Brak wyobraźni

Oto dowiedzieliśmy się, że Ryanair likwiduje kolejne połączenie z Lublina. Od końca marca nie polecimy już do Dublina. Powód? Przewoźnik nie ma samolotów, by obsługiwać to połączenie - tak przynajmniej oficjalnie podaje. Media zgodnym chórem ten argument przytaczają i nikt się nawet nie zastanowi nad racjonalnością takich tłumaczeń. Cóż bowiem z takiego komunikatu się dowiadujemy? Ano tyle, że obecnie Ryanair ma wystarczającą liczbę maszyn, a od 29 marca mieć już nie będzie. Uruchomił więc połączenie, ale nie wziął pod uwagę, że nie ma samolotów.

Przyznam, że błyskotliwość tego argumentu zasługuje na docenienie. Weźmy dla porównania MPK Lublin, z którego większość z nas korzystała i nadal korzysta. Czy przyjęlibyśmy tłumaczenie, że likwiduje linię np. nr 18, bo właśnie kierownictwo firmy stwierdziło, że nie ma autobusów do jej obsługi? Chyba nikt z nas tego argumentu by nie kupił.

Tymczasem w przypadku irlandzkiego przewoźnika argumentację kupili niemal wszyscy. Powiedzmy sobie szczerze, gdyby linia do Dublina przynosiła sowite zyski, to nikt by się nie porywał na jej zamykanie, nawet jakby mu, nie daj Boże, samolotów brakowało. Boeing i Airbus produkcji nie wstrzymały i nadal ze swoich fabryk wypuszczają kolejne, bardziej nowoczesne maszyny. Zakup samolotów zaś to dla przewoźników lotniczych chleb powszedni, tak jak dla MPK zakup autobusów.

Nie dajmy się więc mamić i nie wierzmy, że połączenie Lublin - Dublin było racjonalne kosztowo, tylko samolotów zabrakło. Zabrakło to komuś najwyraźniej wyobraźni.