Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Otwórzmy się na obcokrajowców

rozmawia Joanna Ćwiek
Z prof. Krystyną Iglicką, demografem z Centrum Stosunków Międzynarodowych, rozmawia Joanna Ćwiek

W naszej debacie emerytalnej bardzo często pada zdanie, że po 2020 roku z powodów demograficznych grozi nam załamanie systemu emerytalnego. Rzeczywiście tak jest?

Tak, to prawda. Po 2020 roku będzie w Polsce więcej osób w wieku poprodukcyjnym niż w produkcyjnym. To oznacza, że mniej osób będzie płaciło składki na utrzymanie emerytów, a coraz więcej pobierało emerytury. To ogromne obciążenie i dlatego system emerytalny może tego nie wytrzymać.

Dlaczego mamy aż tak niekorzystną sytuację demograficzną?

Złożyły się na to trzy czynniki. Po pierwsze, mamy najniższy współczynnik dzietności w Europie. Żeby zagwarantować zastępowalność pokoleń, współczynnik dzietności musi wynosić co najmniej 2,1. W Polsce natomiast wynosi on zaledwie 1,23. Po drugie, zaszkodziła nam emigracja ludzi młodych. W ostatnich latach Polskę opuściło ponad 2 mln osób. Trzeci czynnik to nasza polityka wobec imigrantów. Obcokrajowcy za bardzo nie chcą do nas przyjeżdżać, bo w stosunku do krajów zachodnich Polska jest dla nich krajem niezbyt atrakcyjnym. A my ze swojej strony nie robimy zbyt wiele, żeby ich do tego zachęcać.

To prawda, że ostatnie lata to okres wielkiej emigracji z Polski. Ale teraz ci ludzie wracają.

Niekoniecznie. Z moich badań wynika, że jeśli zdarzają się powroty, to mają one charakter cyrkulacyjny. Ci ludzie, którzy wrócili np. z Irlandii, nie potrafią się dziś w Polsce odnaleźć i teraz zaczynają znów wyjeżdżać, najczęściej do Norwegii. Szykuje się nam także druga fala emigracji. Z "Diagnozy społecznej" profesora Czapińskiego wynika, że aż 70 procent obecnych dziewiętnastolatków chce wyjechać do pracy za granicę. Podejrzewam też, że kolejna masowa emigracja nastąpi po 2012 r., kiedy swój rynek pracy dla Polaków otworzą Niemcy.

Skąd takie zainteresowanie młodego pokolenia pracą za granicą. W Polsce mamy dużo korzystniejszą sytuację gospodarczą, bezrobocie gwałtownie nie rośnie, a płace, choć w minimalnym stopniu, ale nadal idą w górę.

Ale pracy dla młodych ludzi w Polsce nie ma. Bezrobocie wśród młodzieży to dziś około 20 proc. A na Zachodzie, nie dość, że w ogóle udaje im się znaleźć pracę, to jeszcze jest ona dla nich atrakcyjna pod względem wynagrodzenia.
Wspomniała Pani także, że ratunkiem dla naszego systemu emerytalnego byłoby sprowadzenie do Polski imigrantów.

To jedyne wyjście, żeby szybko rozwiązać problem załamującego się systemu emerytalnego. Zazwyczaj emigranci z krajów biedniejszych mają kilkoro dzieci. To jednak sprawdza się tylko przez dwa lub trzy pokolenia, bo potem przejmują wzorzec panujący w kraju, do którego przyjechali. Proszę spojrzeć na Turków w Niemczech. Kiedy zaczynali się w tym kraju osiedlać, każda taka rodzina miała przeciętnie czworo dzieci. Dziś Turcy w tym kraju mają średnio po dwoje.

Tyle że u nas Ukraińcy czy Białorusini nie chcą się osiedlać na stałe.

Ukraińcy, kiedy tylko dostaną wizę uprawniającą ich do pobytu w strefie Schengen, natychmiast uciekają za granicę, najczęściej do Hiszpanii i Włoch. Potem sprowadzają rodziny i starają się o prawo do stałego pobytu. Nie jest to trudne, bo te kraje mają bardzo przyjazną politykę migracyjną.

A może zamiast o sprowadzeniu Ukraińców czy Białorusinów powinno się raczej pomyśleć o Azjatach?

Z punktu widzenia polityki migracyjnej najlepiej jest zawsze wtedy, gdy sprowadza się osoby z krajów bliskich kulturowo. Ale skoro nie jest to za bardzo możliwe, to należałoby się zainteresować np. Wietnamczykami, którzy łatwo się w Polsce integrują oraz nie stwarzają zbytniego zagrożenia.

Jakie należałoby podjąć kroki w dziedzinie polityki migracyjnej w Polsce?

Myślę, że żaden kraj nie jest w stanie sam sobie z tym problemem poradzić. Powinna zostać stworzona spójna polityka migracyjna na terenie Unii Europejskiej. Bo nie ma takiego kraju wspólnotowego, który nie borykałby się z problemem starzejącego się społeczeństwa. My jednak ze swej strony powinniśmy próbować podpisywać umowy bilateralne z biednymi państwami. Rozwiązaniem byłoby też otworzenie się na obcokrajowców naszych uniwersytetów. Jest szansa, że jeśli młodzi przyjadą tu na studia, to założą też w Polsce rodziny i osiedlą się na stałe.

Czy sprowadzenie obcokrajowców to jedyny sposób na uratowanie sytuacji? Minister Fedak mówi, że wystarczy polityka prorodzinna.

Sama polityka prorodzinna nie wystarczy. Zwłaszcza że jej nadal nie ma. Żeby takie działania przyniosły oczekiwany skutek, potrzeba co najmniej 20 lat. My zapaść będziemy mieli już za niewiele ponad 10 lat. To już ostatni moment, żeby uratować nasze emerytury.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski