Pieniędzmi publicznymi należy dysponować z należytą starannością. Trzeba z dwóch stron spojrzeć na każdą wydawaną złotówkę. Dotowanie pseudopublicznego przewoźnika nie ma z takim standardem zachowań nic wspólnego. To jakby cyklicznie inwestować w naprawę starego zdezelowanego żuka.
Owszem można go na siłę utrzymywać przy życiu, tylko jaki to ma sens? Może sentymentalny, ale na pewno nie ekonomiczny. Rynek przewozów pasażerskich nie jest już tym samym rynkiem co za czasów "szczęśliwości ludowej". PKS zaś dzień po dniu uświadamia nam, że nie jest w stanie sprostać rynkowej konkurencji. Ale jak to mówią "z czym do ludzi?". Kilkadziesiąt nowych busów to za mało by spełnić oczekiwania pasażerów, którzy swoimi wyborami dobitnie pokazują, że czas pekaesów już minął.
Nic tu nie pomogą zabiegi włodarzy województwa, którzy wydłużają czasy przejazdu prywatnych przewoźników, tylko po to by PKS w pogoni za nimi nie przegrzał silników. Te silniki tak czy inaczej w końcu staną i lepiej to sobie uświadomić, zanim zacznie się układać wszystkie rozkłady jazdy pod upadającego molocha. I niech nikt nie próbuje mnie przekonywać, że PKS jest potrzebny, bo świadczy swoje usługi tam, gdzie prywatny przewoźnik nie dojeżdża. Zawsze można bowiem dotować niedochodowe kursy prywatnych przewoźników, tak by każdy mieszkaniec regionu miał dostęp do publicznego transportu. Będzie to z pewnością tańsze niż utrzymywanie starego taboru samochodowego i kolorowego politycznie zarządu firmy.
Sami pracownicy powinni zaś podzielić tort po upadłym pracodawcy, powołując w miejsce PKS-u własne firmy przewozowe.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
