Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wwożony do Polski cukier zostanie objęty kontrolą sanepidu? O to apeluje Michał Kołodziejczak

Jakub Sarek
Jakub Sarek
Wojtek Jargiło/PAP
Objęcie kontrolą sanepidu cukru przywożonego do Polski oraz ograniczenie jego napływu z Ukrainy do kraju zadeklarował w Lublinie Michał Kołodziejczak.

Wiceminister rolnictwa i rozwoju wsi, Michał Kołodziejczak odwiedził w poniedziałek Lubelski Urząd Wojewódzki, gdzie uczestniczył w konferencji prasowej poświęconej ograniczeniu problemu niekontrolowanego napływu ukraińskich produktów rolno-spożywczych do Polski. Towarzyszyli mu na niej wojewoda lubelski, Krzysztof Komorski oraz przedstawiciele Służby Celno-Skarbowej, sanepidu, inspekcji weterynaryjnej oraz reprezentanci izb rolniczych z regionu.

- Musimy w tej sprawie (transportu żywności z Ukrainy - dop. red.) podjąć działania, które będą nieszablonowe, ale i skuteczne - podkreślił na spotkaniu z dziennikarzami Kołodziejczak.

I dodał:

- Podliczamy ilość cukru, która wjechała do Polski od 1 stycznia do dzisiaj. Do każdej przesyłki cukru dołączony jest kontrakt, który określa, jaka ilość tego produktu będzie wjeżdżała do naszej kraju w następnych tygodniach. Podliczamy wszystkie kontrakty i oszacujemy, ile tego cukru trafi do Polski - według kontraktów - w ciągu najbliższych tygodni czy miesięcy do połowy 2024 r., kiedy napływ tego cukru będzie obowiązywał jako wolny handel.

Jak zadeklarował Kołodziejczak, po przygotowaniu opracowania zwróci się do premiera Donalda Tuska i ministra rolnictwa i rozwoju wsi Czesława Siekierskiego, aby ograniczyć napływ ukraińskiego cukru do kraju.

- Już dzisiaj widzimy bardzo duże zaburzenie na rynku i nie możemy sobie na to pozwolić - uzasadnił taki krok.

Zapowiedział zarazem, że wystąpi do ministerstwa zdrowia o to, aby wwożony do Polski cukier został objęty kontrolą sanepidu.

- Od 2011 roku jest on z niej wyłączony, nie jest badany przez służby i dopuszczony do obrotu na podstawie ukraińskich dokumentów, do których ja osobiście nie mam zaufania - zaznaczył.

Wiceminister rolnictwa i rozwoju wsi zwrócił uwagę na potrzebę powołania specjalnego zespołu kontrolującego napływ produktów rolno-spożywczych z Ukrainy.

- Dzisiaj odpowiedzialność za jakość tych towarów i za to co z nimi się dzieje jest w Polsce bardzo mocno rozproszona. Obecnie funkcjonuje co najmniej pięć-sześć instytucji czy podległych różnym ministerstwom inspekcji, które wzajemnie przerzucają się tą odpowiedzialnością - ocenił.

Utworzenie zespołu doradczego zaanonsował też wojewoda lubelski, Krzysztof Komorski.

- Już teraz zapraszam do niego wszystkie organizacje rolnicze. Jeżeli będą jakieś uzasadnione przypuszczenia, że któryś transport trzeba dodatkowo zbadać, skontrolować, to będziemy wykonywać takie działania. Obronimy interes polskich rolników - zaakcentował.

Kołodziejczak przypomniał, że rozporządzenie ministra rozwoju i technologii z 16 września 2023 r. o zakazie przywozu z Ukrainy niektórych produktów rolnych, m.in. pszenicy, kukurydzy czy nasion słonecznika nadal obowiązuje i "będzie obowiązywało w najbliższym czasie".

W jego opinii, istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że towary, np. które nie są objęte embargiem (m.in. olej spożywczy), wjeżdżają do Polski, ale kierowane są na Litwę wyłącznie po to, żeby wróciły do Polski z pominięciem kontroli inspekcji weterynaryjnej.

- Nie mam dzisiaj pewności czy przypadkiem taki towar, nawet w połowie drogi na Litwę, w Polsce nie jest rozładowany i na Litwę on nie dojedzie, a zostanie w Polsce, bo został oclony już na polskiej granicy - wyjaśnił.

W niedzielę Kołodziejczak osobiście uczestniczył w kontroli towarów na przejściu granicznym w Dorohusku.

- Towar, który jedzie tranzytem np. wątpliwej jakości rzepak powinien być szczegółowo kontrolowany przez polskie służby i w razie potrzeby zawracany na Ukrainę. Cukier miał co najmniej "dziwny" zapach. Urzędnicy tłumaczyli, że może taki być, bo to cukier do przemysłu, czyli np. do dżemów bądź oranżady. Według mnie sprawa powinna być dokładnie wyjaśniona, a jeśli nie to powrót na Ukrainę. Zero tolerancji. Polska granica musi być szczelna i nie może być jakichkolwiek podejrzeń, że towar, który ma nie trafiać z Ukrainy do Polski jednak tutaj zostaje - napisał na portalu X (dawniej Twitter) wiceminister rolnictwa.

Kołodziejczak na poniedziałkowym spotkaniu z dziennikarzami w Lubelskim Urzędzie Wojewódzkim odniósł się także do zatwierdzonego przez Komisję Europejską projektu rozporządzenia, które wydłuża bezcłowy handel z Ukrainą do połowy 2025 r., i wprowadza jednocześnie limity na import ukraińskiego drobiu, jaj i cukru. Ograniczenia mają wejść w życie 5 czerwca i obowiązywać przez następne 12 miesięcy. Aby tak się stało, swoją zgodę muszą wyrazić jeszcze Rada UE oraz Parlament Europejski.

- To dobry kierunek, ale wyliczanie wielkości tych kontyngentów na podstawie przywozu tych towarów z lat 2022-2023, kiedy trwała już wojna na Ukrainie i napływ tych produktów do Polski i Unii Europejskiej wzrósł znacząco, uważam za szkodliwe - stwierdził Kołodziejczak.

Od 9 lutego przeciw proponowanym przez KE regulacjom ws. handlu z Ukrainą, założeniom Europejskiego Zielonego Ładu oraz wspólnej Polityce Rolnej UE w zakładanym kształcie protestować będą rolnicy z całego kraju. W trakcie demonstracji gospodarze będą blokować polsko-ukraińskie przejścia graniczne (w woj. lubelskim w Dorohusku i Hrebennem) oraz drogi. Jej inicjatorem jest NSZZ Rolników Indywidualnych Solidarność. Protest ma potrwać do 10 marca.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski