Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przykleić się do partii!

Kazimierz Pawełek
Od kilku lat nasza scena polityczna jest jak zamurowana. Prym wiodą cztery partie polityczne: PO, PiS, PSL i SLD, które mają swoich przedstawicieli w parlamencie. Pozostali, jak powszechnie się ich nazywa, to polityczny folklor. Przypominają żebraka, który może jedynie liczyć na dobre serce i wsparcie zasobniejszych. W polityce jednak nic takiego nie istnieje. Dlatego też każdy dążący do władzy (według nazewnictwa ludu pracującego i bezrobotnego miast i wsi: koryta, żłobu albo cycka) musi szukać swojego miejsca w objęciach matuszki partii. To ona może przygarnąć go do łona, czyli do owego cycka, aby mógł ssać słodkie mleczko, siedząc na wygodnym fotelu, który mu podsunęła posadodajna patronka.

Zdarzenia z kilku ostatnich lat wskazują, że żadna secesja, rokosz czy inna forma ucieczki od matuszki partii nie zakończyła się powodzeniem. Tak było w przypadku Marka Borowskiego i jego orędowników, Zdzisława Podkańskiego czy Marka Jurka. W tym miejscu niemal same nasuwają się słowa piosenki z Kabaretu Starszych Panów: "rodzina (partia - w domyśle) nie cieszy, nie cieszy, gdy jest, a jeśli jej ni ma samotnyś jak pies...". I to jest okrutna prawda, chociaż zdarzają się wyjątki, kiedy skruszeje fotelodajna matuszka i na chwilę (wyborów, oczywiście) przygarnie buntowników (Marek Borowski - LiD), albo na tymczasem weźmie w objęcia inna partia (Zdzisław Podkański - PiS).

Na ogół jednak buntownicy pozostają samotni, niczym pies z piosenki Jeremiego Przybory i jak on muszą się łasić i skomleć o łaskawe przyjęcia na listy wyborcze, jak to już zrobił niedawno i z dużym wyprzedzeniem zawsze hardy i pyszałkowaty Ludwik Dorn. Wyobrażam sobie, jak cierpiał ten zawsze pewny siebie poeto-polityk, gdy musiał zapukać do drzwi Jarosława...

Zresztą, nie tylko on. Bez partii niczym bez powietrza czy wódki nie może istnieć sporo innych polityków. Na przykład Ryszard Czarnecki, ksywka "Pielgrzym" z racji wędrówki od partii do partii w zależności od koniunktury. Ten wszędobylski czy raczej wszędomedialny polityk zaliczył nawet "Samoobronę", a gdy ta chyliła się ku upadkowi, wrócił pod opiekuńcze skrzydła Jarosława, którego wcześniej porzucił. To salto dało mu eurodajny mandat w Brukseli. Teraz okazuje wprost psią wierność swojemu dobroczyńcy.

Kolejnym "turystą" jest Wojciech Mojzesowicz, który po licznych wędrówkach przykleił się do partii Jarosława. Czy ten klej będzie dostatecznie mocny, aby poseł utrzymał się dłużej w PiS-e? Osobiście wątpię...

Niezwykle odważnie zagrała grupa rebeliantów z partii Jarosława, która oderwała się od mateczki i utworzyła koło poselskie "Polska Jest Jedna", z nadzieją na przekształcenie się w partię polityczną. Jak wskazuje historia, taka wolta nie przyniosła sukcesu żadnej z wcześniejszych grup secesjonistów.

Po kilkuletnim samodzielnym hasaniu, posypując głowę popiołem, wracali na łono macierzy. Nie wszystkich jednak przyjmowano. Jak będzie z grupą Joanny Kluzik-Rostkowskiej? Na razie wygląda to kiepsko, bowiem tama bojaźni nie pękła i inni sfrustrowani nie powiedzieli wodzowi "praszczaj". Cóż, wybory już za niecały rok i mało kto się odważy na, być może, samobójczy skok do nowej partii. Dobrze więc przeczekać kilka miesięcy w przyklejeniu do partyjnego łona. Bowiem jak śpiewał Wiesław Michnikowski w Kabarecie Starszych Panów: "bez ciebie (w domyśle - partio) jestem bezradny jak piesek, co wypadł z sań". A sanie odjeżdżają i nie zawrócą po zgubę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski