Dlatego każdy pomysł, by ograniczyć marnowanie żywności jest dobry. Taki pomysł mają np. lubelscy freeganie, którzy po produkty na śniadanie czy obiad nurkują do kontenerów ustawionych na zapleczach hipermarketów. Buszują w koszach nie z oszczędności, choć oczywiście są i tacy, ale z przyczyn ideologicznych. To taki ich bunt przeciwko marnowaniu jedzenia, jak i wszechogarniającemu nas konsumpcjonizmowi i ciągłej potrzebie, by mieć jeszcze więcej.
Pomysł, jak przeciwdziałać marnowaniu żywności, mają także m.in. politycy. W Senacie trwają właśnie prace nad projektem ustawy, która ma pomóc w ograniczeniu tego zjawiska i to już na etapie sprzedaży, czyli w sklepie. Z tego powodu to sklepy mają być głównymi adresatami planowanych zmian. Choć autorzy projektu tej ustawy podkreślają także pilną potrzebę prowadzenia i wspierania działań edukacyjnych, które miałyby być skierowane do konsumentów w różnym wieku.
Itu dochodzimy do sedna sprawy. Rodzice uczyli mnie i dwie moje siostry od najmłodszych lat, że jedzenia nie wolno marnować. Od stołu odchodziłyśmy dopiero wtedy, kiedy talerze były puste. Nauka nie poszła w las. Odkąd sięgam pamięcią zawsze kupowałam żywność z głową. Gdy zaś zdarzało mi się coś zostawić na talerzu, w domu czy restauracji, to przeżywałam prawdziwe, moralne, katusze. I tak mi zostało do dziś.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?