Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kiedy Lublin był stolicą

Krzysztof Załuski

O tym, że w 1944 r. powołano w Polsce PKWN, Bolesław Bierut dowiedział się, kiedy słuchał komunikatu z Radio Moskwa. Podobnie jak większość Polaków nie wiedział, że w ogóle taki komitet ma powstać. Komunistyczni działacze w kraju dowiedzieli się także, że

„5-ciu członków Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego pozostaje pod okupacją niemiecką, gdzie kieruje walką wyzwoleńczą i zapewnia łączność z Krajową Radą Narodową. Nazwiska tych 5-ciu członków PKWN, ze względów zrozumiałych, nie mogą być ujawnione”.

Co ciekawe, nie znał ich nawet Bierut, który w następnej linijce tego tekstu widniał jako podpisujący ową „ustawę KRN”, w której te nieprawdziwe twierdzenia się znalazły. Rosjanie zachowali w ten sposób pozory, że strona polska brała czynny udział w tworzeniu PKWN. W rzeczywistości, o wszystkim decydowali Rosjanie, którzy od samego początku traktowali Polskę jako podległy jej kraj.

W rzeczywistości PKWN był władzą administracyjną, którą powołał sowiecki rząd, a czuwał nad tym sam Stalin. Oficjalnie był to niepodległy, w pełni suwerenny rząd. W praktyce wyglądało to zupełnie odwrotnie. Z punktu prawa międzynarodowego nie był to prawdziwy rząd, jak to przez lata wmawiała Polakom komunistyczna propaganda.

Nowe władze szybko podpisały szereg kuriozalnych porozumień z ZSRR. 26 lipca 1944 r., czyli cztery dni po ogłoszeniu manifestu PKWN oficjalnie przekazał władzom sowieckim prawo ścigania, sądzenia i karania obywateli polskich za przestępstwa popełnione w nieokreślonej szczegółowo „strefie działań wojennych”. Oznaczało to formalne wprowadzenie sowieckiej jurysdykcji. To porozumienie podpisał przewodniczący PKWN – Edward Osóbka-Morawski. To nie wszystko, bo następnego dnia Stalin, nie czekając na ustalenia ewentualnej konferencji pokojowej, odebrał Polsce ziemie wschodnie.

1 sierpnia do PKWN w Lublinie wpłynęło oficjalne pismo Komisariatu Spraw Zagranicznych ZSRR, które potwierdziło uznanie PKWN przez rząd radziecki i proponowało wymianę przedstawicielstw dyplomatycznych. Od tej pory Lublin, jako największe miasto w „wyzwolonej” Polsce stał się stolicą kraju na najbliższe 6 miesięcy. Tak zadecydował jeden z największych zbrodniarzy XX w. – Józef Wissarionowicz Stalin.

Powołanie „rządu” uzależnionego od kaprysów Moskwy miało za zadanie jeden cel: pomóc Armii Czerwonej w zapewnieniu spokoju na tyłach frontu, a Lublin stał się ważnym ośrodkiem decyzyjnym Sowietów, którzy praktycznie sprawowali władzę w kraju. Po przejściu frontu i wyparciu Niemców, skupili się na walce z ich kolejnym wrogiem: polskim podziemiem niepodległościowym.

W październiku 1944 r. skierowano do Lublina Zbiorczą Dywizję Wojsk Wewnętrznych NKWD, liczącą prawie 9 tys. osób., która miała za zadanie zlikwidowanie oddziałów wrogich państwu radzieckiemu, w tym AK.

Stalin wiedział, że PKWN nie zostanie przez wszystkich Polaków przyjęty z entuzjazmem. Bał się również oddziałów podziemia. Musiał w pierwszej kolejności zrobić z tym „porządek”. Miał swoich zaufanych ludzi, którzy ślepo wykonywali jego polecenia. Jednym z nich był Nikołaj Bułganin. To on wkrótce po ogłoszeniu marionetkowego rządu polskiego pojawił się w Lublinie. Oficjalnie był pełnomocnikiem rządu ZSRR. Cel miał jasno sprecyzowany: „oczyścić tyły Armii Czerwonej od wszelkiego rodzaju grup i organizacji emigracyjnych, emigracyjnej władzy, od uzbrojonych oddziałów Armii Krajowej”. To właśnie Bułganin przypominał przy każdej okazji w Lublinie, że nie ma żadnego legalnego polskiego rządu emigracyjnego. Jeśli ktoś się podaje za przedstawiciela takiego organu, to należy go aresztować jako awanturnika. Było to jasne przeslanie.

Na efekty działań Bułganina nie trzeba było długo czekać. Na murach wielu lubelskich domów pojawiły się plakaty z napisem „AK zapluty karzeł reakcji”. Były to dzieła propagandystów ubeckich. Niemal codziennie aresztowano żołnierzy podziemia. Brali w tym udział żołnierze NKWD i sowieckiego kontrwywiadu wojskowego „Smiersz”. Prawie 3 tys. żołnierzy Armii Krajowej zapełniło więzienne cele Zamku w Lublinie, jednym z największych miejsc niemieckich kaźni w okupowanej Polsce. Do kwietnia 1945 r. zostaje tam zamordowanych za przynależność do AK przeszło 100 oficerów i żołnierzy Okręgu Lubelskiego. Innych więźniów przewożono do obozów przejściowych na terenie Lubelszczyzny, a później do Kijowa, Charkowa, a stamtąd do Riazania, Borowicz i innych. Wielu znalazło się także w obozach dla internowanych. Warto podkreślić, że do 1954 r. nowe władze wykonały w murach zamku większość z ponad 500 wyroków śmierci, wydanych na członków antykomunistycznego podziemia.

Prawą ręką Bułganina był w Lublinie inny sowiecki oprawca – Iwan Sierow. Polacy byli tylko wykonawcami rozkazów. W czasie wojny Sierow odpowiadał m.in. za zaminowanie moskiewskiego metra, kiedy Niemcy zbliżali się do stolicy ZSRR. Zajmował się też wysiedleniami narodów uznanych za niepewne: rosyjskich Niemców, Ukraińców zaangażowanych w działalność niepodległościową, Czeczenów, Inguszów oraz Tatarów krymskich.

W Lublinie zajął się tworzeniem organów bezpieczeństwa, decydował o obsadzaniu stanowisk, ściągał doświadczonych funkcjonariuszy z ZSRR, a przede wszystkim zwalczał podziemie.

Sierow był również Bohaterem Związku Radzieckiego – taki tytuł dostawali tylko ci, którzy zaimponowali swoim czynem Józefowi Stalinowi. Generalissimus przyznał ten tytuł Sierowowi za aresztowanie przywódców Polskiego Państwa Podziemnego. Najpierw wysłał do nich zaproszenie na pokojowe rozmowy (w liście gwarantował im oczywiście, że włos im z głowy nie spadnie) po czym aresztował i wywiózł do Moskwy. Tam wytoczono im proces i skazano na wyroki więzienia i śmierci. Dzięki temu Sierow awansował również na generała-pułkownika. Bolesław Bierut nadał mu w 1946 r. Order Virtuti Militari IV klasy. Co ciekawe, ten order odebrał mu dopiero prezydent Lech Wałęsa w 1995 r. Sierow po wojnie popadł z czasem w niełaskę, pozbawiono go odznaczeń i tytułów. Nigdy nie odpowiedział jednak za swoje zbrodnie.

Kiedy wybuchło powstanie warszawskie, przedstawiciele PKWN nie mieli w Lublinie wątpliwości, że Warszawę może wyzwolić tylko Armia Czerwona, bo ma aż cztery dywizje. Był to typowy sposób myślenia Stalina, że w polityce decyduje przede wszystkim siła armii. Ten Stalin kiedyś sam zadał pytanie, ile dywizji może mieć papież.

Zarówno Sierow, jak i Bułganin wzorowo wypełniali w Lublinie powierzane przez Stalina zadanie. Budzili strach i respekt. Czuli się bezkarnie, a przedstawiciele PKWN stawali przed nimi na baczność. Sowieci owinęli ich siebie wokół palca. Nawet Churchill był zdumiony ich postawą. W swoich pamiętnikach wspomina spotkanie z przedstawicielami PKWN, kiedy to Bolesław Bierut zażądał w imieniu narodu polskiego powrotu Lwowa do Rosji. Kiedy zaskoczony tym żądaniem Churchil spojrzał na Stalina, dostrzegł w jego oczach „dziwny blask”.

PKWN ogłosił również w swoim manifeście reformę rolną. Polegała ona na bezprawnym przejmowaniu majątków ziemskich i przepisywaniu ich chłopom. Komuniści nie przypuszczali, że ta reforma będzie przebiegać opornie. W końcu wylądowali „na dywaniku” u Stalina. Ten rozkazał, żeby reformę przyspieszyć. W październiku 1944 r. wszedł nowy dekret PKWN, który zarządzał usunięcie z majątku ziemian i ich rodzin w ciągu trzech dni od przejęcia własności na rzecz Skarbu Państwa. Prawowici właściciele mieli być usuwani poza granice powiatu; nie pozwalano im też zabrać nic więcej poza przedmiotami osobistego użytku. Na Lubelszczyźnie doszło do aresztowań ziemian. Zarzutów żadnych nie usłyszeli: była to jedynie próba zastraszenia, żeby im przypadkiem nie przyszło na myśl utrudnianie reformy.

od 12 lat
Wideo

Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski