Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Diodowe Światełka. Komentuje Maciej Wijatkowski

Maciej Wijatkowski
Pamiętam, kiedy na początku lat siedemdziesiątych podziwiałem wspaniałe volvo „wujka” ze Szwecji, dziwiłem się, że nie może stać z pracującym silnikiem, bez włączonych świateł mijania. Wujek wytłumaczył, że w Szwecji takie są przepisy, a samochody tam produkowane i sprzedawane tak właśnie mają. Dużo później, już jako kierowca, zrozumiałem ile dają takie światła, nawet w słoneczny dzień, kiedy wjeżdża się i wyjeżdża z obszarów leśnych. Pamiętam też, kiedy tłumaczyłem policjantowi drogówki, zadziwionemu moją jazdą „na światłach”, że to nie wykroczenie, i że ja wolę tak, bo bezpieczniej.

Obowiązek używania świateł do jazdy dziennej wprowadzono u nas powszechnie stosunkowo niedawno. Od razu okazało się, że „Polak potrafi”! Każą? Nie mnie! Już ja ich obejdę... Początkowo z niekłamanym zdumieniem, potem z irytacją, a wreszcie - z kompletną rezygnacją wobec półrozumu, patrzyłem na kupowane „w necie”, albo „gdziebądź”, zestawiki kilku ledwie pełgających diodek, montowane gdzieś na bezmiarze plasitku osłony chłodnicy, czy zderzaka.

Dlaczego?! Co zyska kierowca, stosując już nawet nie pół- , ale ćwierćśrodki? Zaoszczędzi tym na paliwie, bo używanie odbiorników prądu ma wpływ na zużycie? Ile zyska w ten sposób? Na pewno mniej, niż wyda na wózek inwalidzki dla dziecka, kiedy maskę sprasuje mu inny kierowca, bo wjeżdżając do lasu, nie zauważy jadącego z przeciwka samochodu, w najmodniejszym kolorze - „asfalt metalic”, TDI.

Kiedy już, zrezygnowany, przestałem gwałtownie reagować na „światełkowych oszustów”, zdałem sobie nagle sprawę, że rzecz jest dużo szersza i miejscami - metaforyczna. Przecież, umowne „światełka”, to nie tylko rzecz naszych szos i ulic. Oszukiwanie rzeczywistości „na wydrę” - czyli gwałtownie i bez skrupułów, podjęli chyba wszyscy.

Czytam w programie jednej z „czołowych” telewizji: „program rozrywkowy”. Włączam... i po pięciu minutach gwałtownie wyłączam, rozglądając się ukradkiem, czy nikt mnie nie przyłapał. W ogóle - piszą o programach, a tu: głównie reklamy. Dopuszczalna długość bloków reklamowych? Zakaz reklamy leków? A kogóż to obchodzi?! Damy światełka zastępcze (zapowiedzi programów) i nikt nie ma prawa się czepić!

Wiadomości telewizyjne i radiowe przekazują nam twarze i głosy, zwane zwyczajowo „dziennikarzami”, lub „redaktorami”. Wystarczy posłuchać, by po niedługiej chwili skonstatować, że w absolutnej pogardzie mają one podstawowe zasady gramatyki i składni języka polskiego, a ich wiadomości pochodzą z tych samych stron internetowych, nawet w tej samej kolejności pojawiania się.

Naiwne światełka! Pełgajcie sobie, gdzie tylko chcecie, może ktoś mało lotny was zauważy. Na pewno - nie prawdziwy znawca i smakosz rzeczy zarówno konkretnych, jak i ulotnych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski