Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy "ciemny lud" to kupi?

Wojciech Klusek
Sporo lat temu jeden z najwybitniejszych polskich karykaturzystów Andrzej Mleczko celnie obśmiał politykę kadrową czasów PRL. Na rysunku przedstawiającym naradę bajkowych zwierząt zaprezentowane zostały decyzje personalne: na miejsce Liska Chytruska damy Koziołka Matołka, na miejsce Gąski Balbinki Kaczora Donalda, na miejsce Misia Yogi Myszkę Miki itd. Dziś w okresie układania list kandydatów do parlamentu karykatura ta nie straciła na aktualności.

O tym kto ma reprezentować społeczeństwo w sejmie decydują partyjne gremia, a często sami ich szefowie. Nam wyborcom pozostanie jedynie zaakceptowanie bądź odrzucenie przedstawionych propozycji. W obowiązującym systemie obywatele są zdani na wybory dokonane przez ugrupowania polityczne. Do wyjątków należy sytuacja kiedy jedynka na liście liczącej się partii przepada w wyborach.

Nie jest to na szczęście system tak patologiczny jak to miało miejsce po wojnie kiedy do urny wrzucało się nazwisko Mikołajczyk, a wyskakiwało Gomułka. Nie jest to spaczony system z okresu PRL kiedy kandydaci z tzw. miejsc mandatowych uzyskiwali 99 procent głosów. Niemniej w praktyce wskazujemy zwycięski partie, ale na to kto je będzie reprezentował wpływ mamy znacznie mniejszy. Chyba, że partia popełni błąd i wskaże kandydatów, którzy pogrążą siebie oraz całą listę.

Oglądając przepychanki w walce o premiowaną pozycję (w ruch idą łokcie, zawiązują się sojusze i układy) taka możliwość jest realna. O miejscach decydują wpływy w spółdzielniach i zaufanie u lidera. Jak za dawnych lat wraca arogancka zasada: my partia wiemy lepiej kogo chce społeczeństwo. W systemie demokratycznym wydawać by się mogło, że o miejscu na listach decydować będą kompetencje, dorobek, zaangażowanie, postawa moralna, oddanie sprawom kraju i regionu.

Tymczasem na listach aż roi się od Koziołków Matołków, Lisków Chytrusków czy Gąsek Balbinek. Partyjni decydenci nie przejmują się wpadkami ich faworytów z których śmiała się cała Polska. Internet aż huczał od bukietowej kompromitacji Magdaleny Gąsior Marek, fatalnie sprostowanej fatalnej wypowiedzi Joanny Muchy o leczeniu ludzi starszych, "pomroczności" Elżbiety Kruk, braku reakcji senatora Bendera na obrażanie śp. Lecha Kaczyńskiego. Wszystkie te osoby mają być czołowymi reprezentantami swoich partii w nadchodzących wyborach. Czy - cytując klasyka -"ciemny lud" to kupi bo według układających listy nie ważne co media mówią i piszą byle po nazwisku, czy też pokaże gest Kozakiewicza?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski