Poziom i rozmach zabawy zależą od stanu rozumu, posiadania i wpływów. Jeśli chłopcy bawią się za swoje i nie dokuczają innym - ich to sprawa. Jeśli jednak do swoich gier włączają naród, zaczyna być średnio. Podobno najciekawszą formą zabawy jest władza. Moją uwagę na problem zwrócił po raz pierwszy przypadek Adasia Michnika i jego gry z komisją "rywinowską". Kiedy komisja nie chciała bawić się tak jak on, pozbierał zabawki i naburmuszony chciał opuścić podwórko. Komisja uprosiła, żeby został, ale szacunek do niego tego nie usłyszał, bo zniknął bezpowrotnie. Kolejny chłopiec - Tadzio Rydzyk od lat bawi się z państwem w kotka i myszkę i zadziwiająco dobrze mu idzie. Pewnie ma za plecami mocnych kolegów, którzy dadzą państwu po buzi, gdyby chciało się wtrącić.
Ostatnio najpopularniejszym harcownikiem jest Januszek Palikot. Zarobił sporo, ale sama kasa to nuda. Dla zabawy wybrał prezydenta sporego miasta i sam dał się wybrać na posła. Okazało się, że prezydent sobie nie radzi, a w Sejmie trzeba pracować. To przestało Januszka bawić, mimo kilku prób rozkręcenia imprezy. Zabawki zostawił kolegom (stać go), a sam ruszył dalej. O tych, którzy go wybrali, nie pamiętał, bo i o czym.
W tych zabawach nie fascynuje mnie ich rozmach - to raczej źle świadczy o tych, którzy dają się wciągnąć. Zastanawia mnie chłopięca niefrasobliwość. Psotnicy muszą pamiętać, że w każdej chwili może nadejść ktoś, kto da po tyłku i zakończy zabawę. Im bardziej huczną, tym boleśniej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?