Autorski przegląd tygodnia (21-27 grudnia)

Piątek 
Budżet na koniec świata
Wrócił człowiek do roboty po kilku dniach laby i od razu trzeba oceniać miniony tydzień. Chce się jak diabli. Moje lenistwo tęsknie wspomina zapowiedzi końca świata. Ech, gdyby faktycznie Ziemię i jej okolice diabli... Niestety, nie wzięli. Warto wspomnieć, że w przededniu zapowiadanego końca nasi radni, tzn. większość, przegłosowali miejski budżet. W przyszłym roku Lublin będzie budować i zadłużać się na potęgę. Oczywiście radni PiS już wiedzą, że nie powinniśmy iść tą drogą, że władza pakuje nas na manowce i będzie już coraz gorzej. Jako mieszkańcowi tego miasta wypada mieć nadzieję, że przepowiednie radnych PiS będą tyle samo warte co proroctwa Majów.

Sobota 
Gra górkami
Pamiętacie Państwo Echo Investment, spółkę, co przez lata chciała budować wypasioną galerię na górkach czechowskich, a kiedy dostała zgodę, to się rozmyśliła? Otóż teraz ta firma postanowiła, że na jej terenach wyrosną nie hiper-sklepy, ale bloki. Wychodzi na to, że EI jest jak kobieta. O ile płci pięknej zmienność wybaczać trzeba, tak w przypadku inwestora może ona mierzić. Już teraz można obstawiać co się stanie, gdy rada miasta przepchnie kolejne uchwały pozwalające stawiać na górkach bloki. Co wtedy EI zapragnie tam budować? Suche doki, plantacje pieczarek, tor F1, a może znowu zatęsknią za hipermarketem?

Poniedziałek 
Ale podejście
Biznesowe podejście do sportu to jedyna właściwa droga - tak uważa prezes lubelskiego klubu żużlowego. Sęk w tym, że nie mam pojęcia, co tak na-prawdę oznaczają te słowa. Bo jak się popatrzy na nasz klub, który na razie nie zakontraktował żadnego zawodnika, stracił dwóch liderów i zdolnego młodzieżowca, a gdy mowa o pieniądzach, ciągle patrzy na ratusz i przyznaje się do posiadania długu, którego rozmiaru nie chce zdradzić, to słowo biznes kojarzy się tylko źle.

Czwartek
Tradycja dużo starsza od kryzysu
Lubelskie firmy płacą z coraz większym opóźnieniem ustaliła inspekcja pracy. Większość wini za to kryzys. Moim zdaniem, to także wina naszej pszenno--buraczanej mentalności. Płaciło się z poślizgiem na długo przed nastaniem kryzysu.