Dziewięciolatek skacze ze schodków, a jego deska wraz z nim. Lądują bezpiecznie kilka metrów dalej. Obok starszy kolega małolata zjeżdża z rampy i robi triki na piramidce. Ollie, pop shovit, kickflip, fakie, nollie... Wiesz, co to jest i jak to się robi? Nie? Jeżeli chcesz się dowiedzieć i bezpiecznie pojeździć na deskorolce, odwiedź koniecznie nowy skatepark w Świdniku. Na ośmiuset jeden metrach kwadratowych placu znajdziesz wszystko, co potrzebne do jazdy na deskorolce. Naprawdę!
- Jest to najnowocześniejszy obiekt we wschodniej Polsce. Najlepszy do nauki. Jest tu wszystko, od małych rurek i przeszkód, po duże "bariery", które są odpowiednio rozmieszczone. Dzięki temu nawet przy licznej obecności zawodników plac jest przepustowy i nie ma chaosu - ocenia Mateusz Tuzimski, który jeździ na desce od wielu lat.
- Po sześciu latach tłumaczenia władzom, że Świdnik potrzebuje nowego, normalnego nie blaszanego i asfaltowego skateparku, wreszcie go zbudowano. Od razu zrobiło się na nim ciasno, bo jest aż tylu chętnych do jazdy - dodaje Boniek Falicki, projektant i inicjator budowy nowego parku.
Codziennie przychodzi tu kilkanaście osób. Zaawansowani i doświadczeni zawodnicy oraz stawiające pierwsze kroki na desce maluchy. Rekordziści potrafią spędzać w skateparku nawet osiem godzin dziennie.
- Zacząłem jeździć rok temu. Chłopaki pomagają mi, tłumaczą jak robić różne triki - mówi dziewięcioletni Mikołaj.
Kuba ma tyle samo lat. Choć koledzy żartują, że deska jest większa od niego, myśli już o profesjonalnej jeździe na deskorolce. - Najpierw jeździłem na snowboardzie. Potem tata zaproponował mi deskę i tak zacząłem uprawiać ten sport. Mateusz pokazał mi, jak się robi ollie. Teraz umiem, nollie, shovit, frontside, a reszty nie pamiętam - wylicza Kuba.
- Na ostatnich zawodach miał jeden z najpłynniejszych przejazdów. Udawał mu się każdy zaplanowany trik - chwali kolegę Mateusz Tuzimski.
Świdnicki skatepark otwarto w październiku ubiegłego roku. - Wszyscy przenieśli się ze starego skateparku przy kinie Lot właśnie do tego obiektu. Dzieciaki od początku utożsamiały się z tym miejscem i zaczęły o nie dbać. Nawet w zimie zebrało się kilka osób, które odśnieżały trasy. Co najciekawsze, inicjatywa wyszła nie tylko ode mnie, choć ja to wszystko nakręcam, ale od młodych. Chłopaki poprzynosili szufle i szpadle do rozbijania lodu - mówi Boniek Falicki.
Od tamtej pory wśród świdnickich deskorolkarzy zapanowała moda na sprzątanie. - To nie jest żadna przesada. Można powiedzieć, że utworzyło się pewnego rodzaju społeczeństwo obywatelskie. Kie-dy wcześnie zamiatałem w starym skateparku, wszyscy patrzyli na mnie jak na frajera. Teraz sprzątanie i dbanie o plac stało się naturalne. Przychodzi tu wielu z miotłami. Ludzie kupili nawet dużą zbieraczkę do wody, aby plac szybciej wysychał - opowiada Boniek.
- Sprzątanie to też kwestia praktyczna. Śmieci czy kawałki szkła są niebezpieczne. Nawet drobna gałązka, która podejdzie pod koło, jest dużą przeszkodą. Chodzi o skalę wielkości. Tu taka gałązka dla deskorolki znaczy tyle, co duży konar dla samochodu na szosie - dodaje Mateusz.
Informacje o świdnickim skateparku i aktualnych imprezach dla deskorolkowców znajdują się na stronie skateswidnik.wordpress.com Nie ma tam jednak wiadomości, dlaczego powierzchnia placu ma dokładnie 801 metrów kwadratowych.
- Kiedy zaczęliśmy zabiegać u władz miasta o wybudowanie w nowym miejscu skateparku, zapytali mnie o powierzchnię. Odpowiedziałem, że jak na tę wielkość miasta, to przynajmniej 800 metrów. I co? Dali nam nawet więcej. Później, podczas projektowania, musiałem nieźle kombinować, żeby było akurat tyle - śmieje się Boniek.
Skatepark jest czynny codziennie. Wstęp bezpłatny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?