Powiew Wschodu

Chodzi o chamienie obyczajów wraz ze zmianą położenia geograficznego. Podróżuję sporo, także samochodem, i nie tylko po Polsce, ale to nasz region, a nie Turcja, mnie interesuje. Wspomniany znajomy, będący medyczną sławą i podróżujący ciągle po kraju, zaczyna wstydzić się tablicy rejestracyjnej z literą "L" na początku. Dlaczego? Poczytajcie fora motoryzacyjne, a zobaczycie, że większość dyskusji o pseudokierowcach kończy się stwierdzeniem: "To pewnie był ktoś z L - ką". Dojeżdżając do przejścia dla pieszych i widząc z daleka grupkę przy pasach, tęsknie spoglądającą w moją stronę, zwolniłem, aby się zatrzymać. Natychmiast usłyszałem z tyłu klakson, a po sekundzie, z rykiem silnika, wyprzedził mnie - stojącego już przed zebrą - najlepszy kierowca w powiecie. Gdyby ci ludzie zaufali także jemu i weszli na pasy.

A pani sprzedająca owoce włożyła mi do torebki śliwki w połowie zgniłe, bo przecież musi się ich pozbyć.

Inne przykłady? Alkoholu nie pije się w miejscach publicznych. Nie rozwijam uzasadnienia, bo i po co. Nie odniosę się tu przykładem do Najjaśniejszej Demokracji na Świecie, gdzie można chlać, byle z torebki. Chodzi tylko o to, że dużo dalej na zachód widziałem niejednokrotnie, jak na parkowym trawniku wypija się dyskretnie ze szklaneczki coś, dyskutuje ze znajomymi, przegryza czymś, po czym zabiera się swoje zabawki i… tyle. U nas rozwala się grupą na trawniku pod oknami sąsiadów w bloku, opróżnia kolejne puszki rzucając je za siebie, drze mordę aż się zgaśnie, a po pozostawieniu po sobie chlewu, jest się odciąganym na spoczynek przez policję lub trzeźwiejszych. Różnica jest.

Zastanawiam się jeszcze nad tytułem. Czy tu na pewno chodzi o powiew?

Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową. Zapisz się do newslettera!