Pisaliśmy w Kurierze: Najbezpieczniej chodzić w kasku [27 maja 1999]

Poza cegłami możemy oberwać w głowę urwaną rynną, blachą ocieplająca budynek, wiaderkiem z zaschniętą smołą, piorunochronem, kawałkiem balkonu lub gzymsu dachówką, anteną, a nawet starym wózkiem. Zimą trzeba jeszcze dodać sople lodu i zwały spadającego śniegu.

Temat bezpieczeństwa przechodniów wywołany został w Kurierze wypadkiem, do którego doszło w nocy z poniedziałku na wtorek przy ul. Noworybnej 4 ma Starym Mieście. Na ziemię runął tam komin i tylko cud sprawił, że nikt nie ucierpiał. Wczoraj ekipy remontowe zburzyły także sąsiedni komin na tej kamienicy, który był w równie złym stanie technicznym.

– Nie dość, że zaprawa była całkowicie zmurszała, to lokatorzy niefachowo poprzyczepiali do kominów anteny telewizyjne – wyjaśnili nam przyczynę awarii pracujący robotnicy.

Nasuwa się pytanie o rzeczywistą skalę zagrożenia. Sądząc na podstawie informacji od Czytelników jest ono bardzo duże i rada zawarta w tytule, żeby chodzić po mieście w kaskach, nie wydaje się przesadzona.

– W wielu starych budynkach przy ul. Narutowicza, Okopowej, Kościuszki, Lubartowskiej i innych w centrum miasta, cegły trzymają się tylko na piasku. Stan lubelskich dachów jest po prostu fatalny – mówi Dariusz Buczyński, który do niedawna zawodowo montował anteny.

Po wczorajszym dyżurze telefonicznym na naszej liście znajduje się już ponad 30 budynków, których stan techniczny jest katastrofalny. Dziś spodziewamy się kolejnych informacji.