Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hetmanie, prowadź!

Kazimierz Pawełek
Uff, nareszcie mamy coś, czego nie mają inne województwa! Każde ma wprawdzie swojego marszałka, podobnie jak i my, ale u nas buławę marszałkowską dzierży w swoich dłoniach Hetman! W Polsce przedrozbiorowej hetman był naczelnym dowódcą wojsk, a znakiem jego władzy była buława, którą nosił w ręce, i buńczuk, który noszono przed nim. Jestem przekonany, że nasz Hetman występujący w roli marszałka, nie będzie wykorzystywał wszystkich trzech insygniów władzy. Zapewne wystarczy mu tylko buława marszałka, jako że nie posiada on nominacji na hetmana, a tylko nazwisko wywodzące się od tej rangi.

A teraz już poważniej. Osobiście jestem niezmiernie rad z wyboru Krzysztofa Hetmana na stanowisko marszałka województwa, głównie dlatego, że jest on... mieszkańcem Lublina. Broń Boże, nie jest to żaden przejaw nacjonalizmu lubelskiego, a zwykły pragmatyzm. Mało tego, jestem przekonany, iż administracyjny geniusz może się narodzić w Kłaju i w Biłgoraju, w Chełmie czy w Permie, jednak należycie wykonywać swoje obowiązki urzędnicze może wtedy, gdy na sprawy województwa będzie patrzył nie z perspektywy swojej wioski, a - regionu. Czyli, mówiąc wprost, winien zamieszkać na stałe w Lublinie.

Z tym są jednak problemy już od lat, chociaż nie zawsze. Jako pozytywny przykład przypominam postawę nieżyjącego już wojewody Edwarda Hunka, który na wieść o nominacji natychmiast przeprowadził się z Opola Lubelskiego, gdzie zamieszkiwał wraz z rodziną, do Koziego Grodu. Oczywiście nie sam, razem z nim przeniosła się cała familia. Dzięki temu mogliśmy pana wojewodę mieć w stolicy województwa stale, także w weekendy: na zawodach sportowych, w teatrze, w kabarecie i wszędzie tam, gdzie powinien być dobry gospodarz terenu.

Za dobrych gospodarzy nie mogli się uważać, według mojej opinii, poprzedni marszałkowie, jak też importowani przez nich do Lublina urzędnicy, którzy już w piątkowe popołudnie emigrowali do swoich wiosek i miasteczek. A sprawy Lublina, jako stolicy województwa i jego mieszkańców, pozostawały poza ich zainteresowaniem. Zapytałem moich kolegów: dziennikarzy, aktorów, sportowców i ludzi pracujących w kulturze, kto z nich widział byłego marszałka na jakiejkolwiek imprezie w czasie weekendu? Okazało się, że nikt. Najwidoczniej nie dopisało mi szczęście w doborze rozmówców... Poza tym, niepotrzebnie pytałem o byłego marszałka, bowiem, jak donoszą fotelowe mrówki z UM, w niedługim czasie zapewne zamieni on ul. Spokojną w Lublinie na Wiejską albo Senatorską (Ministerstwo Sportu) w Warszawie. Poparcie blisko trzydziestu tysięcy wyborców, jakie uzyskał w minionych wyborach, wskazuje jednoznacznie, że Warszawa jest w zasięgu jego ręki, tylko czy tę rękę zechce wyciągnąć?

Co ja bym zrobił, gdyby dobra (a raczej zła) wróżka posadziła mnie w fotelu marszałka? Otóż zarządziłbym powszechną weryfikację w urzędzie. Nie taką jednak, jaką robi się powszechnie, że kto nie nasz, to won krowy paść! Nie, nie, całkiem inną, bez partyjnych preferencji. Po prostu, kto pragnie być dobrym pracownikiem, ten przenosi się do Lublina, bo inaczej dobrym urzędnikiem być nie może. Nie można, powtarzam, patrzeć na sprawy województwa i Lublina z perspektywy swojego grajdołka i być tylko ośmiogodzinnym wyrobnikiem, którego najbardziej interesuje, jak wschodzi ozimina i ile jajek zniosły kury w jego gospodarstwie...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski