Switłana pochodzi z Wołynia, z powiatu kowelskiego. Arsen pochodzi z regionu Tarnopola. Poznali się na weselu w Tarnopolu w 2014 roku. Potem on powiedział, że chce jechać do Azowa. W batalionie służył od pierwszych dni jego powstania. Arsen Dmytryk, oficer, major, dowódca baterii moździerzy, znak wywoławczy „Łemko”, wraz ze swoimi towarzyszami dzielnie bronił Mariupola w Azowstalu. Od 2019 roku u jego boku „służy” jego żona Switłana.
Switłana opowiada: - Nie byliśmy jeszcze małżeństwem, kiedy Arsen zaproponował przeprowadzkę do Mariupola. Długo się nie wahałam, bo byłam go pewna. Pracowałam jako fryzjerka, on służył w wojsku. Rok później oświadczył mi się i wzięliśmy ślub.
21 lutego odebrał mnie z pracy i powiedział, że powinnam jechać do domu. Oczywiście kategorycznie się temu sprzeciwiałam. Powiedziałam, że nie zostawię go samego w Mariupolu. Powiedział, że to tylko dwa tygodnie, aż wszystko się uspokoi, bo były groźby z Rosji, a potem wrócę. Rozumiem, że oni też nie spodziewali się, że dojdzie do wojny na pełną skalę.
24 lutego zadzwonił znajomy i poinformował, że wojna się rozpoczęła. Przeszły mi ciarki po plecach i wpadłam w jakiś rodzaj otępienia. Potem napisałam do męża i zapytałam jak się ma. Odpowiedział, jak w zasadzie i zawsze, że „wszystko w porządku, wszystko fajnie, pracujemy”. Poczułam jego nastrój. Jeszcze przed opuszczeniem Azowstalu nadeszły zupełnie inne wiadomości: „normalnie”, „do bani”. Takie słowa już pisał. To oczywiste. Byli w trudnej sytuacji, ich bracia umierali na ich oczach. Ponadto jego młodszy brat również służył w Azowie. Zaginął 15 marca i został wymieniony jako zaginiony. Arsen bardzo martwił się o swojego brata, szukał go. Wtedy strona rosyjska potwierdziła, że jest w niewoli, ale nie było od niego żadnej wiadomości, telefonu ani żadnych informacji.
Przed wyjściem z Azowstalu pojawiło się kilka pozytywnych wiadomości. Rozmawialiśmy o przyszłych dzieciach. Opublikował zdjęcie z brodą. Powiedział, że nie zetnie włosów, bo chciał, żebym je obcięła, chociaż później na filmie widziałam go z inną fryzurą. Strzygli się nawzajem. W dniu zwolnienia, 20 maja, powiedział, że przez długi czas nie będzie się kontaktował, inni ludzie będą informować o nim. Zaczęłam panikować, bo nie powiedział mi o tak zwanej „ewakuacji”. Potem zapytałam, czy powinnam się martwić. Powiedział, że „wszystko jest w porządku, są większe szanse na przeżycie”. Jego ostatnia wiadomość brzmiała: „Kocham cię! Do zobaczenia!”. I to wszystko.
Czekam na niego w domu, wspieram jak tylko mogę jego rodziców, którzy bardzo martwią się o syna. Zadzwoniłam do jednostki wojskowej, Czerwonego Krzyża, aby czegoś dowiedzieć się o moim mężu. Niektórzy mówili, że przebywał na terytorium kontrolowanym przez Rosję, w DRL, inni wskazywali Ołeniwkę.
Nawiasem mówiąc, ostatnio był telefon z Czerwonego Krzyża. Powiedziano mi, że mój mąż jest w Ołeniwce, wszystko z nim w porządku. Strona rosyjska potwierdziła go do wymiany. Wierzyłam i miałam nadzieję, że stanie się to bardzo szybko. A oto taka tragedia. Nie wiem, na jakich zasadach ich wybierano i przenoszono do tego baraku. Ale fakt, że chcieli ich zabić, jest oczywisty, ponieważ Rosjanie wpuścili do kolonii międzynarodową organizację Czerwony Krzyż. Informacji jest niewiele, a oficjalnych w ogóle nie ma. Spodziewam się, że w najbliższych dniach się pojawi i wszystko będzie jasne. Wierzę, że wszyscy chłopcy wrócą do domu żywi.
- Ruszył casting do serii filmów „Budowniczowie świata”
- Byliście na mecie Tour de Pologne w Lublinie? Zdjęcia kibicujących mieszkańców
- Nie brakuje chętnych na stare „fanty”! Lubelska Giełda Staroci przyciągnęła tłumy
- Kazimierz Dolny zamienił się w stolicę filmu! Fotorelacja
- Ciało ze śladami pogryzienia znalezione po tygodniu w pszenicy
- Uczy, bawi i zachwyca. Za nami pierwszy dzień Carnavalu Sztukmistrzów! [ZDJĘCIA]
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?