Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mokry poniedziałek

Kazimierz Pawełek
Tym razem tradycji nie stało się zadość. Aura pospieszyła się o jeden dzień i strumienie wody popłynęły z nieba już w wielkanocną niedzielę. W niektórych miejscach przedwczesny śmigus - dyngus był wielki i przykry.

Podobnie jak wyczyny naszych rodzinnych wesołków, którzy w mokry poniedziałek oblewali przechodniów wiadrami wody. Ten wiejski obyczaj, jakby żywcem przeniesiony z akwareli Zdzisława Pągowskiego z łowickiego śmigusa - dyngusa, przeniknął do miast. Z tą tylko różnicą, że drewniane cebrzyki z obrazu naszego malarza, zastąpiły plastikowe wiadra. Niemal znikły delikatne psikawki, z których delikatnie kropiono znajomych i przyjaciół. Teraz największą renomą wśród młodocianej, chociaż nie tylko młodocianej gawiedzi, cieszą cię ci, którzy potrafią upolować ofiarę i zmoczyć ją dokumentnie. To zdziczenie obyczajów powoduje, że wiele kobiet w lany poniedziałek boi się wychodzić z domów i czeka aż policja przepędzi śmigusowych ekstremistów. Smutne to, jako że tego rodzaju wodne tortury nie mają nic wspólnego z rodzimą tradycją, kiedy damy pokrapiało się perfumami, a nie cebrami lodowatej wody.

Oprócz autentycznego moczenia przypadkowych przechodniów rozwija się w naszym społeczeństwie wirtualny śmigus - dyngus, ostatnio podchwycony przez niektóre media. Wirtualne i życzeniowe polewanie jest wyrazem dezaprobaty dla osób i ich poczynań, głownie ze sfer politycznych. Niektórzy ludzie uważają, że solidne zmoczenie rozpalonych głów należy się wszystkim bez wyjątku politykom, co osobiście uważam za przesadne. Są przecież wśród nich chlubne wyjątki, a to, że ktoś jest członkiem partii, której nie lubi ten czy ów, nie może być wyznacznikiem dezaprobaty dla jej członka z tytułu samej przynależności.

Są jednak osoby wobec których panuje w społeczeństwie wyjątkowa zgodność. Do nich należy prezes PIS, Jarosław Kaczyński, któremu, jak wynika z medialnych sondaży, chciałby zrobić zimny prysznic co trzeci rodak. Z kolei wśród zwolenników małego wodza panuje przekonanie, że solidna porcja wody należy się premierowi, Donaldowi Tuskowi. Uważam, że w ślad za Jarosławem Kaczyńskim powinien być zlany zimną wodą Mariusz Błaszczak, który jest cieniem wodza i echem jego słów. Chociażby za to, że nie potrafi splamić się własnym zadaniem. Ale czy od echa można wymagać, aby nie było tylko odbitym głosem?

W naszym, kozim grodzie na lekki prysznic, jako że to dama, zasłużyła pani Joanna Mucha, posłanka PO, za jej okrutną wypowiedź dotyczącą " specyficznego" leczenia ludzi starszych. Wprawdzie pani Mucha przeprosiła za te słowa, twierdząc, jak to w zwyczaju u niektórych polityków, że to winni dziennikarze, którzy naplątali, poplątali i zaplątali. Niemniej jednak pozostało wrażenie, iż nadmierna adoracja medialna i zachwyty nad urodą i toaletami naszej posłanki spowodowały, że nawet w uczonej główce coś tam, coś tam ( to słowa innej naszej posłanki, której też należy się spora porcja zimnej wody) zawirowało, zakręciło się i to dokumentnie. Jakby zapomniała, że i ona kiedyś będzie osiemdziesięciolatką…

Niestety, jestem niemal pewny, że zimny, wielkanocny prysznic skierowany na rozpalone głowy niektórych polityków nic nie da. Nawet gdyby to była święcona woda…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski