Oto rysownik Andrzej Mleczko zamieścił na łamach Gazety Wyborczej obrazkową satyrę na polską demografię. Widzimy na niej chłopca dziurawiącego prezerwatywy ojca, który tłumaczy, że sam nie da rady utrzymać rodziców na emeryturze. Prawicowy publicysta i szef Frondy w jednym, Tomasz Terlikowski, komentując rysunek stwierdził: "Pozostaje tylko apel do młodzieży (i dzieci): igły w dłonie i do roboty, dziurawcie rodzicom gumki!".
No i rozpętała się burza. Fejsbukowicze i różnej maści hejterzy nie dość, że Terlikowskiego wyśmiali, to jeszcze zrobili z niego, za przeproszeniem, debila. Wśród rzucanych wobec naczelnego Frondy oskarżeń królowały te mówiące, że jego propozycja nie jest żadnym rozwiązaniem problemów demograficznych. Bo z pewnością zamiarem Terlikowskiego była narodowa zrzutka na igły dla dzieci. Zapewne zamierzał też rozpocząć kampanię billboardową "Igła największym przyjacielem Polaka". Jeżeliby traktować wypowiedzi pokroju tej szefa Frondy dosłownie, to trzeba by było zamknąć w więzieniu lub choćby w psychiatryku większość naszych polityków, którzy niejednokrotnie każą swoim oponentom "palnąć sobie w łeb" albo przynajmniej opuścić granice kraju.
Mądry, zamiast głupio komentować wypowiedź nawiązującą do satyry, po pierwsze, zastanowiłby się nad swoim poziomem absorpcji otaczającego go świata, a po drugie, głębiej przemyślałby samą metaforykę przekazu tak Mleczki, jak i Terlikowskiego. Od problemów wynikających ze spadającej demografii nie uciekniemy, a najdobitniej przekonają się o tym ci, co mają czas notorycznie siedzieć na Facebooku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?