziemię, a Ukraińcy o swoich obywateli…

Raport AI spotkał się z ostrą krytyką na Ukrainie. Część swojego tradycyjnego wystąpienia poświęcił mu prezydent Zełeński, wskazując, że raport „…próbuje objąć amnestią państwo będące terrorystą i przerzucić odpowiedzialność z agresora na ofiarę…”, oraz, że „Nie ma i nie może być nawet hipotetycznie żadnego warunku, który usprawiedliwiałby jakikolwiek rosyjski atak na Ukrainę”. Powszechność krytyki raportu (szczególnie w Polsce) zwalnia z dalszej dyskusji nad jego nonsensownością, ale prowadzi nas do pytań o ideologicznej kondycji zachodniego świata. Wydaje się, że paradygmat za pomocą jakiego główny nurt zachodniej, liberalno-postmodernistycznej lewicy, próbuje opisać rzeczywistość, jest właśnie teraz, na naszych oczach, kompromitowany przez trwającą na Ukrainie wojnę.

Świat zachodu jest podzielony. Po jednej stronie mamy świat tradycyjnych wartości oparty o: klasyczną rodzinę, naród i religię, po drugiej świat kulturowej rewolucji - pole walki o prawa seksualnych mniejszości, o multikulturowe (ponadnarodowe) społeczności, o obalenie „patriarchalnego” modelu kultury; To właśnie takie hasła kryją się za tęczową flagą. W Polsce (chociaż mamy ciekawe różnice narracyjne), to poparcie dla Ukrainy obejmuje oba bieguny. Odbywają się przecież wydarzenia, w których tęczowa flaga miesza się z narodowymi barwami Ukrainy. Jednak na Ukrainie tak nie jest. Tutaj, na wojskowych pojazdach można (oprócz narodowych) zobaczyć różne emblematy i barwy, ale ani razu nie widziałem tęczowej. Krytyczna sytuacja, wywołuje selekcję w świecie wartości. Przydrożne bilbordy są pełne odwołań do wiary i religii, a kolory narodowe są wszechobecne. Obrońcy ukraińscy (zarówno kobiety jak i mężczyźni) mają prawdopodobnie różne upodobania seksualne, ale to nie za nie narażają swoje życie.

Oksana Pokalczuk - szefowa ukraińskiego oddziału AI podała się do dymisji protestując przeciw treści raportu swojej centrali, ale jeszcze kilka tygodni temu widziała niebezpieczeństwo rosyjskiej agresji w tym, że ukraińskie kobiety otacza kultura „patriarchalna” i będą one przez to zagrożone - tak jakby życie cywilnych mężczyzn było mniej warte, a poparcie agresywnej polityki Kremla nie dotyczyło rosyjskich kobiet. Nie szukajmy w takich głosach moskiewskiej agentury. Pani Oksana jest szczera zarówno w swoim aktualnym oburzeniu, jak i we wcześniejszej analizie. Jej postawa jest skutkiem specyficznego ideologicznego kolonializmu jakim zachodnie organizacje pozarządowe i uniwersytety objęły „dzikie” tereny centralnej i wschodniej Europy. Sformowały one swoimi grantami i programami całe pokolenie ukraińskiej, ale też naszej elity (czy też „elity” jeśli ktoś woli). Była szefowa ukraińskiego oddziału AI naukowo badała prawo „tożsamości płciowej” i bez sprawdzenia, możemy być pewni, że granty na te badania płynęły z zachodnich instytucji. Taka formacja intelektualna zwyczajnie uniemożliwia inny opis świata…

Polskie AI - nie znajdując się pod wojenną presją - wydało „salomonowe” oświadczenie próbujące okazywać wsparcie Ukrainie i jednocześnie nie krytykować swojej centrali, ale trwająca wojna będzie mnożyła niewygodne pytania i nierozwiązywalne ideowe problemy.

Często mówimy o tym, że Ukraina walcząc o swoją niepodległość zasłania także nas. Może się jednak okazać, że obecna wojna ma jeszcze inne - ważniejsze dla nas - znaczenie. Na naszych oczach działa społeczno-polityczne laboratorium unieważniające (a przynajmniej poddające w wątpliwość) dominujące paradygmaty współczesnej zachodniej humanistyki. Być może próba szybkiego zakończenia wojny na koszt broniącej się Ukrainy, albo redukcja odpowiedzialności za wojnę do Władimira Putina i jego najbliższego otoczenia (zamiast Rosji w szerszym znaczeniu) jest rozpaczliwą próbą demontażu tego laboratorium, zanim doszczętnie zrujnuje ono szereg postaw i biografii. Przecież w kolejce za AI stoją inne instytucje…

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Najlepsze atrakcje Krakowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski