Poniedziałek był pierwszym dniem roboczym, kiedy zaczął obowiązywać nowy rozkład jazdy komunikacji miejskiej. Nowy i okrojony.
Wszystko przez to, że miasto jest w stanie wyłożyć na komunikację o ok. 15 proc. mniej pieniędzy niż w 2019 roku, Zarząd Transportu Miejskiego musiał „rozrzedzić” kursowanie autobusów i trolejbusów. Do tego trzeba dodać jeszcze takie elementy jak rosnące ceny prądu czy podniesienie płacy minimalnej. To wszystko sprawiło, że od 1 lutego około 95 proc. taboru jeździ rzadziej. Pojazdy wyrobią miesięcznie 1,5 mln tzw. wozokilometrów, podczas gdy w listopadzie 2019 (przed wprowadzeniem rozkładu świąteczno – feryjnego) było to 1,8 mln.
Żeby nie likwidować linii, ZTM postanowił, że te najważniejsze linie (np. 6, 13, 17, 18, 32, 150, 153, 155, 156) jeżdżą o 20 minut, a te mniej popularne co 30 minut. Inne, jak np. linia 152, poza szczytem jeździ co godzinę.
Zmiany widać było w poniedziałek gołym okiem: - Moje 151 było niedawno jeszcze co parę minut, a teraz widzę, że pfff… przyjedzie za 20 minut – narzekała pani Małgorzata.
Pani Izabela czekała w poniedziałek przed południem na swój autobus na Krakowskim Przedmieściu. – Już 6 minut. Może to nie za dużo, ale dotychczas kiedy tylko przyszłam na ten przystanek, to autobus był od razu – opowiadała regularna pasażerka linii 32, 26 i 31. – Więcej ludzi jest w autobusach. Jeszcze nie było tłoku, ale wkrótce się przekonam czy na długo.
Słów krytyki nie szczędziła za to pani Zofia, która na swój autobus czekała na przystanku pod Ogrodem Saskim.
– Nie było mnie trochę w Polsce i jak przyjechałam, to jestem zrozpaczona. Mieszkam na Sławinku, 18-tka była cztery razy w ciągu godziny. 30-tka była dwa razy i numer 37 również. A teraz? Wszystkie te autobusy są raz na godzinę – narzekała.
Kobieta, gdy poznała lutowy rozkład jazdy, była kompletnie zaskoczona. – Przecież taki rozkład obowiązywał tylko w Boże Narodzenie, a teraz jest codziennie. Nie wiem, o co tu chodzi. To jest aż śmieszne, bo nikt nie będzie czekał godzinę na autobus – dodawała.
Justyna Góźdź, rzecznik prasowa ZTM zapewnia, że dla urzędników priorytetem teraz jest bieżąca analiza sytuacji. - Cały czas prowadzimy badania poprzez system bramek liczących. Również nasi pracownicy bezpośrednio prowadzą obserwacje na mieście, szczególnie kursów porannych, dowożących mieszkańców do pracy i szkoły, ale też i weekendowych. Analizy są również prowadzone pod kątem przydziału taboru czy też wzmocnienia poszczególnych linii tzw. kursami szczytowymi – informuje i dodaje, że jeśli zajdzie potrzeba modyfikacji rozkładów, to stanie się to jeszcze w lutym.
Rzeczniczka mówi, że w stosunku do ostatniego tygodnia stycznia jest większa częstotliwość kursowania linii 31 (do 10 minut w godzinach szczytu). – Tak, aby na wspólnym, newralgicznym odcinku z linią 26 - najbardziej obłożona relacja Czuby – Śródmieście - wzmocnić podaż, a jednocześnie poprawić komfort podróży – opisuje Góźdź.
Tymczasem radny miejski PiS, Marcin Jakóbczyk, w sprawie cięć w rozkładach jazdy napisał już interpelację do prezydenta Lublina. Pyta czy nie należałoby przemyśleć konieczności przesunięcia środków, chociażby z promocji lub 2 mln zł z finansowania Galerii Labirynt.
- Tak przed laty żyło się na wsi. Zobacz niezwykłe zdjęcia
- Takich relikwii nie ma nikt na świecie. Czekają na renowację
- Lubelska lista płac 2019. Tyle zarabiamy!
- Najdroższe mieszkania w Lublinie i nie tylko. Zobacz zdjęcia
- 20 najlepszych psychiatrów w Lublinie. Polecają pacjenci
- Zobacz tanie domy na Lubelszczyźnie do 88 tys. zł [ZDJĘCIA]
Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?